2. ,,Kartka"

231 20 27
                                    

Kiedy weszłam do pokoju, lekko się przeraziłam.

Dosłownie wszystkie światła były zapalone, w telewizorze był włączony program na temat gier oraz komputer, na którym odpalone były Simsy, a dodatkowo w tle grała muzyka z radia.

Co do kurwy?

Stałam jak wryta, dalej do mnie nie docierało, co tak naprawdę się tu odjebało. Wydawało mi się, że wychodząc w pokoju było cicho i ciemno, to bardzo dziwne.

Okej, myślimy pozytywnie. Przed wyjściem grałam w Simsy, więc możliwe, że ich nie wyłączyłam, ale i tak wydaje mi się, że to jednak zrobiłam. Telewizor? Sama nie wiem, może usiadłam tyłkiem na pilocie i się włączył? Zresztą głos i tak był ustawiony na minimum, więc mogłam tego nie usłyszeć. Teraz radio... uhh, dobra to nie ma sensu. Wmawiam sobie wszystko, żeby się uspokoić, przez co jest tylko gorzej, bo nie mogę znaleźć racjonalnego wytłumaczenia, którego zresztą nie ma. Coś tu jest naprawdę nie tak. W głowie miałam jeszcze jedno sensowne wyjaśnienie - mogli to być moi rodzice, którzy zauważyli, że mnie nie ma i przeszukali wszystkie moje rzeczy. Nie, to raczej też nie, bo po co mieliby włączać TV i radio?...

Dobra Em - ogarnij się, bo zaraz wpadną starzy i będziesz mieć przypał.

Postanowiłam zachować spokój, co nie było takie łatwe i położyłam się do łóżka. Oczywiście przed tym wyłączyłam wszystkie światła i sprzęty.

Ciągle miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Może to tylko kolejny wybryk mojej wyobraźni. Starałam się zasnąć, lecz z jakiś powodów nie mogłam, po prostu rozmyślałam. Długo jeszcze biłam się z myślami, aż nie wiem kiedy, ale zasnęłam.

>Time skip>

Dźwięk domofonu wybił mnie ze snu. Spojrzałam na godzinę - 09:14.

Co jest nie tak z tymi ludźmi? Nawet nie dadzą się wyspać w sobotę.

Przetarłam oczy i przeciągnęłam się. Narzuciłam na siebie o parę rozmiarów większą bluzę i poszłam zobaczyć, kto postanowił zrobić mi pobudkę.

- Halo? - podniosłam słuchawkę.

Odpowiedziała mi cisza.

- Halo? - spytałam już z lekkim zdenerwowaniem.

Ponownie nie usłyszałam niczego.

Z moim domofonem są częste problemy, ale olałam sprawę, bo jak to coś ważnego, to zadzwoni jeszcze raz. Bardzo zirytowała mnie ta sytuacja, ponieważ mogłabym jeszcze odespać. Z pewnych powodów poszłam na taras, aby zobaczyć, czy cichy osobnik czasem nie stoi przed drzwiami wejściowymi. Jedyne, co dostrzegłam to jakieś pudełko. Zapewne to moje buty, które zamówiłam jakiś czas temu, nareszcie. Z podekscytowaniem ruszyłam, aby wziąć paczkę z wycieraczki. Karton był wyjątkowo lekki, co mnie zdziwiło. W tym momencie pomyślałam, że to może paczka do moich rodziców, lecz dane na niej naniesione mówiły same za siebie. Zamknęłam drzwi i położyłam przesyłkę na stole. Wtem sięgnęłam po nóż kuchenny i rozcięłam taśmę. To, co zobaczyłam na początku w zawartości, było dla mnie absurdem.

Kartka? Serio?

Wzięłam kartkę do ręki, zawartość jej była następująca:

^>&_>@)~/
">~
}|{#_~
}{_;@=
/;>~
=~#[~/
#@/{[;]

- 22 33 66

----

Ale co to do chuja ma znaczyć? I czy w ogóle to coś znaczy... Słaby żart. Zaraz, to znowu te liczby... Co jest grane? Sama nie wiem, co mam o tym sądzić.

Lekko się przeraziłam, to były te same cyfry, które także wyświetliły mi się wcześniej w nazwie alarmu. Już wiedziałam, kto za tym stoi. Natychmiast wybrałam numer do mojej przyjaciółki.

- Halo? - odezwała się.

- Czy ciebie już totalnie pojebało? - rzuciłam.

- Co? O co ci chodzi? - pytała zaspanym głosem, chyba ją obudziłam.

- Ev, przestań! Już dosyć twoich durnych żartów - powiedziałam zdenerwowana.

- Ale ja serio nie wiem o co ci chodzi! - krzyknęła.

- Co mają znaczyć te znaki i liczby?! - ciągnęłam coraz bardziej wkurwiona.

- Co ty brałaś, dziewczyno?! - pytała zszokowana.

- Przysięgnij, że nie masz z tym nic wspólnego! - krzyknęłam.

- Przysięgam! Nawet nie wiem, o co ci chodzi! - zapewniała.

- Dobra... Przepraszam - rzuciłam bez emocji, nie lubiłam przepraszać.

- Em, o co chodzi? - zapytała z zaciekawieniem.

- Ymh, nieważne. Pogadamy później - dziewczyna jeszcze gadała coś w stylu, żebym się nie rozłączała, ale nie posłuchałam jej.

Zajebiście. Jeżeli to nie Eva, to w takim razie kto?

Myśli nie dawały mi spokoju, a ciekawość zżerała od środka. Moje serce z powodu pewnego rodzaju strachu zaczęło szybciej bić. Moich rodziców nie było w domu, a ja nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Eva próbowała skontaktować się ze mną już jakieś 15 razy, ale ja w dalszym ciągu nie odbierałam. Natychmiast zamknęłam wszystkie drzwi i okna, po czym ruszyłam na górę, w stronę mojego pokoju. Tam czułam się najbezpieczniej. Próbowałam się czymś zająć, aby nie myśleć o tej sytuacji. Włączyłam Netflixa i zaczęłam oglądać jakiś nowy serial. Dobrze wybrałam, gdyż obejrzałam pięć odcinków, które były przezabawne.

Nagle usłyszałam dźwięk powiadomienia z Facebooka na telefonie. Wzięłam telefon do ręki i kliknęłam w powiadomienie. Było to zaproszenie do znajomych od jakiegoś chłopaka, który nazywał się Benjamin Peters. Nie kojarzyłam go, więc postanowiłam przejrzeć jego profil w celu uzyskania jakichkolwiek informacji na jego temat. Nie miałam z nim żadnych wspólnych znajomych, nie mogłam przeczytać o nim żadnych informacji, bo nie miałam go w znajomych. Stwierdziłam, że nie przyjmę go i usunęłam zaproszenie. To zapewne jakiś randomowy osobnik, który chce zyskać więcej polubień na profilu.

Wylogowałam się z Facebooka i zaczęłam oglądać coś na YouTube. Mój strach już ustępował i miałam dobry humor. Postanowiłam włączyć jakieś śmieszne filmiki, aby go nie psuć.

Nagle usłyszałam, jak ktoś usiłuje dostać się do drzwi wejściowych...

Friend request [Ben Drowned]Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum