~ 2 ~ RUDA FRETKA NA DZIEŃ DOBRY

1.6K 50 8
                                    

Właśnie dostaliśmy się do Hogwartu. Za chwilę miała odbyć się Ceremonia Przydziału. Stałam przed stołem nauczycieli wraz z pierwszoroczniakami, więc byłam dość widoczna. Mimo tego, że większość par oczu była skierowana na mnie, postanowiłam, że nie będę przestawać się uśmiechać. Nie mogę pokazać, że jestem trochę przerażona, ponieważ znacznie lepiej jest jak do szkoły idzie się od początku, a nie w środku edukacji nagle zmienia szkołę; ale ponoć wszystko będzie dobrze...

— Witam pierwszo- oraz czwarto- roczniaków! — rozbrzmiał głos Albusa Dumbledore'a. — Hogwart będzie miejscem, w którym nie tylko nauczycie się potrzebnych zaklęć, roślin oraz eliksirów, czy jak wywróżyć Sobie przyszłość, ale także miejscem gdzie poznacie niesamowite osoby i zawrzecie nowe przyjaźnie. — oznajmił. Żebyś się Albusie nie mylił... — A więc, oficjalnie rozpoczynam ceremonię przydziału! — ogłosił. — Domy, do których możecie zostać przydzieleni to : Slytherin, Gryffindor, Hufflepuff oraz Ravenclaw.  Każdy z nich wyróżnia się innymi cechami. Pani Minervo McGonagall. — poprosił starszą kobietę, by podeszła do stołka oraz wskazał, aby wzięła Tiarę Przydziału. 

— Może zaczniemy od najstarszej uczennicy i jest nią Alice Taylor! — powiedziała donośnym głosem. Do miejsca odprowadzało mnie mnóstwo par oczu patrzących i zadających Sobie w myślach pytania : Kim Ona jest? Usiadłam na krześle, wzięłam głęboki oddech, spojrzałam po każdym stole i zauważyłam jak jakiś rudzielec się do mnie uśmiecha. Odwzajemniłam uśmiech, choć w tej sytuacji byłam za bardzo przerażona, by swobodnie się uśmiechać. Zamknęłam oczy i zdałam się na los. 

— Hm... Czysta krew... Inteligentna... Przyjazna...  Jesteś istną mieszanką wybuchową... Jednak jest coś co Cię wyróżnia... Mam dylemat. Pachniesz trochę jak Gryfon i trochę jak Puchon... Jednak... 70% to Puchon, ale... — mamrotała. Czułam się dziwnie. Czułam na Sobie wzrok każdego ucznia oraz nauczyciela. Każda sekunda wydawała się, że trwa kilka lat. —  GRYFFINDOR! — wykrzyczała. Nagle po całej sali rozbrzmiały oklaski.

Skierowałam się do stołu, gdzie było najwięcej czerwonego koloru. Zazwyczaj nowi siadają na przodzie, ale nie oszukujmy się; nikt starszy nie chciałby siedzieć z młodymi. Znalazłam jedno puste miejsce, na które od razu się wcisnęłam.

Przywitałam się z osobami tam siedzącymi; okularnikiem Harrym, rudowłosym Ronem i Hermioną. Naprzeciw mnie znajdowała się dwójka rudowłosych chłopaków, którzy przedstawili się jako George oraz Fred. 

— Jeśli będę Was mylić to przepraszam. — zaśmiałam się. Nie mam pojęcia jak ich przyjaciele mogą rozróżniać bliźniaków. Dla mnie, jeden i drugi wyglądali tak samo, a głupio mi było od razu wpatrywać się w ich twarze, by odnaleźć charakterystyczne różnice.

— Uwierz, ich nie da się pomylić. — wtrącił Harry, przeczesując swoje ciemne włosy.

— Ja jestem mądrzejszy. — odparł George.

— Zostało Ci trochę po mnie. — zaśmiał się klon. Nasze rozmowy przerwał komunikat - już oficjalnie - profesor McGonagall, aby zrobiło się ciszej. Mimowolnie uśmiechnęłam się w stronę bliźniaków, którzy odwzajemnili gest. Po całej ceremonii przystąpiliśmy do znacznie milszej rzeczy, czyli wielkiej uczty. Nagle Nasze puste stoły zapełniły się mnóstwem, przeróżnego jedzenia.

Byłam tam raptem chwilę, ale już zdążyłam przesiąknąć tamtejszą atmosferą; tutaj panowała bardziej rodzinna atmosfera bez eleganckiej oprawki.

...

— Panowie. — westchnęłam, przeciągając się. — Nie wiem jak Wy, ale ja już zaczynam czuć się jak kulka.

— Co tak szybko? — zapytał Ron, gryząc kurczaka.

— Bo ja nie jestem taka jak Wy, nie mam czterech żołądków. — zaśmiałam się, trącając rudzielca w żebro. Stwierdziłam, że muszę rozchodzić taką ilość jedzenia, więc wstałam i skierowałam się ku wyjściu. Spacerowałam korytarzem; to w jedną, to w drugą stronę. Nie odchodziłam za daleko, bo nie znałam dobrze tej szkoły, a nie chciałabym się zgubić już pierwszego dnia. Usłyszałam, że ktoś za mną podąża. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się ten sam białowłosy chłopak z pociągu.

— Nieładnie się tak nie przedstawiać. — upomniał mnie, krzyżując ręce i intensywnie patrząc na moją osobę.

— Ty również tego nie zrobiłeś... — odparłam, przechylając głowę.

— Draco Malfoy. — uśmiechnął się — Masz czystą krew i wylądowałaś w czymś takim jak Gryffindor? — zapytał zażenowany. Ledwie moja nauka się rozpoczęła, a już muszę mieć konfrontację z taką osobą jak Draco.

— Najwidoczniej tam pasuję. — odpowiedziałam pewnie, opierając dłonie o biodra.

— Może i pasujesz do tego Pottera i tych rudych szczurów... — powiedział szyderczo, wykrzywiając twarz. Nie no błagam, ze wszystkich uczniów znajdujących się w całej szkole, akurat musiałam trafić na największego buraka?

— Jedyne zwierzę jakie znam, to Ty fretko.

—Posłuchaj... — zaczął stanowczym głosem, co uświadomiło mnie, że to co powiedziałam, niekoniecznie było odpowiednie.

— Draco, zostaw ją w spokoju. — wtrącił się męski głos. Zza pleców białowłosego wyłonił się wyższy brunet w szacie o kolorach żółci i czerni.

— Kto by pomyślał,że taki tchórz jak Puchon... — westchnął, ale najwyraźniej niezadowolony postanowił odpuścić, wracając do pomieszczenia.

—Jestem Cedrik Diggory. — przedstawił się z uśmiechem, wystawiając dłoń w moim kierunku. Domyśliłam się, że powinien jeszcze mnie pamiętać, więc jedynie ją uścisnęłam. Nie ukrywam, że uśmiech bruneta wyjątkowo mi się spodobał, więc postanowiłam zrobić dość...nagły krok :

— Co powiesz na jakieś spotkanie jutro po lekcjach? — zapytałam, wpatrując się w chłopaka, na co chłopak odpowiedział szerokim uśmiechem.

...

— Pobudka jutro o 7:00 i godzinę później jest śniadanie, a po nim lekcje. Dokładne informacje co do nich dostaniemy jutro przy śniadaniu. W razie jakbyś miała jakieś pytania, kieruj się do mnie, bo chłopcy odpowiedzą Ci na większość sformułowaniem "nie wiem". — oznajmiła Hermiona.

Jak na ten moment, wszystko zapowiadało się dobrze; może oprócz sytuacji z Draco, ale Cedrik już mnie poinstruował co do zachowania przy białowłosym.


*****

Trochę opornie mi idzie edytowanie tego opowiadania, ale w głowie mam 2 inne książki i gdzieś to wszystko się rozjeżdża.

Nadal nie jestem zadowolona  z tego, jak te rozdziały się prezentują, ale i tak będzie lepiej niż było!

Jeszcze raz, bardzo serdecznie zapraszam na miłą odskocznię w postaci "Over the clouds"! Będzie mi miło jak tam pozostawicie po sobie ślad!

Without You - Hogwart Where stories live. Discover now