Rozdział 46

108 6 18
                                    

Tobias POV

Drogi Tobiasie -

Przepraszam, że się z tobą nie pożegnałam, ale wiedziałam, że będziesz próbował odwieść mnie od moich planów. Musiałam stąd wyjechać, bo nie widziałam sensu w tym, żeby tak kurczowo trzymać się tego miejsca. Przykro mi, że nie jesteś w stanie zrozumieć, że Chicago już dawno przestało być naszym domem. Prędzej czy później i tak nie będzie tu już nikogo. Długo zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo chcesz tu zostać i doszłam do wniosku, że trzymają cię tutaj tylko twoje dobre wspomnienia z Tris. Całe życie byłeś gnębiony, a przy niej w końcu poczułeś się szczęśliwy, choć nie na długo. Ale ona też wyjechała. Możesz myśleć, że została do tego zmuszona i teraz cierpi, ale tak nie jest. Ułożyła sobie na nowo życie w Agencji. Pogódź się z tym. Wiem, że nie zdołałam zapełnić po niej pustki w twoim sercu. Dziękuję ci za Sarah i obiecuję, że się nią zajmę. Będzie miała dobre życie, bo jest wyjątkowa. Jeśli chodzi o twojego syna, możesz mieć problem. Wiem ze swojego źródła, że Toby był królikiem doświadczalnym w Agencji. Ale tak jak mówiła Tris - to były działania w imię wyższego dobra. Każdy z nas musi coś poświęcić dla dobra ogółu.

Życzę ci powodzenia i tego, abyś w końcu przejrzał na oczy. Walczysz o coś, co nie ma już sensu. Zapomnij o Chicago. Zapomnij o Tris, o mnie, o Sarah. Zacznij nowe życie, póki nie jest za późno. Trwanie w przeszłości może cię psychicznie dobić.

Żegnaj,
Lily.

Czytam list po raz kolejny, po czym zgniatam go i rzucam nim o ścianę. Ukrywam twarz w dłoniach i gotuję się ze złości.

- KURWA! - Wydzieram się.

Po chwili widzę w drzwiach wystraszonego Toby'ego. Wzdycham i podchodzę do niego, po czym biorę go na ręce.

- Przepraszam, synku. Nie chciałem cię przestraszyć - mówię. On tylko patrzy na mnie, ale wydaje się być już spokojniejszy. - Przygotuję ci śniadanie.

Robię mu kanapki z serem, a do szklanki wlewam mleko. Młody zaczyna jeść, a ja zastanawiam się, co mam robić.

Wydaje mi się, że powinienem coś zrozumieć, ale mam jeszcze za mało elementów układanki. Dlaczego Lily wyjechała od razu po narodzinach Sarah? Boli mnie to, że tak po prostu zabrała naszą córkę i wyjechała. Widziałem ją tak krótko... a potem sytuacja z Christiną... Wydaje mi się, że zaczynam powoli wariować. Nie poznaję samego siebie.

Dziesięć osób. Tyle pozostało nas w Chicago. Może Lily ma rację. Może to nie ma sensu. Ale nie mam zamiaru przestać. Będę walczył do końca, nie wyrzucą mnie stąd.

Kiedy Toby kończy jeść, idę z nim do łazienki, żeby go umyć, a następnie ubrać. Co miała na myśli Lily, mówiąc, że mogę mieć z nim problem? Co takiego zrobili mu w Agencji, że w ogóle nie mówi? Na czym polegały jego testy? Moja nienawiść do Agencji jeszcze się pogłębia.

Pocieram zmęczone oczy. Nie wyspałem się przez koszmary, które dręczą mnie co noc. Widzę w nich Tris. Czasami zdaje mi się, że widzę ją także w ciągu dnia. Że mija mnie na ulicy, widzę ją w oddali. Nigdy nie wyjdzie z mojej głowy.

Słyszę pukanie do drzwi, więc idę je otworzyć. Kiedy widzę Christinę, czuję się nieco zakłopotany.

- Cześć - witam się z nią.

- Cześć. Zbieraj się.

- Dlaczego?

- Do Chicago przyjechała Tris, oczywiście z obstawą. I z tym gościem, synem Davida. Chcą rozmawiać.

CDN.

HOW IT ENDSDonde viven las historias. Descúbrelo ahora