|1.Moje Serce.|

1K 104 62
                                    

Yoongi siedział na zapleczu przeglądając media społecznościowe. Miał przerwę w pracy ale na zewnątrz było zbyt przenikliwie, żeby chociaż skusić go na odprężającego papierosa. Dlatego siedział okrakiem na drewnianym stołku, czując dotkliwie jego twardość. Oparł głowę na ścianie i zamknął oczy, nasłuchując odgłosów z kuchni. Pracował jako kelner w jednej z włoskich knajp w dzielnicy Itaewon. Nie miał nic do tej pracy. Najczęściej obsługiwał pary, które przychodziły tam na randki.

„Europejski akcent podkręci trochę atmosferę" - to zazwyczaj mówili Koreańczycy zabierający na randki swoje wybranki z Tindera lub studiów. Niektóre dziewczyny marzyły o romantyku, który wykona z nimi scenę rodem z Zakochanego Kundla.

Zdarzało mu się obsługiwać biznesmenów podczas kolacji służbowych. Ich lubił najbardziej. Zostawiali największe napiwki jeśli odpowiednio się uśmiechnął i polecił dobre pesto.

Oczywiście zdarzały się też rodziny z dziećmi, emeryci, obcokrajowcy czy po prostu przypadkowi, głodni ludzie. Nie zmieniało to faktu, że praca była spokojna, dzielnica bezpieczna a on mógł wychodzić na papierosa kiedy tylko miał taką ochotę. Na wypłatę nie narzekał. Współdzielił mieszkanie w Dangsan razem ze swoim współlokatorem, także czynsz spłacali razem. Można było powiedzieć, że jego życie było obrzydliwie przeciętne.

Po chwili tępego wpatrywania się w ekran telefonu, podniósł się z taboretu i skrzywił się czując odrętwienie pośladków. Podskoczył do góry parę razy żeby odpędzić od siebie nieprzyjemne uczucie i poprawił swój fartuszek. Nagle do zaplecza wszedł jeden z jego współpracowników, Jin, będący pomocnikiem szefa kuchni. Zdjął z głowy swoją fikuśną, białą czapeczkę i wywrócił oczami, pokazując swoją irytację w dość wyraźny sposób.

-Przysięgam, że jeśli jeszcze jakiś klient zamówi carbonarę to osobiście wsadzę tą osobę do garnka. Czy oni się dzisiaj wściekli...- powiedział opierając się dłonią o pobliską ścianę.

-Wiesz, Seokjin. To jest włoska knajpa. Czego się spodziewałeś. Że zamówią ramen?- odpowiedział niższy mierząc przyjaciela wzrokiem.

-Miałem chociaż nadzieję na dobre, tradycyjne bolognese. Czy troszkę mielonego, soczystego mięska by im zaszkodziło? – Jin zaczesał swoje czarne włosy do tyłu i teatralnie machnął ręką do tyłu. Czasami Yoongi czuł się jakby ich różnica wieku nie istniała.

-Zagryź zęby i nie pierdol. Dzisiaj trzeci dzień z rzędu przyszła ta sama dziewczyna i zamówiła tylko lemoniadę. Patrzy na mnie jak mój pies na swoje przysmaki. – westchnął Yoongi i wzruszył ramionami utrzymując przy tym lekko zdegustowany wyraz twarzy.

-Z takim podejściem będziesz żył w zakonnej cnocie aż do śmierci. Przez całą naszą znajomość nie podzieliłeś się z kimkolwiek numerem, nieważne jakiej płci, rasy czy wieku. Nawet jeśli jesteś aseksualny, to randka z kimkolwiek nie zrobiłaby ci krzywdy. – powiedział Jin podnosząc jedną brew do góry.

Yoongi zmierzył go wzrokiem i prychnął pod nosem. Nie dziwił się, że Jin miał do tego takie podejście. Ludzie ustawiali się do niego kolejkami. Był wysoki, przystojny a jego ramiona ledwo mieściły się w drzwiach. Wymarzony chłopak rodem z czasopisma dla kobiet.

-Dobrze wiesz o co chodzi, stary. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Dodatkowo obrzydzają mnie ludzie, którzy lecą na mnie bo mam ładne nogi, twarz czy po prostu zajebiście padało na mnie światło w danym momencie. To odrażające. Wolę być sam dopóki ktoś nie zakocha się w prawdziwym mnie, a nie w swoich chorych fantazjach. I nawet nie próbuj wykręcić podobnego numeru co Jimin, kiedy umówił mnie na randkę w ciemno.- syknął Yoongi i wskazał palcem na klatkę piersiową przyjaciela, próbując podkreślić wagę swoich słów.

7 minutes in Heaven 「yoonseok」✓Where stories live. Discover now