pytam się
[nigdy natrętna być nie chciałam,
rymów zarówno jak pytań unikałam]nadchodzi zima, długie rękawy,
pędzel w dłoń, by nie wyjść z wprawy
przydługie kosmyki, uśmiech na twarzy,
serduszko powoli przestaje się żarzyćbluza ciemna, ręce odsłonięte,
kreski kreskami nierówno przecięte
on jest artystą przez lud niezcenionym,
krzyż na mundurze, w życiu spełniony
w szkole cegiełka za cegłą buduje
rzeźbę, swe dzieło, lecz coś je rujnujewłosy z pędzelków na ziemi leżą,
mur pada murem, wieża za wieżą
on się rozpada, a w konkret – te chęci
wyryte jedna za drugą z pamięcico się zdarzyło? czy to wypadek?
za młody by spisać testament czy spadek...
w kolejce stoją wciąż nieubłagalnie
każdemu rzucają się w oczy nachalnie
malunki na jego przedramionach
pomóżcie mi, proszę, szybciej, nim skona!
czy to artysty niezrozumiana wola
by każdy widział, czy dola czy niedola?i będą szeptać, atencji mu się chciało
i będą mówić – jemu jeszcze mało?a w kącie tuż przy nim, a jednak nieblisko
ukryta w rękawach ryska za ryską
zamkniona poetka siedzi prościutko
taż wierszokletka patrzy i krótko
wzdycha, bo pomóc – by chętnie pomogła,gdyby tylko wiedziała jak i mogła...;
![](https://img.wattpad.com/cover/195967764-288-k968238.jpg)
CZYTASZ
fragile like a bomb
Poetry"była delikatna jak bomba, jeden niewłaściwy ruch i wybuchała" poezja wszelaka, miało być początkowo bardzo poważnie, ale z czasem zdałam sobie sprawę z tego, jak lubię się bawić słowem też pozytywnie, więc tytuł i okładka się zmieni zapewne nied...