Jeden

2.1K 62 16
                                    

Wyglądam przez okno, nie mogąc się skupić na ekscytujących historiach Maćka. Słyszę jedynie pojedyczne słowa, a chwilę później odwracam się gwałtownie w stronę wolnego miejsca obok mnie, które obecnie zajmuje Paweł.
-Zmęczona, co?-Uśmiecha się do mnie delikatnie i patrzy wyczekująco.
Śmieję się kiedy słyszę głośny krzyk Piotrka i opieram głowę na ramieniu Wąska po czym przymykam oczy.

-Stefan i Kuba będą trochę później-opanowany głos Kamila słychać gdzieś z tyłu, ale każdy obraca się w jego stronę, a potem wraca do patrzenia w ekrany swoich telefonów albo wesołych krzyków.
-Kuba?-Otwieram delikatnie oczy i marszczę brwi jako jedyna z grupy.
-Kuba Wolny-odzywa się Olek, który właśnie skończył rozmawiać przez telefon.-Skakał cały sezon, nie widziałaś go? Niezły z niego lotnik, Paweł nadal zachwyca się jego lotami-uderza chłopaka w ramię, po czym oboje zaczynają się śmiać.
                                        ***
      Przewracam oczami kiedy zdaje sobie sprawę, w co tak naprawdę dałam się wpakować. Pasjonatką skoków nie byłam nigdy, może pięć razy w życiu obejrzałam skoki,  ale po kilku minutach uważałam, że to marnowanie czasu i na tym się kończyło.
Jednak Paweł był tak podekscytowany tym sezonem i wręcz błagał, żebym chociaż przyjechała na inaugurację do Wisły. Po kilku dniach codziennego przekonywania, zgodziłam się, a tydzień później pojawiłam się na pierwszym treningu kadry B przed zimą, poznając przy tym każdego zawodnika i cały sztab szkoleniowy.

Na początku byłam nastawiona na zanudzenie się na śmierć albo słuchanie ciągłych porad od trenerów i nieustanne ćwiczenia, aby wszystko było zapięte na ostatni guzik.
Zdziwiłam się kiedy wieczorami robiliśmy spotkania, na których mogło się pogadać o wszystkim, zagrać w karty albo zwyczajnie posiedzieć. Wszyscy dumnie ogłaszali swoje deklaracje w sprawie pobicia rekordu, a ja z każdym dniem byłam coraz bardziej oczarowana.

Na kolejnych zgrupowaniach śmiało sięgałam po aparat i upamiętniałam skoki chłopaków, a zadowolony Paweł już chciał wciskać mi pracę fotografa.
-Będziesz w tylu miejscach, razem ze mną, Olkiem i całą naszą paczką! Może uda nam się być nawet w pucharze świata, a ty naprawdę nie chcesz wspierać swojego przyjaciela w takim ważnym roku?-Wypominał to, co jakiś czas, zazwyczaj wtedy, gdy byłam o krok od przyjęcia pracy.
-Nie jestem fanką skoków, Paweł. Zdjęcia to nie wszystko, może po czasie to wszystko zacznie mnie nudzić. Mam wtedy nagle zrezygnować?-Śmiałam się za każdym razem, ale wiedziałam, że Wąsek jest zbyt uparty, aby odpuścić.

      Na ostatnim spotkaniu dostałam plakietkę z imieniem i zdjęciem, wiec sądziłam, że oficjalnie muszę jechać do Wisły, a potem będę wspierać chłopaków dopiero w Zakopanem. Jako się okazało, nic bardziej mylnego- zaraz po zawieszeniu plastikowej karteczki na mojej szyi, do rąk wpadł aparat, który jako się okazało, był tym sprezentowanym przeze mnie dla Pawła na jego ostatnie urodziny.
-Jeśli praca naprawdę Ci się znudzi, możesz zrezygnować w każdej chwili i nikt nie będzie zły- Zadowolony Stękała patrzył na wkurzoną mnie i rozradowanego Pawła, potajemnie nas przedrzeźniając. 
                                    ***
          Kiedy docieramy do Wisły skocznia już jest pokryta śniegiem. Śmieje się pod nosem patrząc jak Paweł i Andrzej robią wyścigi na górę skoczni, Olek zdezorientowany rozgląda się za swoją córką i Magdą, Kamil zamierza jak co roku pochwalić się przygotowaną już skocznią w czym pomaga mu Dawid, robiąc Stochowi zdjęcie. Reszta stoi oparta o bramki przysłuchując się brzdękającemu na gitarze Kotowi i Żyle.

Słyszę nawoływanie Pawła i unoszę w górę dłoń, aby mu pomachać. Stękała gestem ręki chce zawołać mnie na górę, ale wyraźne kiwam głową i znowu śmieje się z ich wygłupów. Wyciągam aparat i kieruję go na skocznie, grających chłopaków, a na sam koniec udaje mi się uchwycić biegnącego Kubackiego.
-Paweł zostawił Cię samą? Coś nieprawdopodobnego-blondyn rozgląda się dookoła mnie, żartując.
-Widocznie Malinka jest lepsza nawet ode mnie-wzruszam ramionami, spoglądając ponownie  na Wąska, który jest kawałek za Stękałą.
-Zbieramy się czy mamy spać na zewnątrz?-Brunet podpiera się na moim barku, a później kładzie swoją głowę na czubku mojej.
Mimo braku poczucia zmęczenia, wiem, że lepiej jeśli wszyscy odpoczniemy teraz, bo później czekają nas codziennie spotkania i omówienia każdego ze skoków.
Ruszam pierwsza, a za mną żwawo Paweł, który chwyta moje walizki i uśmiecha się do mnie, a ja odpowiadam mu tym samym. W tle już da się usłyszeć głośne „zakochańce", ale oboje puszczamy to mimo uszu.

                                     ***
         Ciche stukanie w drzwi rozbudza mnie dosyć nagle. Na zewnątrz jest już ciemno, a moja współlokatorka, mieszkając na górze, najwidoczniej śpi w najlepsze. Wstaje i zbliżam się do drzwi akurat wtedy, gdy ktoś pociąga za klamkę. Obiecuje sobie, że jeśli któryś z chłopaków robi sobie wieczorne żarty jest już skończony.

Zaczynam wyśmiewać samą siebie, bo przyjechaliśmy jako pierwsi, więc kto mógłby chcieć zrobić coś złego?
Energicznie otwieram drzwi z nakierowaną lampą telefonu i dostrzegam trochę wyższego chłopaka ode mnie, ubranego w strój reprezentacji Polski.
-Cześć?-Mówimy niemal równo, po czym on delikatnie się śmieje.
-Cześć, pomyliłaś chyba domki. Na kluczu mam  numerek pięć, a to jest domek numer pięć, więc....-wzrusza ramionami i udaje bardzo zmęczonego, sztucznie ziewając.
Prycham na jego słowa, wyłączając telefon, a światło włączając w domku.
-Tak się składa, że również na moich kluczach jest piątka, więc no cóż, dobranoc- jestem już bliska zamknięcia drzwi, kiedy chłopak je zatrzymuje.
-Słuchaj, jestem trochę zmęczony, jutro mam trening, a pojutrze kwalifikacje, jeśli jesteś ze sztabu, raczej wiesz jak ważny dla mnie jest odpoczynek- przewraca oczami, a potem kieruje je na mnie.

W świetle dostrzegam jego ciemne oczy i pociągają twarz oraz czapkę z daszkiem, która mnie śmieszy, ponieważ słońce już dawno zaszło, a on to zauważa i dumnie poprawia ją na głowie.
-Kuba? Kuba, chodź! Pomylili domki, piątka jest już...-mężczyzna podobnego wzrostu zjawia się obok nas. Widząc mnie trochę się peszy, a potem uśmiecha.-Piątka jest już zajęta, jak widać-klepie młodszego po plecach i spogląda na niego.-Cześć, Hula Stefan- wyciąga do mnie dłoń, która delikatnie ściskam.
Przypomina mi się, że Kamil mówił coś o dwójce innych skoczków i momentalnie czuje się jak głupia.
-Ja...Tak, znaczy...Jestem Amelia Winter, cześć-zaczynam panikować, mając nadzieję, że Kuba Wolny nie zrobi mi problemów za wcześniejszą wymianę zdań.
-Oh, czyli to Ty jesteś z kadry B? Robisz zdjęcia, prawda?-Stefan wydaje się bardzo wyluzowany, co trochę ukarania mi opanowanie emocji.-Winter to chyba nie polskie nazwisko-stwierdza, wciąż będąc bardzo wesołym.
-Tak, ja...Mój tata nie jest stąd, znam Pawła i...przyjechałam go tak jakby wspierać?-Pytam samą siebie, na co oboje wybuchają śmiechem.
Zauważam, że Kuba przygląda mi się przez chwile, więc staram się wymyślić sensowną wymówkę, aby przeprosić go za bycie aż tak niemiłą.
-Przepraszam za bycie tak niemiłą, ja...Nie interesowałam się nigdy skokami. Gdybym wiedziała, że ty...Że wy jutro trenujecie na pewno bym to wyjaśniła albo się przeniosła-Wolny opiera się o ramę drzwi i przytakuje, na co ja spokojnie wypuszczam powietrze.
-Mówiłem Kubie, że wyjechaliśmy za późno, ale stwierdził, że będziemy i tak przed wszystkim, bo jechaliście po Olka, a tu proszę- mamy domek z dala od reszty!-Hula uśmiecha się do mnie i gotowy jest już iść, ale spogląda na swojego towarzysza.-Idziesz czy naprawdę chcesz jutro serio być wolny?
Chichocze na dobór słowa skoczka, spoglądając na równie jak ja roześmianego Kubę.
-Więc do zobaczenia?-Rzucam nieśmiało i chwytam klamkę, aby zamknąć drzwi.
-Oby jak najszybciej-odpowiada Wolny  i
uśmiechając się ostatni raz, odchodzi.

                                   ***
     Blondyn śmieje się ze mnie kiedy po raz kolejny nie udaje mi się wystarczająco wysoko odbić piłki.
-Możesz przestać się nabijać? Ta gra jest idiotyczna-sarkam, krzyżując dłonie na klatce piersiowej.
-Amelia Winter nie odziedziczyła sportowego zapału po znajomych?-przewracam oczami, tym razem na głos Klemensa, który chwilę temu roztrzepał moje włosy w każdą stronę.
-Przypominam Wam po raz kolejny- nie jestem zwolenniczką sportu- mówię, następnie siadając niedaleko Pilcha, który siedzi tyłem do reszty.
-Hej Amelia, poznałaś już Wolnego?-Zagadnął Pilch, poprawiając kask.-Stefan Hula na śniadaniu o tobie mówił. Wolny jest wolny, jeśli przyda Ci się ta informacja-puszcza do mnie oczko, a po drugiej stronie przez bramki właśnie przechodzi cała kadra A.
Dostrzegam spotkanego wczoraj bruneta, który rozgląda się po skoczni, a potem jego wzrok mknie między nami i zatrzymuje się na mnie. Uśmiecha się i unosi dłoń, delikatnie machając.
Ja i Tomek robimy to samo, a potem przyglądamy się im moment, bo przerywa nam nawoływanie za Pawłem, który szybko przemieszcza się w stronę swojego domku.

—•—•—•—•—•——•—•—•—•—•——•—•—•—•—

Cześć wszystkim!

Nigdy, naprawdę nigdy nie potrafiłam pisać początkowych rozdziałów, ale starałam się zrobić to jak najlepiej i nie wprowadzić was odrazu w całą fabułe.
Nie obiecuje, że dokończę tą historię, ale no cóż zobaczymy.

03.08.2019

Player | J. Wolny Where stories live. Discover now