Poranki były zawsze ciężkie. Gorzka rutyna weszła w krew Yoongiego odbierając mu chęć na wstawanie z łóżka. Po przebudzeniu otwierał powieki i jedyne co widział to ciemność. Powoli zaczynał odczuwać chłód, który owiewał jego bose stopy wystające spod kołdry. Podkurczył je, chcąc uciec od nieprzyjemnego uczucia. Przez rolety w jego pokoju nie przedostawało się światło, przez co było mu ciężko określić, która jest godzina. Zaczął szukać telefonu ukrytego pod poduszką. Po paru minutach szamotaniny z pościelą, zlokalizował go i sprawdził godzinę. Światło padające z małego ekranu prawie oślepiło jego wrażliwe oczy. Obudził się zbyt wcześnie, by zacząć się śpieszyć do pracy, ale zbyt późno by znowu zasnąć.
Opadł głową na poduszkę i spojrzał w ciemny sufit. Jego ciało było odrętwiałe, czuł się jakby ktoś przywiązał mu do ciała worki kamieni, które nie pozwalały mu na swobodne poruszanie się. Westchnął głośno i zrezygnowany przymknął zmęczone powieki. Myśl o podróży w zimnie, godzinach pracy i irytujących klientach tylko pogarszała jego humor, przez co miał ochotę zakopać się pod kołdrą i nigdy spod niej nie wychodzić. Życie niestety nie dawało mu takiej sposobności. Był zmuszony do pracy by żyć. Rachunki same się nie opłacały, a on nie mieszkał sam. Nie chciał stawiać Jimina w nieprzyjemnej sytuacji. Yoongi miał tylko nadzieję, że poranki przestaną być chłodne, a on w końcu będzie miał powód by wstać z łóżka. Nie chciał być obrzydliwym marzycielem, ale liczył, że kiedyś mgła w jego codzienności rozwieje się i poczuje na sobie delikatne promienie ciepłego słońca. Myśląc o mgle miał na myśli rutynę, która była gęsta i często utrudniała jego ruchy.
Niechętnie zrzucił z siebie kołdrę i wstał z łóżka. Podszedł do okna, wcześniej zakładając na stopy swoje puchate kapcie (prezent urodzinowy od Jimina). Podciągnął rolety do góry i wywrócił oczami widząc jak drzewa uginają się pod siłą silnego wiatru targającego Seulem. Założył na ramiona szlafrok i otworzył drzwi pokoju, które skrzypnęły żałośnie. Yoongi skrzywił się pod nosem. Nie chciał budzić Jimina, bo ten odsypiał nockę w pracy i prawdopodobnie zabiłby go za tak wczesną pobudkę. Yoongi mimo wszystko cenił sobie swoje życie i nie chciał skończyć z patelnią wbitą w tył głowy. Niewyspany Jimin zamieniał się w potwora niosącego spustoszenie. Yoongi podszedł do czajnika i nastawił wodę na kawę.
Podczas jedzenia owsianki na śniadanie, zatopił się w swoich myślach. Zerknął na ekran telefonu i zauważył, że dostał wiadomość od nieznanego numeru. Yoongi zmarszczył brwi i chwycił urządzenie w dłoń z zamiarem przeczytania wiadomości. Przyłożył palec do czytnika linii papilarnych, a wiadomość otworzyła się, powodując że Yoongi zakrztusił się owsianką, kopnął w stół kolanem i wrzasnął z bólu na całe mieszkanie.
- Yoongi. Wyjmę Ci jelito dupą. Przysięgam. – usłyszał warknięcie z pokoju Jimina i zagryzł wargę, próbując przełknąć to co zostało w jego ustach.
Spojrzał jeszcze raz na ekran swojego telefonu i złapał się za głowę.
„Dzień dobry, Yoongi. Z tej strony Hoseok. Twój przyjaciel z pracy był na tyle miły by pożyczyć mi twój numer telefonu. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz. Chciałem sprawdzić jak mija Ci ten ponury poranek :)"
Yoongi stwierdził, że musi wziąć ze sobą do pracy siekierę i nieważne jak Jin szybko będzie uciekał, on i tak go dopadnie a następnie zrobi z niego farsz na bolognese. Drżącymi dłońmi odpisał na wiadomość i zapisał numer telefonu Hoseoka. Niemal natychmiast dostał odpowiedź na wiadomość.
BẠN ĐANG ĐỌC
7 minutes in Heaven 「yoonseok」✓
FanfictionUKOŃCZONE Siedem minut potrafi odmienić los każdego człowieka. Min Yoongi nie wierzył w przeznaczenie i nie pozwalał wygrywać swoim instynktom. Wszystko miało się zmienić podczas jednej, niewinnej imprezy z przyjaciółmi i paru minut w ciasnym skład...