2

4.9K 234 8
                                    

Jego dłoń na karku trzymała mnie delikatnie, a zarazem stanowczo. Chciałam go ugryźć, ale za każdym razem wyczuwał ten moment i odsuwał się ,by znowu natrzeć na moje usta z podwójną siłą. Czułam, że mnie zna. W końcu jak inaczej wiedziałby, że uwielbiam, kiedy przygryza się moją dolną wargę.

Lubiłam łamanie zasad i nieczystą grę, więc nie zaskoczyło mnie dreszcz podniecenia, gdy zwodził moje zmysły swoim dotykiem tylko po to, by pogłębić pocałunek, który odpierałam. Byłam zamknięta w klatce jego ramion, a jego zapach, który skądś kojarzyłam, osiadał na mnie, naznaczając. Był jak niewidzialne kajdany i znamię, które wszyscy wiedzieli poza mną. Co gorsza, im bardziej mu się opierałam, tym bardziej na mnie napierał.

- Alister- szepnęłam , na wpółświadomie biorąc oddech. To jedno słowo było moim wybawieniem. Nieznajomy odsunął się, jakbym go poraziła prądem.

Chciwie łapałam każdy wdech powietrza, czując, że im bardziej on się oddala, ja się rozluźniałam. Wreszcie wyszedł, trzaskając drzwiami. Nie czekając na dodatkowy znak, szybko zerwałam opaskę i rzuciłam ją za siebie. Wstałam i przeklinając własną lekkomyślność, wybiegłam z pokoju. Podążałam słabnącymi odgłosami kroków. Miałam zamiar się dowiedzieć, kim jest nie zważając na konsekwencje.

- To przecież kwestia kilku dni. - mruknęłam pod nosem. Na szczęście nikt mnie nie zatrzymywał, więc w mgnieniu oka byłam przy drzwiach. Przy schodach stał zaparkowany samochód z odpalonym silnikiem i rejestracją, która nie pasowała do żadnych rodzinnych samochodów. Zaczęłam się rozglądać, szukając tajemniczego narzeczonego, ale jedyną żywą osobą poza mną był kierowca. - Przepraszam. - stuknęłam palcami w jego okno, czekając aż je uchyli. - Ale tu nie wolno stać.

Mężczyzna o długich szarych włosach parsknął słysząc moje słowa.

- A ty kim niby jesteś? Spadaj, nie mam teraz dla ciebie czasu, ale może kiedyś.

Pstryknął mnie w nos, nie przestając się śmiać z mojej zszokowanej twarzy. Jak on śmiał?!

Na końcu języka miałam prawdę, którą chciałam rzucić mu w twarz i zobaczyć jego redakcję, ale postanowiłam zacisnąć pięści i dalej brnąć w kłamstwa.

- Posłuchaj dupku, jestem osobistą asystentką Ronny, która chce byś natychmiast opuścił tą posiadłość. Poza tym powiedz, kim musi być twój pracodawca, że nie nauczył cię, jak się mówi do kobiet. Z drugiej strony z tymi włosami mógłbyś tranwestytę, więc trochę cię rozumiem.

- Słuchaj suko. - zaczął otwierać drzwi. - lepiej znikaj mi z oczu, zanim przybędzie...

- Marcus, proszę, wracaj do środka i zostaw pannę Volk w spokoju. - zza rogu wyszedł mężczyzna z twarzą wykrzywioną w złości. - Żaden z nas nie chce mieć problemów.

Kierownica, Marcus, zrobił wielkie oczy i bez słowa spełnił rozkaz mężczyzny. Ten zrobił kilka kroków w moim kierunku, dopóki nie dzieliły nas centymetry. Czułam się, jakby ktoś uderzył mnie z całej siły w brzuch.

- Ale jak? - szeptałam, bojąc się choćby drgnąć. - To niemożliwe.

- Ronni, to naprawdę ja...- gdy tylko minęło odrętwienie, które mnie sparaliżowało, zamachnęłam się na niego z pięścią. - Ała.

- Jak śmiałeś tak zniknąć? Bez żadnego słowa? - wysyczałam wściekła, nie podzielając strachu Marcusa względem Alistera, który jak duch przeszłości postanowił właśnie teraz powstać z martwych. - Ty kłamco, łgarzu. - zaczęłam uderzać jego twardy tors. - Cały czas wiedziałeś i milczałeś.

Po policzkach płynęły mi łzy zdrady i rozczarowania. Zignorowałam je nadal wyrzywając się na jego piersi i krzycząc na całe gardło. Tama, która powstrzymywała te wszystkie emocje, które kłębiły się we mnie odkąd usłyszałam, że Alister nie żyje, puściła. Sytuację pogarszał fakt, że on nawet się nie bronił, po prostu stał i pozwalał na wszystko.

- Ronni, tak mi przykro. - szepnął na granicy słyszalności.

Objął moją twarz swoimi dużymi i ciepłymi dłońmi. Kciukami starł moje łzy, a żal w jego oczach niemal przekonał mnie, że naprawdę tego nie chciał. Niemal.

Wyrwałam się z jego uścisku, odsuwając się od niego na bezpieczną odległość.

- Nie trzeba było wracać z grobu, nic cię tu już nie trzyma. - warknęłam, czując, jak nowe łzy zbierają mi się pod powiekami. Odwróciłam się i pobiegłam do swojego pokoju, nie ukrywając tym razem niczego.

Okładka zmieniona.

Związek krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz