Game Fortyfive

280 28 3
                                    

Jungkook Pov

Niezależnie od tego, jak daleko się cofam, szukając chwili, w której zacząłem kwestionować to co robię, nie mogę jej znaleźć. Sam nie wiem, kiedy po tych wszystkich latach zacząłem rozwijać w sobie coś w rodzaju sumienia, lub poczucia obowiązku opieki nad drugą osobą, a właśnie tak jest w tym momencie. Myślę że to te uczucia powodują mentalny ból który ogarnia całe moje ciało.

  Tae tak jak przedtem leży w moim łóżku, śpi głęboko i mam nadzieję że po tych wszystkich przeżyciach na razie tak zostanie. Cieszę się że w ogóle udało mu się zamknąć oczy, ale chciałbym żeby i mnie zmorzył już sen. Czuję się taki wycieńczony, ale w przeciwieństwie do niego, moje ciało ani myśli by zasnąć.

Ten niepokój, strach o jego życie, ciągłe pragnienie przebywania w jego pobliżu, pożądanie jego dotyku, impuls by go ochronić w każdej sytuacji...

Czuję się dziwnie tak nieswojo. Tak jakby ktoś zaczął kraść moją energię, ujawniając tym samym moje słabości. Dlaczego on wywołuje we mnie taki mętlik uczuć? Nawet nie umiem ich dokładanie opisać.

Na początku myślałem, że to moje sumienie. W sumie, w pewien sposób go oszukuję kontaktując się z moim bratem za jego plecami, ale szybko odrzuciłem tą opcję. Czuję się źle gdy widzę innego niewinnego, cierpiącego człowieka, ale niestety nie jest to uczucie które zdążyło się już głęboko wgryźć w moje serce.

Całą noc spędziłem rozmyślając nad tym i w końcu znalazłem odpowiedz, mimo że początkowo nie chciałem jej zaakceptować albo w ogóle przyjąć do świadomości. Jeśli jeszcze nigdy się tego czegoś nie czuło, to na początku trudno się zorientować, że właśnie wpada się w czarną dziurę zwaną potocznie 'miłością'. W moim przypadku jeszcze żadna osoba nie zdołała wykrzesać ze mnie takiej impresji i choć dokładnie czuję jak to uczucie rozrywa moje serce od środka, to nadal nie umiem w nie uwierzyć.

Dlaczego on? Mogła to być każda inna osoba na świecie, każda dziewczyna którą spotkałem na ulicy, każdy kolega lub uczeń szkoły do której uczęszczam, mógł to być każdy inny chłopak, ale nie on. Nie osoba która jest moją jedyną szansą na opuszczenie tego piekła, do którego wszedłem sam z swojej własnej woli.

Niemożna zadecydować w kim się zakochać. To po prostu się dzieje i czasami nawet tego nie zauważasz. Jest to choroba która powoli się do ciebie podkrada i w mgnieniu oka przejmuje nad tobą całkowitą kontrolę, tylko że na ten rodzaj wirusa nie ma lekarstwa. Pozostaje po nim tylko złamane serce.

Może rzeczywiście, odczuwam w stosunku do niego miłość, ale nawet jeśli tak jest, to w dalszym ciągu uczucie to nie posunęło się wystarczająco daleko, by dotrzeć do mojego serca i je złamać.

Jeszcze nie jest dla mnie za późno.

Virtual Reality  ᴷᴼᴼᴷᵀᴬᴱWhere stories live. Discover now