#26 Znaki na niebie

1.8K 174 110
                                    

Kiedy Harry przebudził się następnego dnia, miał wrażenie, że wydarzenia z poprzedniego dnia były tylko głupim snem, ale niestety nie była to prawda. Chciałby, żeby była. Stanął przy oknie balkonowym, zerkając na pięknie wschodzące słońce. Wcześniej utwierdził się w przekonaniu, że miejsce w którym się aktualnie znajdują jest mieszkaniem Dumbledore'a. A dawniej nawet nie miał pojęcia, że dyrektor kiedykolwiek opuszcza Hogwart.
Brunet gwałtownie odwrócił się, kiedy żaluzje nagle się przed nim zasunęły.

- O czym tak myślisz?- Zapytał Draco, dzierżąc w dłoni sznureczek od owych żaluzji.

- O wszystkim...- Odparł Harry, wtulając się w chłopaka.- Przede wszystkim o Hermionie i Ronie.

- Będzie dobrze. Zobaczysz.- Odparł krótko Malfoy, odchodząc od Harry'ego, by stanąć przy meblościance i udawać, że interesują go kiczowate figurki na niej poustawiane.

- Idziemy coś zjeść?- Podjął po chwili ciszy Harry, podchodząc do drzwi. Blondyn odparł jedynie "mhm" i dalej uparcie wpatrywał się w jedną z figurek.

*

Po szybkim śniadaniu Harry poszedł bliżej przyjrzeć się mieszkaniu, póki Dumbledore i Grindelwald byli poza domem. Nie znalazł w nim żadnego niesamowitego pomieszczenia, więc udał się do salonu, gdzie wziął jedną z książek stojących na niewielkiej biblioteczce i usiadł na kanapie z zamiarem poczytania. Otworzył ciężką księgę i na tym zakończył. Po pierwsze, bo odkrył że jest to książka o eliksirach, a po drugie, nie potrafił skupić się na czytaniu. Za bardzo martwił go los przyjaciół i... zachowanie Draco. Blondyn od rana prawie wcale się nie odzywał i Potterowi wydawało się, że unikał go na wszelkie możliwe sposoby.
Chciał z nim o tym porozmawiać, ale nie za bardzo wiedział jak. W końcu Draco nieraz miewał humorki, a Harry nie miał zamiaru się z nim pokłócić.

I tak zleciał mu cały dzień. Na siedzeniu przed książką, a kiedy Dumbledore i Grindelwald wrócili do domu trochę z nimi porozmawiał. Zachowanie Malfoya nie zmieniło się ani odrobinę. Aż do momentu, w którym położyli się spać.
Harry wsunął się pod miękki koc i odwrócił do ściany, kiedy poczuł oplatające go ramiona.

- Wiesz, że cię kocham, Harry?- Usłyszał spokojny, cichy głos. Uśmiechnął się lekko, odwracając tak, by leżeć z blondynem twarzą w twarz.

- Co cię tak nagle wzięło na miłość, co?- Zapytał, składając krótkiego całusa na czubku nosa chłopaka.- Ktoś cię podmienił?

Draco nie odpowiedział, tylko przytulił bruneta najmocniej jak potrafił i tak udało im się zasnąć.

*

Harry obudził się w środku nocy, czując że obok niego nie ma Draco. Wstał więc cicho, tak by nie obudzić Dumbledore'a i Grindelwalda po czym podreptał do kuchni po coś do picia. Ledwie zdążył wyjąć szklankę z szafki, kiedy usłyszał głośny huk dobiegający z zewnątrz. Odrobinę się wystraszył ale niezbyt się tym przejął. Prawdziwy strach zaczął ogarniać go, kiedy usłyszał drugi taki huk. A zaraz po nim kolejny. Podszedł więc do okna, ale nie zobaczył za nim nic nowego. Budynki, ulica, latarnie...

Kiedy postanowił sprawdzić, czy hałas nie obudził pozostałych, zauważył że jest w domu całkiem sam. W pokoju dyrektora pozostała nieskazitelna czystość i pościelone łóżko, a kanapa na której sypiał Grindelwald była pusta. Lekko spanikował, ale uznał, że powrót do łóżka będzie najlepszym wyjściem. Jednak zanim to zrobił, coś podpowiedziało mu, żeby jeszcze raz wyjrzał przez okno. I dobrze, że to zrobił. Na niebie widniał najgorszy znak, jaki widzieli czarodzieje. Czaszka, z której wychodził wijący się wąż - Mroczny Znak. W jednej chwili przez głowę zaczęły przelatywać mu miliony myśli. Jedną z nich było to, czy Draco i pozostali są cali.

Machinalnie złapał za swoją różdżkę i był to bardzo dobry krok, ponieważ sekundę później usłyszał jak ktoś wchodzi do mieszkania. Wiedział, że to żaden z domowników, bo kroki stawiane przez tę osobę były szybkie a zarazem przytłumione, jakby ten ktoś nie chciał być odkryty. Jak najszybciej schował się do szafy i czekał.

- Nie ma go.- Powiedział zachrypnięty głos, prawdopodobnie należący do któregoś ze śmierciożerców.

- Trzeba było słuchać starego Dumbledore'a, to nie marnowalibyśmy czasu na wchodzenie tu.- Odparł mu drugi głos.- Draco!- Zawołał.

Harry'ego przeszedł nieprzyjemny dreszcz. W jednej chwili uderzyły w niego wszystkie najważniejsze słowa, które usłyszał od blondyna. I dotarło do niego, że był tylko przynętą. Tylko co do tego mieli Dumbledore z Grindelwaldem?

- Tak?- Usłyszał poważny głos swojego... chłopaka.

- Na pewno nie ma tu ukrytych pomieszczeń?- Spytał starszy Śmierciożerca.

- Jak pomieściłbyś tajne pomieszczenia w zwykłym mieszkaniu w kamienicy?- Odparł z sarkazmem Malfoy.- Idźcie i nie traćcie czasu.

Harry zdołał usłyszeć tylko, jak dwójka Śmierciożerców opuszcza mieszkanie i przez szparę w drzwiczkach od szafy zobaczył niebieskawe światło przeczesujące pokój.

- Harry?- Szepnął z troską w głosie Malfoy. Potter dalej siedział cicho.- Harry, jesteś tu?

Nagle drzwi od szafy otworzyły się i Harry mógł zauważyć stojącego przed nim Draco. Dalej nie zamierzał nic mówić. Za to blondyn od razu przyciągnął go do siebie i przytulił. Harry wciąż nie reagował.

- Tak się martwiłem.- Szepnął Malfoy. Dopiero wtedy brunet odzyskał mowę. Odepchnął od siebie chłopaka i spojrzał na niego z gniewem w oczach.

- No tak, bo jakby oni teraz mnie zabili, to nie mógłbyś mnie przyprowadzić Voldemortowi.- Powiedział z sarkazmem.- Pieprz się Malfoy. Jesteś fałszywy tak jak i reszta twojej fretkowatej rodziny. Jak mogłem tego nie zauważyć wcześniej?!

Tym razem blondyn stanął osłupiały.

- No powiedz coś!- Krzyknął wreszcie Harry, mając łzy w oczach.- Wiesz, jeśli od początku miałeś co do mnie plan, to muszę ci powiedzieć, że był beznadziejny. Mogłeś okazać chociaż odrobinę tego kamiennego serca i mnie w sobie nie rozkochiwać!

Potter już miał wyminąć blondyna i wyjść jak najszybciej, kiedy ten złapał go za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie.

- Idioto, jeśli bym cię nie kochał, a to byłby jakiś głupi plan, to nie mówiłbym ci że cię kocham.- Wyjaśnił szybko, kładąc wolną dłoń na policzku Harry'ego, który znów zamarł w bezruchu.- I nigdy przenigdy nie oddałbym cię Czarnemu Panu. Nigdy mu nie służyłem i nie zamierzam.- Jako zwieńczenie swojego monologu, delikatnie musnął usta Pottera.

- To co robisz z nimi?- Spytał po chwili Harry.

- A jak myślisz? Ojciec mnie zmusił, bo dalej jest na obserwacji i nie może się przemęczać. Nawet nie chce wiedzieć co by mi zrobili, gdybym się nie zgodził.- Odparł Malfoy, gładząc policzek bruneta kciukiem.- Jestem tu, ale nie robię nic złego. Szwendam się udając, że kogoś szukam żeby się ode mnie odczepili.

- Przepraszam.- Wydukał Harry, spuszczając wzrok. Momentalnie zrobiło mu się głupio, że tak naskoczył na Malfoya.

- W porządku.- Odparł blondyn, gładząc Pottera po plecach.- Na twoim miejscu też bym sobie nie ufał.

Malfoyowie Nie Są Wrażliwi |DrarryWhere stories live. Discover now