Rozdział 1

11 1 2
                                    

Kolejnego dnia Sophie smacznie spała w nowym domu. Wczoraj wrócili bardzo późno. Kilkugodzinna podróż wyssała z dziewczyny wszystkie siły. Kiedy dojechała do mieszkania McLevis'ów, nawet nie zdołała się mu dokładnie przyjrzeć. Organizm nastolatki domagał się snu. Przez zmęczenie ledwo doszła do swojego pokoju. Jedyne co była w stanie zrobić to zmienić ubrania i położyć na wygodnym łóżku. Po chwili dziewczyna odpłynęła.

Sophie obudził budzik równo o 7:00. Nastawiła go jeszcze, kiedy jechali autem. Blondynka niestety nie miała bezbolesnej pobudki. Chcąc wyłączyć urządzenie obróciła się na prawy bok i spadła z łóżka. Zawinięta w kołdrę dostała do telefonu oraz wyłączyła nieznośną melodię. Po chwili wygrzebała się spod pierzyn. Odłożyła rzecz na swoje miejsce. Usiadła na skraju miękkiego materacu, na którym tej nocy spała. Siedząc tak, oglądała swój nowy pokój. Wczoraj nie miała siły, żeby go dokładnie zobaczyć.

Pomieszczenie było ogromne. Ściany zdobił jasnoszary kolor. Na niech dodatkowo wisiały różne obrazy malowane na płótnie. W jednym z rogów stało szerokie łóżko, na którym znajdowało się kilka maskotek. Sophie najbardziej spodobał się duży, brązowy miś z czerwoną kokardą na szyi. Przy dużym oknie z widokiem na Nowy York znajdował się biały stoliczek, a przy nim trzy pufy. Na sąsiedniej ścianie stało biurko tego samego koloru. Tuż obok stała sporej wielkości półka na książki i inne drobiazgi. Niedaleko drzwi można było zobaczyć jeszcze pustą szafę, a koło niej komodę. Na środku pomieszczenia leżał czerwony, puchaty dywan.

Sophie podeszła do dużego okna. Mieszkała w jednym z najwyższych budynków w mieście. Miała z tej wysokości cudowny widok. Dla niego mogła codziennie wstawać kilka minut wcześniej, aby móc dłużej wpatrywać się w zapierający dech krajobraz Nowego Yorku. Tą chwilę przerwało pukanie do drzwi. Dziewczyna, nie odwracając się, powiedziała „proszę''. Do pokoju weszła Agnes za nią jeden ze zwierzaków McLevis'ów, który od razu podbiegł do nowej lokatorki. Blondynka kucnęła przy owczarku niemieckim i zaczęła go głaskać. W ogóle nie zwróciła uwagi na drugiego gościa. Za bardzo pochłonęła ją zabawa z psem.

- Sophie – zaczęła Agnes, aby przypomnieć o sobie - jest już 7:15. Powinnaś się już szykować do szkoły.

Słowa kobiety ocknęły nastolatkę. Złapała się za głowę. Jak mogła wpatrywać się w krajobraz 15 minut? Musiało ją to bardzo zainteresować. Podbiegła do walizki, z której wyciągnęła swój bordowy plecak. Następnie udała się w stronę biurka. Szybko spojrzała na plan, pakując odpowiednie książki i wrzucając luzem jakieś długopisy. Gdy skończyła rzuciła torbę obok drzwi omal nie trafiając Agnes.

- Spokojnie, nie musisz się aż tak śpieszyć. Szkoła nie jest daleko, a poza tym podwiezie cię Tony - Kobieta uspokoiła młodszą dziewczynę. - Muszę już uciekać do pracy. Do zobaczenia po południu. Buziaki!

Wychodząc posłała ostatni uśmiech w stronę Sophie. Zawołała jeszcze psa i wyszła, zamykając drzwi za sobą. Nastolatka trochę mniej zdenerwowana sięgnęła po ubrania do drugiej walizki. Zdecydowała się na czarne, jeansowe spodnie, które były lekko dziurawe oraz białą koszulkę z krótkim rękawem. Do tego sięgnęła po swoją ulubioną czerwoną bluzę z dużym znaczkiem Deadpool'a na plecach. Nie wiedziała czy w Nowym Yorku o tej porze jest tak samo ciepło jak w Karolinie Północnej.

Po wybraniu dzisiejszej kreacji poszła do swojej prywatnej łazienki, która znajdowała się tuż obok jej sypialni. Szybko się przebrała, umyła zęby i standardowo spięła włosy w wysokiego kucyka. Po wyszykowaniu się ruszyła w stronę drzwi. Po drodze wzięła plecak. Weszła do przedpokoju, który był ozdobiony zdjęciami Agnes i Tony'ego. Wyglądali na takich szczęśliwych. Pamiętając o szkole, Sophie nie poświęciła dużo czasu na przyglądanie się pamiątką. Szybko ruszyła w stronę kuchni. Wchodząc do pomieszczenia zobaczyła swojego opiekuna. Stał przy blacie, był odwrócony do niej tyłem i nucił pod nosem jakąś melodie.

...Where stories live. Discover now