Prolog

647 65 46
                                    

Opadł zmęczony na nieco zniszczoną już kanapę, przecierając niebieskim ręcznikiem wciąż ociekające wodą włosy. Tego dnia był wyjątkowo zmęczony przez zlecone mu przez szefa zadania. Dotychczas spokojna praca za biurkiem teraz zmieniała się powoli w przepełnione niespodziankami nagłe podróże w różne zakątki miasta, odwiedzając przy tym przedstawicieli największych firm w Busan.

Przeprowadził się tutaj około trzy lata temu, wciąż obawiając się zemsty ze strony Jeona, którego dzięki jego zawiadomieniu zamknięto w więzieniu. Obawy przed powtórzeniem się rzeczywistego koszmaru były zdecydowanie zbyt duże, by kontynuować spokojne życie w stolicy, o ile takie w ogóle było tam możliwe.

Mimo ostatecznego wyjścia z piekła zauważał, że popadał w coraz większą paranoję, choć miał świadomość, że jest po wszystkim. Miał wrażenie, że osoby wynajęte przez jego byłego szefa w dalszym ciągu wodzą za nim wzrokiem. Podejrzewał każdy najmniejszy cień, nawet najcichszy odgłos doprowadzał jego ciało do niekontrolowanych drżeń. Każdy przechodzień był potencjalnym prześladowcą, każda osoba przemieszczająca się po zmroku była prawdopodobnym oprawcą.

Bywały mimo wszystko lepsze momenty, podczas których chwilowo zapominał o wszystkim, jednak nie był w stanie odciąć się od przeszłości. Nie w tamtym mieście, nie przez tak krótki czas, nie w tym samym mieszkaniu, w którym o mało całkowicie go nie upokorzono, zmieniając w pozbawioną życia maszynę, funkcjonująca jedynie z przyzwyczajenia. Dającą złudną wizję żyjącej jednostki.

Dlatego chciał zacząć od nowa. Gdzieś, gdzie prawie nikt go nie zna. Gdzieś, gdzie nie musiał obawiać się, że ktoś lada moment wejdzie do jego mieszkania, stając w przejściu niczym zwiastująca nieszczęście zjawa. Istota pozbawiająca tchu nawet bez położenia rąk na gładkiej, odsłoniętej szyi. Dlatego właśnie postanowił wrócić do swojego rodzinnego miasta, porzucając nastoletnie marzenia o życiu w Seulu, zwanego przez niego samego miastem sukcesu. 

Wszystkie wydarzenia mocno wpłynęły na jego psychikę, pozbawiły zaufania do obcych ludzi, dlatego początkowo znalezienie pracy wymagało od niego zebrania w sobie wystarczającej ilości odwagi, by usiąść przed swoimi potencjalnymi pracodawcami i opowiedzieć nieco o sobie.

Z wszystkich podjętych prób, jedna rozmowa zapadła mu najbardziej w pamięć.  Trwała najdłużej, była najspokojniejsza, a mężczyzna po drugiej stronie biurka starał się jak najrzadziej w niego wpatrywać, widząc, że nie wpływa to dobrze na jego komfort, za co Jimin był mu niezmiernie wdzięczny. Zdecydowanie mniej jąkał się, gdy nie czuł na sobie przenikliwego spojrzenia, które jakby chciało ponownie zapędzić go w kąt. Osaczyć i złudnie pogłaskać po głowie, by chwilę później bestialsko złapać za włosy i rzucić na podłogę, wybudzając z utopijnego snu. Do tego mimo wszystko słowa wypowiedziane na końcu go uspokoiły, choć znaczna część społeczeństwa byłaby zestresowana.

Odezwiemy się do pana.

Westchnął cicho i wziął łyk chłodnego piwa, które mimo wszystko zdążyło nieco złapać już pokojową temperaturę. Możliwość odprężenia się po pełnym pracy tygodniu była najlepsza, zwłaszcza wtedy, kiedy musiało się przeprowadzić rozmowę z przedstawicielem jednej z firm produkującej ubrania w sprawie nowej oferty, która mogłaby go zaciekawić.

Ta długa dyskusja zdawała się nie mieć końca, a wciąż zadawane pytania tylko przyprawiały o ból głowy. Momentami Jimin miał wrażenie, że ten mężczyzna po prostu nie przeczytał wysłanych mu dokumentów, ponieważ znaczna część odpowiedzi była w nich zawarta, jednak nie mógł przecież pozostawić go ze słowami "proszę przeczytać umowę". Wykazałby się jedynie brakiem profesjonalizmu, doprowadził do zbędnej wymiany zdań i podniesienia tonu, zepsuł całkowicie sobie humor, finalnie lądując u szefa, by wysłuchać krytyki odnośnie swojego zachowania i wszystkich konsekwencjach, które musiałby ponieść. 

Dlatego odpowiadał na wszystko mniej lub bardziej wprost, wspominając czasem o dodatkowych informacjach znajdujących się na leżącej między nimi kartce.

I to było zdecydowanie najlepsze wyjście, ponieważ ostatecznie klient zagłębił się w niezbyt ciekawą, lecz jakże ważną, lekturę, skracając ich spotkanie o przynajmniej godzinę. 

— W końcu wolne — mruknął do siebie blondyn, przeciągając się na w miarę wygodnej kanapie.

Sięgał właśnie po pilot, by ostatecznie odprężyć się po męczącym dniu i obejrzeć kolejny odcinek dramy, która ostatnio go zainteresowała. Jednak gdy tylko jego dłoń spoczęła na czarnym, niewielkim przedmiocie, ekran jego telefonu podświetlił się, a na wyświetlaczu zobaczyć można było nieznany numer. Przyjemnie spokojna i cicha melodia rozeszła się po niewielkim mieszkaniu, a przez wibracje telefon delikatnie przesuwał się po drewnianej powierzchni, wydając przy tym dość irytujący odgłos, co ostatecznie skłoniło Parka do podniesienia urządzenia, choć nie miał zamiaru odbierać. 

Nie miał takiego obowiązku, nawet, jeżeli ponownie był to jego pracodawca, chcący poinformować o nieaktualności poprzedniego kontaktu z nim. Jednak nie to sprawiało, że po godzinach pracy nie odbierał od nieznanych numerów. 

Mimo upływu czasu wciąż obawiał się przychodzących połączeń na jego prywatny numer. Wizja siedzącego po drugiej stronie przerażającego cienia, który cudem ponownie go odnalazł, spędzała mu sen z powiek. Sam fakt prawdopodobieństwa, że jego nękaniem zajmowały się osoby, które później mógł nieświadomie mijać na ulicach, przyprawiał go o dreszcze. Pozostawiona niewiedza była momentami nieznośna, a chęć poznania wszystkich nazwisk zbyt silna, by ją powstrzymać. Dlatego okazjonalnie pytał Namjoona o jego wspólników, lecz starszy nie wykazywał chęci na rozmowę o przeszłości pełnej błędów i niesłusznych decyzji. 

Nim zdążył się zorientować, na jego ekranie pojawiła się informacja o nieodebranym połączeniu, pozwalająca blondynowi na powrót do wcześniejszych planów, towarzyszących mu od chwili otworzenia oczu. Po tajemniczym połączeniu pozostała jedynie nieznośna i zawsze pojawiająca się niepewność odnośnie rozmówcy i strach pojawiający się na samą myśl o jego wręcz absurdalnych intencjach.

Ponownie tego wieczora westchnął, chcąc odłożyć telefon na jego wcześniejsze miejsce, jednak znów przerwał mu w tym dźwięk wydany z telefonu. Tym razem informujący o nowej wiadomości.

Wiadomości, która sprawiła, że oddech zastygł mu w płucach, na wargach osadziły się wszystkie niewypowiedziane pytania, a ciało momentalnie zaczęło drżeć ze strachu przed kolejną sekundą.

Przyjdzie dzień, w którym znów się spotkamy, obiecuję. 

###

No więc z okazji mijających dzisiaj moich trzech lat na wattpadzie stwierdziłam, że już sobie zaczniemy, więc mam nadzieję, że jesteście gotowi na wszystko.

Sweetie ⚛ j.jk+p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz