2.Śniadanie

797 48 52
                                    



*Pov Ink*
Rano obudziłem się u Dream'a na kanapie przykryty kocem. Zapewne zasnąłem na filmie. Puczułem zapach Posiłku Bogów, czyli naleśników. Ruszyłem do kuchni i zobaczyłem Dream'a przyrządzającego śniadanie. Pomagał mi przy tym...Cross? Hmm, to ja nie będe im przeszkadzać~( ͡° ͜ʖ ͡°) poszłem do pokoju gościnnego gdzie spał Blue. Po cichu podeszłym do mojej torby i wyjąłem sobie jakieś ciuchy. Weszłem do toalety aby się przebrać. Wziąłem szybki prysznic kiedy wyszłem Okazało się, że wziąłem krótkie dżinsowe spodenki i różową bluzkę z rysunkiem brzoskwinki. Wokół bioder jak zwykle zawiązałem sobie moją bluzę, a na szyję założyłem mój szalik i spojrzałem w lustro iiii.....wyglądam gejowsko...nawet nie wiedziałem, że mam takie ciuszki. ale ciul z tym! Idemy zeżreć some śniadanko! Huehue. Wróciłem z powrotem do kuchni i zobaczyłem jak Cross stoi na przeciw Dream'a, a ich twarze dzielą centymetry. W końcu ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Ich języki toczyły walkę o-...nie no dobra przesadzam...ale mógłbym zostać niezłym pisarzem! Oh! Żółtaczka odepchnęła Cross'a i pobiegła po schodach na górę. Ciekawe co mu jest...przecież mówił, że kocha tego drugiego. Dziwne. Zobaczyłem, że X-Sans ruszył smutny drzwi.
-T-to ja może już pójdę.
-Hej, poczekaj! Co się stało?-Zawołaem zanim drugi szlielet zdążył wyjść.
-ehh, pocałowałem Dream'a...ale on chyba nie czuję tego co ja...-Powiedział i nie czekając na moją odpowiedź wyszedł. Po paru sekundach z góry zbiegł Drewno wołając Cross'a.
-Wyszdł już?-westchnął Marzyciel.
-Tak... Czemu uciekłeś? Przecież mówiłeś, że go kochasz.
-No tak, oczywiście, że to kocham, ale chyba...nie byłem na to gotowy... To był mój pierwszy pocałunek!
-Spokojnie Dream, po prostu pójdziesz z nim pogadać.
-Eeh, no dobra...pójde dokończyć śniadanie, a ty idź obudź Blue.- podszedł do blatu i coś przy nim robił. Ja w tym czasie ruszyłem do pokoju gościnnego. Zanim otworzyłem drzwi usłyszałem, że Jagódka z kimś rozmawia. Ciekawe kto to... Wbiłem do pokoju otwirając drzwi z kopniaka, bo why not.
-Co tu się dzieje?!- Wykrzyknąłm z lenny face'm na ryju. Blue spartolił się z łóżka, a wokół mnie pojawiły się kości, były otoczone fioletowową poświatą, a więc nie należały do Jagódki. Szybko teleportowałem się w bezpieczne miejsce, i wyjąłem Broomiego.
-Dust! To przecież Ink! Zostaw go!-Wykrzyknął Blue masując sobie głowę.
-A no tak...Tęczowa księżniczka...-Dopiero teraz zauważyłem Murder Sans'a (jakby ktoś nie wiedział to "Murder Sans" to Dust Dop.Od.Aut)w rogu pokoju...chwila...CO ON POWIEDZIAŁ?!
-Jak Ty mnie nazwałeś?!?!-wykrzyknąłem.
-"Tęczowa księżniczka" jakiś problem?
-Tak! Jestem facetem! Nie mogę być księżniczką! Nie nazywaj mnie tak!
-Dobrze...Tęczowy księciu!- Dust zaśmiał siępod nosem.(którego nie ma ¯\_(ツ)_/¯ Dop.Od.Aut). Już miałem na niego krzyknąć, ale Blue mnie powstrzymał.
-Hej, Dobra, przestańcie!
-Ale to on zaczął!-Wykrzyknąłm jak dziecko.
-Nieprawda! To Ty się czepiasz! A to nie ja wymyśliłem Ci tę przezwisko!
-To kto w takim razie?!
-Nie mogę Ci powiedzieć!
-Czemu?!
-Bo nie mogę!
-Ale Dlaczego!
-Bo tak powiedziałem!
-No powiedz!
-Nie!
-No powiedz!
-Nie!
-No powiedz!
-Nie!
-No powiedz!
-Czy Ty kiedykolwiek zamykasz tą tęczową jadaczkę?!
-Nie i będe krzyczeć póki mi nie powiesz kto tak na mnie mówi!
-Nieeee!
-AAAAAAAAA!
-PRZYMNKNIJ SIĘ!
-NIE! AAAAAAAAAAA!
-BLUE, WEŹ MU COŚ POWIEDZ!
-Ink, proszę Cię nie krzycz, Dust tylko dotrzymuję tajemnicy.-Jagódka powstrzymał mnie przed dalszym krzyczeniem.
-eh, no dobra, sorry.-Powiedziałem po czym nastała pomiędzy nami cisza.
-Blue, miałem Cię zwołać na śniadanie.
-A no dobra, już idę.
-Hej, Rainbow Dash, ja też się załapię na pyszne śniadanko?- Murder uśmiechnął się złośliwie.
-Nie.- Odpowiedziałem z uśmiechem.
-Oj no weź Ink, Daj mu zostać!-Berry mnie poprosił.
-Jak przestanie mnie przezywać.
-Ale to nie są przezwiska!-Bronił się Dust. Ale Kiedy spojrzał na Blueberr'ego westchnął.-No dobra...INK.- Najwyraźniej wypowiedzenie mojego imienia sprawiało mi duże problemy.
-Okej, to chodźcie.- powiedziałem po czym wszyscy ruszyliśmy do kuchni.
-Cześć Żółtko!- Powiedział Murder jak tylko weszliśmy. Dream odwrócił się i wytrzeszczył oczy. (Nie macie oczu do cholery Dop.Od.Aut.)Blue spiorunował wzrokiem Dust'a.-E-em znaczy Dream.- spojrzał na jagódke jakby szukał potwierdzenia, czy zrobił to dobrze. Berry odpowiedział mi uśmiechem.
-Witaj Dust, co ty tu robisz?-Spytał Drewno kładąc talerz z ogromną górą naleśników.
-Wpadłem odwiedzić Jagódke, a...INK pozwolił mi zostać na śniadanie.
-No dobra, to siadajcie-Powiedział dostawiając na stół miseczke z truskawkami i syrop klonowy. Kiedy wszyscy wysiedliśmy przy stole ja jako pierwszy dorwałm się do jedzenia, nalałm sobie na nie mase sosu i posypałam pierdyliardem truskawek. Kątem OKA (...zostawie to bez komentarza Lmao Dop.Od.Aut.) dostrzegłem jak bardzo Blue się rumieni. I...( ͡° ͜ʖ ͡°) Dust też się rómieni. Nie tak mocno jak Jagódka, ale można było zauważyć lekke fioletowe wypieki. Reszta śniadania upłynęła nam dość przyjemnie. Rozmawialiśmuy sobie, ale ktoś zadzwonił do Dust'a i ten musiał iść. Gdy wszyscy zjedli pozmywaliśmy naczynia i poszliśmy oglądać jakiś serial na Netflixsie. Nagle coś sobie przypomniałem.
-Ej!-Wykrzynąłm wstając, waląc w stół i wysypując Nachosy, które Dream kupił w Biedronce. Huehue, Żółtek dosłownie zabijał mnie wzrokiem-Sorry Dream,-Usiadłem z powrotem.- ale...MIELIŚMY IŚĆ DO SCI I DO REAPER'A!
-A no tak!-Wykrzynął Blue...Jednak nikt nie ruszył się z kanapy. Nawet nie zmieniliśmy pozycji.-To może pójdziemy jak skończymy ten sezos serialu?
-Tak, to dobry pomysł-zgodził się Drewno.
-Tia, potwierdzam- ułożyłam się wygodniej i oglądaliśmy dalej.

O Jezu, ale my jeśteśmu Leniwi.

*Pov Error*
Obudziłem się jak zawsze na moim hamaku, który zrobiłem sobie z nitek. Otworzyłem portal do jakiegoś Randomowego AU. Trafiło na MafiaTale. Wbiłem do Grillbi'ego. Na początku wyglądało jakby nikt mnie nie zauważył, ale ja wiem jak te ich oczka mnie świdrują sprawdzając czy nie mam przy sobie jakiegoś pistoletu czy czegoś podobnego. Co za naiwni Idioci. Ja nie potrzebuję pistoletu, aby kogoś zabić. Podeszłam do blatu i "poprosiłem" o Burgera na wynos. Zapłaciłem za niego, bo przecież i tak mam nieskończoność golda. Wziąłem jedzenie i wyszłem. Postanowiłem się kawałek przejść, bo czemu nie...Po chwili poczułem jak ktoś przytyka mi pistolet do głowy.
-Kim Ty jesteś?-usłyszałem głos, zapewne jakiegoś Randomowego potwora. No cóż niech się nauczy, że mi się nie grozi. Na mojej twarzy zagościł psychopatyczny uśmiech. Odwróciłem się do niego powoli. Kiedy zobaczył mój uśmiech trochę chyba się przeraził...no nic. Linkami wyrwałem mu pistolet. No teraz to na pewno się przeraził. Złapałm jego dusze żyłkami i patrząc jak próbuję się wydostać rozerwałem jego duszę na strzępy. Powoli jego ciało zmieniało się w proch. Za sobą usłyszałem krzyk. No cóż skoro inni to zauważyli to chyba trzeba się ich też pozbyć. Mój uśmiech się bardziej powiększył. No cóż, śniadanie musi poczekać.

1081 słów. No wow, szybko mi poszło napisanie drugiego rozdzału. :D

𝘗𝘴' 𝘐 𝘓𝘰𝘷𝘦 𝘠𝘰𝘶! || 𝘌𝘳𝘳𝘪𝘯𝘬 [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz