Ktoś patrzy

33 1 0
                                    

Mimo że poprzedniego wieczoru dosyć często bywało nieswojo to i tak wyszliśmy z kawiarni późnym wieczorem, a jeszcze lepszą informacją było, że razem. Przegadaliśmy kilka ładnych godzin. Przeważnie o głupotach, ale przecież nie można od razu zaczynać od fizyki kwantowej czy wypraw do wnętrza ziemi. Wypiliśmy kilka kaw i wieczór trwał w najlepsze.

Staliśmy właśnie pod drzwiami do mieszkania ciotki i chwaliłam Boga, że z żadnego okna nie padało światło. Wiedziałam, że jej nie ma, ale nie mogłam zaprosić mojego kolegi do środka, chociaż czułam, że to był świetny pomysł.

- Może jeszcze jedna kawa? - zapytał zbliżając się do mnie.

- Kolejna zatrzymałaby mi serce - zachichotałam.

- Uratowałbym Cię - Jimmie patrzył na mnie w zupełnie inny sposób niż w kawiarni. Przysunął się jeszcze bliżej, a moje plecy niespodziewanie dotknęły muru. - Co Ty na to?

- Na kawę? - udawałam idiotkę, choć w tej sytuacji nie musiałam się zbyt do tego przykładać.

- Na ratunek... - jego usta gwałtownie zbliżyły się do moich, jedna ręka oplotła moja talię, a druga oparła się na ścianie.

Patrzyłam na niego z odległości dwóch centymetrów i czułam bicie serca. Jednak moje dawało o sobie znać znacznie bardziej, waliło jak oszalałe, jeszcze sekunda i dostałabym zawału. Jimmie był o włos od dotknięcia moich ust, gdy ja swoim szybkim, jak puma, ruchem wyślizgnęłam się z jego dłoni. Spojrzał na mnie zaskoczony i tak samo jak ja nie wiedział co się dzieje. Jego usta zaczynały układać się by wypowiedzieć pytanie, tak sądzę, bo co innego? Lecz ja zareagowałam szybciej.

- Muszę lecieć. Było miło. Cześć. - Rzuciłam szybko jak seria z karabinu i próbowałam otworzyć te nieszczęsne drzwi. Minęła bardzo długa minuta, gdy w końcu zniknęłam zza drzwiami. Oparłam się o nie i złapałam za głowę. Pierwszy raz się tak zachowałam, coś nie zadziałało w moim mózgu i się zawiesiłam. Podeszłam do firanki w moim pokoju by sprawdzić czy chłopak już odszedł, ale stał tam nadal i patrzył. Oczekiwał, że wyjrzę przez okno i do niego pomacham jak we wszystkich romantycznych filmach, ale ja jedyne co chciałam teraz zrobić to zakopać się pod ziemię ze wstydu. Zachowałam się jak cnotka, a w dodatku nawet nie miałam się komu wyżalić, że jestem idiotką i odrzuciłam seksownego modela sprzedającego mieszkania. Jak to w ogóle brzmi... Byłam załamana, rzuciłam się na łóżko i wpatrywałam się z nadzieją w sufit, tak jakby to on miał mi powiedzieć, że będzie dobrze. Wzdychałam głośno do czasu, gdy usłyszałam przekraczający się klucz w drzwiach. Wstałam szybko i zamknęłam swoje, nie chciałam by ciotka wisiała mi nad głową z pytaniami. Chociaż i to mnie nie ominęło.

- Jak minął dzień? - uchyliła powoli drzwi, a jej głos był zaskakująco łagodny.

- W porządku.

- Na pewno? Chyba coś jest nie tak. - Przyjrzała mi się uważnie.

Aż tak to widać? - pomyślałam.

- Zaparzę nam herbaty, mam kawałek sernika, usiądziemy i pogadamy. - Oznajmiła i zamknęłam drzwi za sobą, a ja byłam w szoku.

Moja mama miała w zwyczaju robić mi herbatę i zadowalać podniebienie ciastem, gdy widziała, że coś się dzieje. Meg nigdy się tak nie zachowywała. Byłam nastawiona raczej na jakieś wyrzuty, że nic dziś nie napisałam lub nie znalazłam pracy. Moja psychika przygotowała się na kolejną kłótnię, a tymczasem sytuacja obróciła się o 180 stopni. Byłam zdezorientowana.
Wyszłam spod koca i powoli weszłam do kuchni, przy okazji bacznie obserwując ciotkę. Stała tyłem do mnie i krojąc ciasto czekała aż zagotuję się woda. Zachowywała się podejrzanie. Nie byłam w stanie wyczuć czy jest szczęśliwa czy właśnie popadła w głęboką depresję. Poruszała się ciężko jak słoń, ale pod jej nosem było słychać wesoła melodyjkę. Co jest grane?! Dostawałam wewnętrznego szału, gdy to widziałam. Nie chciałam napędzać kłótni rzucając się z : Co z Tobą?! Żarty sobie ze mnie robisz?! Chociaż byłam temu bliska. Ciotka odwróciła się w moją stronę i podała mi herbatę.

Write your lifeWhere stories live. Discover now