zabierz mnie znowu na plażę
i zakop mnie z winem po szyję.
brzoskwinie.
woda.
słodki piach
między naszymi paznokciami.
chciałbym cię nad morzem
smakować przy światłach portowych.
ty, ja, morska metropolia
i nikt oprócz nas.boso najlepiej się kochać.
pijani
czujemy na sobie wiatr
morskich bryz.
i krzyczymy razem do gwiazd.
pokazujesz mi Wielki Wóz,
a ja nie wierzę, że to ten sam,
który oglądam z własnego okna.i nie wierzę, że ty jesteś ty.
nogi całe w piachu.
wracamy przez las,
a ja nie wiem,
gdzie góra, gdzie dół,
bo butelka już pusta.
trzymasz mnie, żebym nie upadł.
23.41, Gdańsk.mijamy budynek ratusza.
wszędzie widzę twoje dłonie.
błagam,
nie puszczaj.
wokół jest ciemno i zimno.
świeci zielone,
prowadzisz mnie za rękę do domu.gwiazdy nam
po kolei
spadają na głowę.
mam we włosach wielki wóz.
a ty się uśmiechasz piękniej, niż one.
weź moje,
moje pijane ciało.zamknij drzwi na klucz
/02.09.2019/
14:33To były najlepsze wakacje w moim życiu
(na górze ulany ja:D)
![](https://img.wattpad.com/cover/197037486-288-k169522.jpg)
ESTÁS LEYENDO
wyrzuciłem twoje szmaty przez okno
Poesíaszmaty powstały dlatego, że nie miałem gdzie pomieścić wierszy. a wiem, że je lubiliście, więc wyrzućmy stare przyzwyczajenia przez okno