«12»

340 24 14
                                    


time skip

pov Łukasz

*2 dni później* 

-- Łukaaaaaaszzzz! -- usłyszałem wołanie z sypialni.

-- Coo?! -- odkrzyknąłem.

-- Chodźźź! 

-- Idęęę!

Poszedłem do mojego Marusia.

-- No co misiek?

-- Moja mama zaprasza nas na obiad.

-- Fajnie chyba.

-- No niby tak, ale... -- przerwał na chwilę -- ona dalej myśli, że jesteśmy przyjaciółmi, mój oj -- urwał -- jej partner również.

-- Okay po pierwsze, wiem że go nienawidzisz, ale to dalej twój ojciec, gdyby nie on to by ciebie na świecie nie było.

-- I co z tego???

-- A jakby ciebie nie było to nie byli byśmy razem.

-- W sumie racja.

-- A po drugie, czy ty chcesz im o nas powiedzieć?!?

-- No tak, a co?

-- To chyba nie najlepszy pomysł.., nie boisz się ich reakcji? A w szczególności ojca?

-- Tak, boję się, ale kiedyś i tak by się dowiedzieli.

-- No okay.

Boję się, o to co zrobią jego rodzice, a w szczególności ojciec. Nie chce, żeby mojemu kochanie stała się krzywda! A nie wiem czy będę w stanie go obronić przed jego niezrównoważonym ojczulkiem.

-- A na kiedy nas zaprosili? -- spytałem.

-- Na dziś, za cztery godziny. -- to już niedługo.

-- To może lepiej zacznijmy się szykować.

-- Dobry pomysł.

time skip 

*3,5h później*

-- Gotowy? -- zapytałem mojego partnera. 

-- Gotowy. -- odrzekł.

-- To idziemy! -- powiedziałem otwierając drzwi od mieszkania.

Poszliśmy do naszego auta, srebrnego BMW 5 e34, wspaniały samochód! Wraz z Markiem ubraliśmy się dość elegancko. Ja miałem na sobie koszulę w kratkę, czarne rurki i czarne nike, jedyne oryginalne buty jakie posiadam, a młody miał na sobie białą koszulę w niezidetyfikowane granatowe wzorki, szare rurki i białe nike, nie wiem czy oryginalne. Oboje byliśmy trochę zdenerwowani. 

pov Marek

*na miejscu*

-- Cześć chłopcy! -- przywitała się z nami moja mama, ubrana w śliczną białą sukienkę w kwiaty, którą kupiłem jej kilka lat temu z okazji urodzin.

-- Witaj mamo! -- przywitałem się ze szczerym entuzjazmem.

-- Dzień dobry! -- przywitał się trochę nieśmiało, ale entuzjastycznie mój chłopak.

-- Wejdźcie proszę.

Posłusznie weszliśmy do dobrze znanego, ale niezbyt lubianego przeze mnie budynku. Przy stole siedział mój ojciec. To jak bardzo chciałem wtedy wydrzeć mu się w twarz i wyjść było nie do opisania!

-- Witaj ojcze. -- rzuciłem oschle w jego stronę.

-- Witaj synu! -- powiedział mój ojciec, z takim jakby... szczęściem? 

Mój mały koniec świata//KxK *zakończone*Where stories live. Discover now