Goździk | Mad_Blue_Ocean

470 32 4
                                    

Autor: wodna_lilia

Tytuł: Goździk

Stan: w trakcie pisania

Kategoria: dla nastolatków

Opis:
Chcieli wtykać goździki w lufy karabinów.

"Żyjemy w świecie atomowych gigantów i moralnych dzieci. O wojnie wiemy więcej niż o pokoju, o zabijaniu więcej niż o życiu"
- Omar Bradley

Akcja opowiadania toczy się w Warszawie w roku 1986 (jak na razie!). Klimat PRL-u, ukazane życie młodych ludzi i ich trosk w czasach komuny. Obecnie opublikowanych zostało piętnaście rozdziałów i na tej podstawie oceniam pracę.

Okładka istotnie nawiązuje do czasów, w których snuta jest opowieść, jednak wydaje mi się, że dałoby się odnaleźć i zmajstrować coś, co z większą łatwością przyciągałoby oko potencjalnego czytelnika. Obecna okładka z całą pewnością do najgorszych nie należy, zdjęcie na niej użyte odwzorowuje klimat tamtych czasów (to brzmi, jakby lata osiemdziesiąte były wieki temu, o zgrozo), ale niekoniecznie też odpowiada nastrojowi w samym opowiadaniu. Sama w sobie okładka nie należy do najbardziej atrakcyjnych, jakie widziałam na Wattpadzie, nazwałabym ją raczej średniakiem. Wiem na pewno, że mnie by nie przyciągnęła podczas szukania nowej lektury.

Co do opisu, zdaje mi się, że miał on być symboliczny i w jakiś sposób nawiązuje do treści utworu, ale jego metaforyczność i oszczędność wydają mi się być czymś (paradoksalnie) na wyrost. Jak na razie, nie przeczę, odnalazłam w tekście nawiązania polityczne, o których powiem jeszcze później, jednak taki ułamek "polityki" z opisu i tło polityczne w opowiadaniu według mnie mijają się ze sobą całkowicie. Tutaj opis wattpadowej książki nie mówi praktycznie nic o tym, co można znaleźć w środku. A szkoda, bo znaleźć można naprawdę wiele.

O poprawności językowej nie będę się zbytnio rozpisywać, bo większość błędów wskazałam w sekcji komentarzy. Powtarzały się brakujące przecinki, zdarzały się niezręczności językowe czy jakiś jeden mały błąd ortograficzny. Zdecydowanie są to drobnostki, których przeciętny czytelnik i tak nie zauważa. Mnie samej, wbrew pozorom, za bardzo one nie przeszkadzały, a i tak większość pewnie została lub zostanie poprawiona. Ogólnie tekst jest dopracowany i w większości "czysty".

O stylu natomiast warto powiedzieć coś więcej. Autorka w niezwykły sposób przelewa myśli "na papier". Zdania są konstruowane niezwykle lekko, a jednocześnie niosą ze sobą ogrom treści i odczuć. Widać, że używany w tekście język nie jest wypadkową losowych wyrazów, które akurat nawinęły się pod rękę, bo ładnie brzmią. Odniosłam wrażenie, że ten styl został wypracowany z czasem oraz że jest w tym konkretnym opowiadaniu dobrany starannie i celowo, aby pełniej ukazać obraz poszczególnych postaci i Polski PRL-u. Jakoś tak wiele sensów samo nasuwało mi się na myśl podczas czytania, tworzone przez autorkę opisy miejsc i osób są niewymuszone, delikatne, a mimo wszystko dosadne i pozostawiające w pamięci trwały ślad. Można odnaleźć tu i poetyckość, i jakiś taki przyziemny konkret, a wszystko splata się w piękną, schludną całość, która zdecydowanie zasługuje na pochwałę.

Fabuła w Goździku przypomina mi raczej zbiór chwil znaczących dla bohaterów. Trudno wskazać tu wątek główny; stworzonych zostało raczej kilka wątków równoważnych, które przeplatają się ze sobą i tworzą obyczajową układankę z dużą dozą doświadczeń wewnętrznych, różnorakich poruszeń, polskiego piękna i polskiej brzydoty. Jeśli ktoś lubi zawrotne tempo, może czuć się lekko zirytowany. Jeśli komuś zależy bardziej na poznawaniu postaci i ich otoczenia, będzie w siódmym niebie. Sama należę do tej drugiej grupy. Jednak nie mówię, że nie ma tu absolutnie żadnych zwrotów akcji! Wydarzenia nie należą do takich, przy których trzeba zapiąć pasy i mocno się skupić, bo w jednej chwili bohater budzi się w nocy, a zaraz potem wyskakuje przez okno. Ale są, przynajmniej dla mnie, na swój sposób bardzo emocjonujące, zwłaszcza niektóre, o których jednak w recenzji nie będę wspominać. ;)

Całym sercem podziwiam konstrukcję bohaterów. Są niezwykle różnorodni, a ich imiona są wyjątkowe i idealnie dopasowane. Każdy z nich obdarzony jest unikalną osobowością, nawet jeśli niektórzy są do siebie w jakiejś sferze podobni (i na przykład przez to przyjaźnią się ze sobą). Bardzo udanym zabiegiem jest to, że poszczególne części są zatytułowane imieniem i nazwiskiem postaci, na której dany rozdział się koncentruje. Dzięki temu chyba ani razu nie miałam mętliku w głowie, bohaterów mogłam poznać stopniowo, w miarę dokładnie ich zapamiętać, a dzięki wspaniałemu stylowi i twórczej wrażliwości autorki każda z postaci po kolei stawała się dla mnie żywa i namacalna. Nikt nie jest ani do końca idealny, ani nie ma samych negatywnych cech. Ci ludzie wydają się naprawdę żyć, mają swoje codzienne problemy, przedstawione w interesujący sposób, i przemyślenia właściwe dla swojego wieku. Raz czy dwa zauważyłam jakieś małe niedociągnięcie. Na przykład Romeo (chyba mój ulubiony, ale nie sposób tego jednoznacznie stwierdzić): raz było powiedziane, że na imprezy chodzi ze względu na Marynę, drugi raz (i to w tym samym rozdziale), że chodził na imprezy, ale nie zauważał Maryny. Myślę, że rozumiem, o co tu chodzi, ale warto by trochę to dopracować, żeby osoba czytająca w biegu nie miała wrażenia sprzeczności.

Innym drobnym błędem jest wplecenie w narrację w rozdziale o Marynie znamiennego określenia "pierdolony". Oczywiście jak najbardziej rozumiem, że Maryna ma w sobie coś z wulgarności, ale radziłabym albo zaniechać użycia tego wyrazu, albo wprowadzić więcej sygnałów dotyczących tej strony jej natury. Użycie wulgaryzmu może być jak najbardziej zasadne, ale podczas czytania był moment, że wszystko fajnie, układna uczennica, chce dostać się do dobrej szkoły i nagle BUM, PIERDOLONY! Radziłabym w tym miejscu trochę "pocieniować" zamiast stawiać kreskę między czarnym i białym, żeby nie było takiego dysonansu w odbiorze. Jeśli ta cecha jej charakteru zostanie bardziej uwydatniona (ale bez przesady), wtedy nawet mocne epitety w narracji nie będą rażące.

Pomysł wydaje mi się bardzo oryginalny i godny uwagi. W Goździku świetnie został odtworzony klimat lat osiemdziesiątych w Polsce, włączając w to kartki, czekanie o świcie w kolejkach, ubiór, Cher, a nawet towarzysza Stalina. Tło polityczne jest tu bardzo dyskretne, ale widoczne na przykład w szkole czy w paru wzmiankach, które sporo mówią o ówczesnej sytuacji kraju. Na podstawie tego, co już jest opublikowane, mogę wnioskować, że poglądy polityczne mogą być istotnym aspektem w konstrukcji przynajmniej niektórych postaci.

Nie spodziewałam się, że takie pozornie zwykłe, "nastolatkowe" problemy mogą być przedstawione w tak genialny, a jednocześnie stosunkowo prosty sposób. Bo jest tu miłość szczęśliwa i niespełniona, szkoła, humor, trochę młodocianego wstydu, wymiotowanie za śmietnikiem, biedy małe i duże i wiele, wiele niepowtarzalnego uroku. Naprawdę piękna praca trafiła mi się na mój recenzencki debiut! Mam nadzieję, że wszyscy, którzy tę recenzję przeczytają, jak najszybciej i jak najchętniej sięgną po ten tytuł. Bez dwóch zdań zasługuje on na więcej czytelniczej uwagi.

Ściskam mocno,

Mad_Blue_Ocean :)





Babskie recenzjeWhere stories live. Discover now