Rozdział 57 „Miałeś zostać"

198 15 0
                                    

Zakryłam szczelniej głowę kapturem i powoli ruszyłam niezauważona, śledząc samą Narcyzę Malfoy, na ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Z drugiej strony ulicy Tonks pokiwała głową i obie trzymałyśmy się na bezpieczną odległość od kobiety. Wiedziałyśmy, że Lucjusz Malfoy jest zwolennikiem Voldemorta, więc miałyśmy nadzieję, że jego żona może nas doprowadzić do Pettigrew, który ukrywał się już długi czas. Powiedziałam Syriuszowi, że muszę udać się do Ministerstwa, bo wiedziałam, jak zareaguje na mój pomysł. Próbowałby wybić mi ten pomysł z głowy, a w najgorszym wypadku postanowiłby, że pójdzie razem ze mną, na co kategorycznie nie mogłam pozwolić. Ostatnio i tak na zbyt wiele się narażał, a ja jako szczęśliwa i oddana żona, musiałam go przed tym chronić. Chciałam z nim stworzyć prawdziwą rodzinę, a Glizdogon był tym, który może nam to umożliwić. Za każdym razem, gdy myślałam o tym przeklętym mężczyźnie, włosy jeżyły mi się na głowie. Miałam ochotę pozbyć się go na zawsze. Narcyza zatrzymała się raptownie, gdy wysoki mężczyzna kroczył w jej stronę. Próbowałam dojrzeć jego twarz, jednak bezskutecznie. Świetnie się maskował. Wytężyłam słuch, mając nadzieję, że chociaż trochę uda mi się usłyszeć z tej rozmowy.

– Czarny Pan gdzieś zniknął, nie odzywa się do nas od jakiegoś czasu... – powiedział mężczyzna gardłowym głosem. – Twój mąż nic nie wie?

– Czarny Pan nie zwierza mu się z każdej zaplanowanej rzeczy – odpowiedziała kobieta. – Nikomu się nie zwierza.

– A co ze Snape'm?

 Zmarszczyłam czoło, całkowicie zapominając o czarnowłosym mężczyźnie oraz jego roli podwójnego agenta. Byłam zła na siebie, że zamiast wprost z nim porozmawiać, śledziłam Narcyzę, wystawiając się na podwójne niebezpieczeństwo. Nigdy nie miałam dobrych relacji z nim, jednak miałam nadzieję, że ze względu na Lily, pomoże mi. Z drugiej strony gdyby mógł pomóc, zrobiłby to już dawno, prawda?

– Skąd mam wiedzieć? – warknęła blondwłosa. – Muszę już iść.

Nie czekając na odpowiedź mężczyzny, ominęła go i poszła w swoim kierunku.

– Powiedz Bellatrix, że wprowadzę jej syna w...

– Ani mi się waż. – Kobieta gwałtownie odwróciła się i spojrzałą z jadem w oczach w rozmówcę. – Trzymaj się od niego z daleka.

 Odwróciła się na pięcie, zostawiając zdziwionego mężczyznę samego. Chwilę później on również zniknął za rogiem. Tonks chciała kontynuować naszą eskapadę, jednak powstrzymałam ją. Razem udałyśmy się do pobliskiego pubu na Pokątnej, przemyśleć następne kroki.

– Myślisz, że Snape ci pomoże? – Tonks uniosła zaskoczona brwi do góry, gdy opowiedziałam jej, że znamy się jeszcze ze szkoły. – Wie o Syriuszu od dawna. Gdyby mógł pomóc, zrobiłby to. Tak samo jak Dumbledore.

Uświadomiła mi, a ja złapałam się za głowę, sfrustrowana. Nie miałam pojęcia jak odnaleźć Pettigrew, a wszystkie tropy prowadziły mnie do ślepych uliczek. Obie postanowiłyśmy wrócić do Kwatery Głównej, a gdy to zrobiłyśmy, Syriusz od razu mnie wyczuł.

– Mów – powiedział władczo, gdy leżałam na kanapie w salonie. Mężczyzna podszedł, wziął moje nogi i założył na swoje kolana. Lekko złapał kostki, robiąc kółka opuszkami palców, co było dla mnie bardzo przyjemne. – Gdzie tak naprawdę byłaś? – dopytywał, od razu mnie rozgryzając. 

Westchnęłam i opowiedziałam mu prawdę, po czym musiałam wysłuchać jego oburzenia względem swojej osoby. Wywróciłam tylko oczami, słysząc wywody czarnowłosego i przybliżyłam się do niego, składając mu na ustach pocałunek. 

– Nie myśl piękna, że mnie tym udobruchasz.

Ponownie go pocałowałam, tym razem mocniej i dłużej. Mężczyzna położył dłoń na moim policzku, mocniej mnie do siebie przyciskając, a nasze języki tworzyły wspólny taniec. Oderwałam się od niego na moment, zaczerwieniona.

zanim cię zapomnę // dorcas meadowes i syriusz blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz