25

2K 140 3
                                    

Alister 

W chwili gdy przekroczyłem próg domu strzelanina na schodach rozgorzała na dobre. Wszystkie oczy skupiły się na mnie stając się ich najważniejszym celem. Szybko odszukałem wzrokiem Ronni, która leżała na schodach nieprzytomną, a z kącika ust spływała nieprzerwana strużka krwi. Jej ochroniarz leżał martwy kilka metrów dalej z twarzą naszpikowaną odłamkami zniszczonego samochodu. Zacząłem oddawać strzały, które zabijały ludzi moich wrogów, krok za krokiem zbliżając się Ronni. Nie zaskoczył mnie fakt, że ojciec mojej żony zniknął razem ze swoimi ludźmi zostawiając nas nieprzygotowanych na atak nieprzyjaciół. Jak mogłem być tak głupi? 

Byłem tak blisko rozwiązania zagadki zniknięcia matki Ronny, ale ktoś mi przeszkodził. Jednak chcąc nie chcąc jestem jej za to wdzięczny, ponieważ wcześniej nic nie wskazywało na to, że jej rodzina sprzymierzyła się przeciwko mnie. Teraz już miałem pewność, że jeśli nadal będę badał tą sprawę na jaw mogą wyjść bardzo interesujące rzeczy. Garstka moich ludzi skutecznie odpierała atak aż po kilku chwilach wrogowie zostali zmuszeni do odwrotu.

— Za nimi — rzuciłem do swoich ludzi, którzy się ostali. Część z nich leżała martwa na schodach wokół mnie i trawniku.

Wziąłem na ręce nieprzytomną Ronnę i zaniosłem ją do salonu. Położyłem ją na kanapie, ściągnąłem marynarkę i zacząłem badać jej twarz w poszukiwaniu ran. Z tyłu głowy wyczułem ranę, z której cały czas sączyła się krew. Nie wyglądało to dobrze. Na szczęście reszta jej ciała nie wyglądała na  uszkodzoną. Delikatnie obróciłem ją na bok, czując na nadgarstku jej słaby oddech. Uważniej przyjrzałem się ranie, delikatnie odsłaniając ranę z włosów.

— Dzwoń natychmiast po lekarza — warknąłem do swojego człowieka, który jako pierwszy przekroczył próg dawnego domu Ronny.

***

Minęło kilka godzin odkąd przyszedł lekarz i zajął się Ronną. W tym czasie zająłem się przeglądaniem gabinetu zdrajcy, by nie oszaleć z niepokoju. Uciekając podczas strzelaniny udało mu się zniszczyć zaskakującą ilość dokumentów, ale wiedziałem, że musiał coś przeoczyć. Wystarczyło tylko poszukać.

Dotychczas sądziłem, że udaje mi się rozpoznać wrogów i sprzymierzeńców, że wiem co się dzieje pod moim nosem, ale w chwili, gdy samochód wyleciał w powietrze straciłem pewność, że to ja tu rządzę. Pod butami coś zaszeleściło. Spojrzałem na podłogę i zobaczyłem lekko nadpalone zdjęcie Ronni, która patrzyła prosto w obiektyw. Wyglądała na pewną siebie kobietę, która wie co chce i to dostaje.

Pod wpływem gniewu uderzyłem w lustro wiszące nieopadal rozbijając je na milion kawałków.

— Czemu zawsze wiesz jak wyprowadzić mnie z równowagi? Czemu nie potrafię przy tobie udawać?

Dla czytelników lubiących wątek mafii zapraszam na "Słodki krzyk" 🔫 ☠

Związek krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz