Spokój jak na wojnie

4 0 0
                                    

W mieszkaniu nikogo nie było. Byłam zaskoczona, bo o tej porze ciotka już dawno powinna zalegać na kanapie przed telewizorem. Z kubkiem herbaty i zniecierpliwieniem, że reklama trwa za długo. Tym razem było pusto i ciemno. Rozejrzałam się i zapaliłam wszędzie światło, byłam wystraszona wydarzeniami sprzed dwudziestu minut, więc chciałam by prześladowca w razie czego wiedział, że nie jestem w domu sama. Usiadłam w swoim pokoju i otworzyłam laptopa. Nie wiedziałam nawet co chce przeglądać. Wisiałam nad nim i wpatrywałam się z biały ekran z logiem google'a. Stwierdziłam, że może odetnę się na chwilę od tej całej sytuacji i obejrzę jakiś film. Chwilę po tym w wyszukiwarce widniało słowo NETFLIX. Zaczęłam przeglądać cała masę seriali i proponowanych filmów , niestety bezowocnie. Odłożyłam laptopa na bok i na jego miejsce wpadł telefon. Wykręciłam numer do Meg, lecz nikt nie odbierał słuchawki. Nie zdziwiłam się zbytnio. Przeważnie nie odbierała. Zaraz za nią wstukałam Jimmiego. Piiip, piiip. Sygnał za sygnałem, przy trzecim chciałam się rozłączyć, ale w ostatniej chwili usłyszałam jego głos.

- Tak?

- Hej, co robisz? - zapytałam przygaszona. Chciałam by wyczuł, że coś się dzieje.

- Przeglądam strony z nieruchomościami. Może kupię nawet jakąś ławkę. - Zaśmiał się.

- Ha! Może...

- A co u ciebie?

- Mógłbyś wpaść? - wypaliłam.

- Teraz? A twoja ciotka? - był zbity z tropu.

- Nie ma jej. Jestem sama. Chociaż na chwilę...

- No dobrze. Postaram się być do piętnastu minut.

Rozłączyłam się bez słowa, a z serca spadł mi kawałeczek kamienia. Nie chciałam być sama, zwłaszcza w nocy. Moje chojrakowanie zakończyło się z chwilą, gdy dotarło do mnie, że to nie zwykły zbir i mogę mu powiedzieć, żeby się po prostu odwalił.
Jimmie mieszkał kilka przecznic dalej. Nie wiedziałam co to za dzielnica miasta, nigdy ich nie odróżniałam, modliłam się by zjawił się wcześniej niż ciotka. Chociaż spoglądając na zegarek miałam wrażenie, że będzie lada moment.

Piętnaście minut minęło jak z bicza strzelił, chłopaka nadal nie było, a ja zaczynałam odchodzić od zmysłów. Bałam się, że ktoś w końcu wejdzie mi do mieszkania bez mojej zgody. Po prostu się do niego włamie, wykopie drzwi czy zrobi coś innego. Naoglądałam się za dużo filmów i miałam dziwne wyobrażenia. Zaczęłam chodzić po salonie w te i z powrotem, ale czas wcale nie mijał szybciej. Spojrzałam za okno i właśnie w tej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Podskoczyłam ze strachu i powoli do nich podeszłam. Uchyliłam lekko drzwi nie sprawdzając kto za nimi stoi.

- Cześć. Co się dzieje? - usłyszałam najbardziej pożądany głos w tej chwili.

- Wejdź.

Wpuściłam chłopaka do środka, przekręciłam klucz w drzwiach i nastawiłam wodę na herbatę.

- Chcesz powtórzyć poranną rozrywkę? - zapytał jednocześnie podchodząc do mnie i łapiąc mnie za talię.

- Chętnie, ale nie - posłałam mu lekki uśmiech i wzięłam głęboki wdech. Nie wiedziałam czy mogę mu się zwierzyć, ale obecnie nikogo innego nie miałam.

- A więc co? Mam Cię utulić do snu?

- Mam problemy... - zaczęłam. Odpowiedziałam mu wszystko co się do tej pory stało, a on patrzył na mnie jak gdybym wbiła go w ścianę.

- Jak to? - powiedział tylko.

- Sama nie wiem o co chodzi. Chciałam to załatwić, ale się wystraszyłam.

Write your lifeWhere stories live. Discover now