#19

177 32 5
                                    

— To dość

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— To dość.. Niecodzienne. Dla nich też było. Kręciła ich moja nadnaturalność, prosili mnie, bym zaspokajał się nimi, nawet podczas stosunków. Nie przewidzieli jednak, że w pewnym momencie mogę stracić kontrolę.. Ostrzegałem ich, ale oni nic sobie z tego nie robili, prawie mnie do tego zmuszając. — Mówił do mnie już którąś minutę, podczas gdy ja cały czas go słuchałem, siedząc nieruchomo, wręcz bojąc się ruszyć. — Nie zrozum mnie źle, ja.. Po dziś dzień nie mogę sobie wybaczyć tego, ile osób straciłem przez to, jaki jestem i przez to, nad czym nie mogę zapanować. — W końcu dokończył, a ja byłem prawie pewny, że dostrzegłem w kąciku jego oka łzę, która jednak rozpłynęła się tak samo szybko, jak się tam pojawiła. Nie wiedziałem, co powiedzieć, ani jak zareagować. Nie wiedziałem też, dlaczego zdecydowałem się go przytulić. I tak zacieśniałem nieświadomie uścisk.

Nie byłem w stanie sobie wyobrazić jak wielką stratę musiał odczuwać. W końcu przyczyniał się do śmierci swoich partnerów, których najpewniej darzył ogromnym uczuciem. Choć nie byłem jednym z nich, miałem nadzieję, że takie przytulenie najzwyczajniej rozchmurzy Chanyeola. Mimo tego, że mi również wyrządził krzywdę, to nie chciałem widzieć go smutnego. Nie wiedziałem dlaczego tak na to reagowałem. Może to zwykle ludzki odruch na cierpienie innych?

Mężczyzna wydawał się być jeszcze chłodniejszy niż zwykle. Jego skóra była lodowata, tak samo jak aura, którą emanował. Mimo wszystko go przytulałem, po kilku minutach czując, jak w końcu się rozluźnia.

— Ja nie chcę taki być.. — Szepnął, a jego głos się załamał. — Gdybym tylko mógł, już dawno odebrałbym sobie życie.

— Chanyeol.. — Zacząłem niepewnie, zerkając na wyższego spod swojej przydługiej, jasnej grzywki. — Powiesz mi jak to się stało, że jesteś.. taki? — Zapytałem, zaciskając delikatnie palce na materiale jego ubrania.

— Nie mogę. — Odpowiedział niemal od razu, ale takim tonem, jakby jakaś gula utknęła w jego gardle. Coś było nie tak. — Nie mogę..

Przez moment po prostu przy nim trwałem, nie odzywając się. Nie chciałem naciskać, ale jednocześnie byłem ogromnie ciekawy jego historii. Obejmowałem go już naprawdę długo, a Chanyeol nawet nie odważył się tego odwzajemnić. Coś zdecydowanie było na rzeczy.

— No ładnie, najpierw Sehun, teraz Chanyeol. — Usłyszałem czyjś głos, przez co automatycznie się spiąłem. — Nie wiem, co ty masz w główce, chłopcze, ale jeśli tak dalej pójdzie, to się dla ciebie nie skończy dobrze.

— C-co? — Zapytałem, puszczając Chanyeola i tym samym odwracając głowę by spojrzeć na Jongina, który dokładnie nam się przyglądał. — T-to nie tak! My nic złego nie robiliśmy. — Zacząłem tłumaczyć, czerwieniąc się i gestykulując dłońmi.

— Właśnie widzę. — Warknął, stukając opuszkami palców o własne ramiona, które wcześniej założył na siebie. Byłem naprawdę przerażony i nie wiedziałem, co się stanie.

— Ja to mogę wyjaśnić, naprawdę! — Powiedziałem. — Między mną a Chanyeolem.. nic między nami nie zaszło. — Dodałem, a chcąc by wspomniany mężczyzna to potwierdził, obróciłem głowę w jego stronę, jednak.. starszego tam nie było. — Cha-anyeol?

— Więc dlaczego go przytulałeś, co? — Zapytał wciąż przeszywając mnie wzrokiem. Byłem naprawdę zagubiony, a w dodatku dość mocno przestraszony. Nie wiedziałem, co mnie czekało.

Wziąłem głęboki wdech, by zaraz po tym wypuścić głośno powietrze. Musiałem zebrać myśli i jakoś sensownie się wytłumaczyć. Odwróciłem głowę w stronę Jongina i spojrzałem na niego niepewnie, przełykając głośno ślinę.

— Po prostu rozmawialiśmy i zeszliśmy na smutny temat, a-a Chanyeol wydał się przygnębiony. Nie wiedziałem co powiedzieć, a mi pomaga przytulanie, więc pomyślałem, że jemu też choć trochę się polepszy. — Wydusiłem z siebie po krótkiej chwili, a mężczyzna westchnął głośno.

— On całe życie jest przygnębiony, wystarczyło go zignorować. — Odparł, lustrując mnie wzrokiem. — Dobra, póki co ci odpuszczę, idź do pokoju.

— Ale ja nie chciałem go ignorować, nikogo nie powinno się ignorować. — Powiedziałem, patrząc z żalem w oczach na Jongina. Nie chciałem znowu wracać do pokoju i się tam męczyć. — Nie chcę znowu siedzieć tam sam.. to wszystko mnie przytłacza, a Chanyeol powiedział, że pokaże mi dzisiaj ogród. — Wymamrotałem niepewnie, uciekając wzrokiem.

— Niczego ci dzisiaj nie pokaże, jeszcze będzie na to czas. — Odparł twardo. — Idź do pokoju i nie dyskutuj.

— J-Jongin, proszę cię, nie chcę tam wracać, a przynajmniej teraz. Nie wiem co ze sobą zrobić, nie chcę patrzeć w sufit. Mówiłeś, że mogę się przejść po posiadłości. — Stawiłem mu się. Nie wiedziałem, co za tym pójdzie ale miałem nadzieję, że nie oberwie mi się za to za bardzo.

— Nie po tym, co zrobiłeś, Byun. — Odpowiedział i podszedł do mnie, przez co automatycznie się spiąłem, zwłaszcza wtedy, kiedy złapał mnie za ramię i pociągnął do góry. Syknąłem, nawet nie próbując mu się wyrwać. Miał zbyt wiele siły, a ja nie zjadłem nawet śniadania.

— Nie chcę, proszę.. — Powtarzałem szeptem jak mantrę, jednak starszego to nie ruszyło, bo zaczął prowadzić mnie do pokoju, w ogóle nie zwracając uwagi na to, że za nim nie nadążałem. Nie chciałem znowu zostać sam jak palec. W pewnym momencie nawet pociągnąłem cicho nosem. Potrzebowałem pomocy. Chciałem, żeby nagle znalazł się tu Chanyeol i mnie uratował, zresztą jak zawsze.

To wszystko działo się tak szybko, że nie zorientowałem się nawet, kiedy starszy wciągnął mnie na górę. Zignorowałem nawet to, że dwa razy potknąłem się na schodach, zbyt skupiony na cichym błaganiu o to, by nie trzymał mnie tak mocno. To naprawdę bolało.

Mężczyzna doprowadził mnie pod drzwi sypialni, które następnie otworzył, a mnie wepchnął do środka tak mocno, że straciłem równowagę i upadłem, kwiląc cicho z bólu i jeszcze bardziej się obijając.

— Jongin.. — Szepnąłem płaczliwie. Mężczyzna nad sobą nie panował i dobrze, że skończyło się tylko na tym.

— Masz tu siedzieć dopóki się nie rozmyślę i nie przyjmuję odmowy. — Warknął i zatrzasnął drzwi, po czym przekręcił kluczyk w zamku, co usłyszałem.

__________

a/n

hej, naprawdę przepraszamy, że rozdział pojawił się tak późno, pojawiły się drobne komplikacje:( za to jutro dostaniecie kolejny, miłego dnia, słoneczka

poetyeollie & jskxysk_

The Knights of the Moon || ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz