~ 11 ~ ZATAŃCZYMY W JEZIORZE?

783 31 14
                                    


Zaraz miał odbyć się Bal Bożonarodzeniowy. Właśnie stałam wraz z Hermioną przed lustrem. Była ubrana w różową suknię,a ja w długą i  granatową. Byłam prze-szczęśliwa.Właśnie miałam iść na BAL, z REPREZENTANTEM w TURNIEJU TRÓJMAGICZNYM, wysokim, UROCZYM i z cudownym CHARAKTEREM,a PRZEDE WSZYSTKIM - z osobą,którą bardzo KOCHAM. Uśmiech nie schodził mi z twarzy,a motylki w brzuchu pojawiały się na samą myśl o nim,a nie wspominając o samym przebywaniu z nim... Gdyby tylko mama mogła się o tym dowiedzieć z listów,które piszę do taty... Nadszedł czas,abym zeszła do chłopaka. Stał pod drzwiami do Wielkiej Sali. Brunet ubrany w czarną szatę i muchę oraz białą, elegancką koszulę, uśmiechnął się szeroko. 

- Witaj Piękna. - powiedział przytulając mnie.  Zaśmiałam się oraz jak to ja : strzeliłam małego buraczka. 

- Ced... - powiedziałam lekko zawstydzona. Nagle zaczepiła nas Profesor Minerva McGonagall,aby poinformować nas o tym,że reprezentanci ( czyli mój Cedrik )  zgodnie z tradycją muszą wraz ze Swoimi partnerami zatańczyć jako pierwsi i oficjalnie rozpocząć bal. Dobrze,że nie dowiadujemy się o tym, np. przed samym wejściem do Sali. Następnie rozmawialiśmy z pozostałymi reprezentantami. To znaczy bardziej sam Cedrik,ponieważ ja nie mam o czym rozmawiać z kimś takim jak Wiktor,a o Fleur nie wspomnę. W końcu zostaliśmy zawołani przez McGonagall,aby ustawić się i wejść na Salę. Wchodząc rozbrzmiały fanfary oraz oklaski pozostałych uczniów.  My byliśmy trzecią parą. Wielka Sala wyglądała przepięknie. Zimowy,biało - szary wystrój oraz choinki sprawiały wrażenie jednego,wielkiego zimowego zamku. Po paru metrach, zatrzymaliśmy się. Orkiestra zaczęła grać melodię,a my rozpoczęliśmy taniec. Cedrik położył Swą dłoń na mojej talii i reszta tańca zaczęła żyć własnym życiem. Ced patrzył głęboko Swoimi brązowymi oczami w moje ciemnoniebieskie,lekko się uśmiechając.  Wkrótce dołączyli do nas profesorzy,a za nimi uczniowie.

...

I rozpoczęła się dzika impreza. Każdy zaczął szaleć. Tańce nie miały końca. Cedrik, Fred, George, Cedrik,a nawet i Draco...  Usiadłam na ławce,aby chwilę odsapnąć i poczekać na Swojego bruneta,który poszedł po picie. Nagle podszedł do mnie białowłosy Draco. 

- I jak się bawisz? - zapytał. - Mam nadzieję,że tak samo dobrze,jak wyglądasz. - dodał uśmiechając się. Popatrzyłam na niego niedowierzającym wzrokiem.

- Komplement od Samego Draco Malfoya. No proszę,proszę... - powiedziałam.

- Widzisz, jednak mam jakieś uczucia. - powiedział  zachrypniętym głosem. - To co, zatańczymy? - zapytał podając mi dłoń. Wstałam i poszliśmy szaleć. Pomimo tego,że nie rozpoczęliśmy Swojej znajomości w bardzo pozytywny sposób, Draco jednak nie jest jedną, wielką, białą skałą bez uczuć. Chociaż w tym przypadku pasowałoby określenie "fretka". W końcu doszliśmy do momentu,w którym było na tyle późno,że na parkiecie zostali Hagrid i jeszcze parę par. Cedrik wyrwał mnie,aby zatańczyć tzw. "wolnego". Wtuliłam się w niego. 

- Tęsknisz za mamą? - szeptem mnie zapytał. 

- Mówiła,że tak będzie lepiej jak pójdę do Hogwartu... - powiedziałam smutnym głosem. 

- I jest...  - wtrącił. A ja po prostu zamilkłam.  Może faktycznie. To co się stało i tak kiedyś musiało się stać,a... Moja mama chciała mnie uchronić przed tym... 

...

- Masz. - powiedziałam rzucając na kolana mój notatnik  jasnowłosej dziewczynie.  - Co o tym sądzisz? - zapytałam. 

- Alice... Ty piszesz opowiadania? - zapytała z niedowierzaniem przeglądając notatnik. - Ostatnio w ogóle Cię nie poznaję. - oznajmiła. 

- Dlaczego? Przecież zachowuję się tak jak zawsze. - odpowiedziałam. 

- Bo Ty tego nie widzisz. - odparła. - A My tak. - dodała. 

- To znaczy?  

- Alice... - zaczęła wstając. - Przy Cedriku zawsze jesteś taka uśmiechnięta,wygadana, istna tętniąca energią bomba! - krzyknęła z podekscytowania.

- Luna... - westchnęłam. 

...

Przechodziłam zewnętrznym korytarzem,aby znaleźć odpowiednie miejsce na zatrzymanie się i rozpoczęcie pisania kolejnego listu do taty. 

- Alice, hej. - przywitał się dobrze mi znany głos,czyli Cedrik. 

- Cześć. - odpowiedziałam zamyślona. 

- Słuchaj.. Przepraszam za wczoraj. Niepotrzebnie się odzywałem... - powiedział skruszony. 

- Ced... Ale jest wszystko w porządku. - odpowiedziałam uśmiechając się. 

- Na pewno?  -zapytał. 

- Oczywiście. - odpowiedziałam. Zbliżyłam się do chłopaka i dałam mu całusa w policzek. W tym czasie koło nas przeszedł Harry z Hermioną. 

- No to niepotrzebnie położyłem Ci ten bukiet na łóżku... - westchnął. Zaśmiałam się.  - W zasadzie... Poczekasz tu chwilę? Chciałbym coś powiedzieć Harry'emu. - oznajmił Cedrik. 

- Zaraz i tak mam iść na spotkanie z Luną. - odpowiedziałam. 

- To do zobaczenia. - pożegnał się oddając mi buziaka. Odwrócił się na pięcie i pobiegł za okularnikiem. Usłyszałam jedynie : " Hej! Potter! ", a to ponoć ja jestem nieogarnięta. 

...

Już jutro miało się odbyć drugie zadanie. Stres był coraz większy. Neville właśnie przekazał mi,że Profesor McGonagall mnie szuka. Zmierzając do gabinetu napotkałam ową nauczycielkę,która mnie szukała. 

- Alice. - zaczęła. 

- Minerva. - odpowiedziałam poważnym głosem,tym samym przerywając nauczycielce. Usiadłam na jakiejś skrzyni.

- Za dużo przebywasz z Weasley'ami,ale nieważne. - wtrąciła. - Może przesiądziesz się z mojego pięćsetnego kufra? - zapytała ironicznie wskazując mi miejsce przesiadki. Bez żadnego oporu usiadłam na krześle.  - Wracając. Nie da się nie zauważyć,że Ty i Pan Diggory jesteście Sobie bliscy. - oznajmiła. - Jutrzejsze zadanie będzie opierać się na takich rzeczach. 

- A dokładniej? - zapytałam. 

- Chodzi o to,że Pan Diggory ma za zadanie wyłowić Cię z jeziora. - poinformowała mnie. 

- I ja mam się zgodzić? 

- Nie masz wyjścia. - oznajmiła.  

- No okej. - zgodziłam się. Następnie udałyśmy się do Profesora Dumbledore'a,aby mnie zaczarować i wrzucić do jeziora. Jeszcze w Turnieju mnie brakowało... 

Without You - Hogwart Where stories live. Discover now