3. ,,Kod pierwszy"

227 23 28
                                    

Nagle usłyszałam, jak ktoś usiłuje dostać się do drzwi wejściowych...

Momentalnie zamarłam, w końcu na dźwięk dzwonka ocknęłam się. Najciszej jak mogłam, skierowałam się w kierunku schodów, a następnie kuchni. Otworzyłam szafkę, w której znajdowały się noże kuchenne i wzięłam największy. Po tych czynnościach postanowiłam schować się za ścianą. Nie wiedziałam, ile czasu jeszcze mi zostało, a dźwięk nieudolnej chęci otworzenia drzwi nasilał się.

W końcu usłyszałam huk. Jeśli nie chcę odpowiadać za zabicie człowieka, to muszę stąd jak najszybciej uciec. Szybko, ale zarazem najciszej jak mogłam, otworzyłam okno znajdujące się tuż za mną i wybiegłam. To brzmi jak niezły żart, ale w tym momencie byłam lekko przerażona. Zaczęłam biec ile sił w nogach, nie zważając na nic. Po dłuższej chwili napisałam do mojej przyjaciółki.

02:47 - Ja: Ev, proszę, spotkajmy się jak najszybciej!

02:48 - Ja: Mówię serio, mam problem!

Niestety SMSy nie zostały odczytane przez Evę. Stwierdziłam, że nie mogę tak bezczynnie czekać. Stojąc na środku drogi z nożem w ręce wyglądałam co najmniej jak psychopatka. Jednak bałam się go schować, ciągle czułam, że może stać się coś złego. Ta obawa doprowadzała mnie do coraz większej paniki i braku racjonalnego myślenia. Zaczęłam iść w kierunku miasta, co prawda dzieje się tam sporo niekoniecznie fajnych rzeczy, ale na pewno jest tam bezpieczniej niż tutaj. Szłam jednocześnie szybko jak i ostrożnie. Kiedy ujrzałam moją, ulubioną, na szczęście całodobowo otwartą kafejkę, schowałam nóż do kieszeni spodni, zakrywając kurtką. Usiadłam na jednej z kanap i zdjęłam parkę, a nóż położyłam pod nią. Po chwili zauważyłam, że ktoś idzie w moim kierunku.

- Dobry wieczór, co podać? - zapytał mnie kelner, a ja chwilowo się zawiesiłam.

- Ee, wo-wodę, tak, tylko wodę - wysłowiłam się.

Mężczyzna na początku patrzył na mnie krzywo, ale po chwili się uśmiechnął i kiwnął głową. Nie zauważyłam nawet kiedy, mężczyzna zdążył przyjść z moim napojem. Zapłaciłam mu za butelkę picia i zaczęłam oglądać zamontowany na ścianie telewizor. Kiedy chciałam schować resztę, którą otrzymałam od mężczyzny znalazłam jakiś papier.

Szlag, to ta kartka z szyfrem.

Pomyślałam, że skoro i tak tu bezczynnie siedzę, to mogę spróbować rozszyfrować hasło. Najpierw wzięłam się za te sześć cyfr. Widziałam je już dwa razy, więc coś ważniejszego muszą oznaczać. Zaczęłam intensywnie myśleć.

Co może oznaczać 22 33 66? I dlaczego są pomiędzy nimi przerwy... Może to jakiś numer, pod który powinnam zadzwonić?

Chciałam spróbować każdej możliwości, więc wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z budynku.

Kurwa, mój telefon jest rozładowany.

Na zewnątrz zauważyłam jakiegoś faceta, który spalał swojego papierosa. Wiem, że to głupie i nieodpowiedzialne, ale podeszłam do niego z prośbą o użyczenie telefonu.

- Dzień dob... To znaczy, dobry wieczór - poprawiłam się.

- Czego chcesz, dziecko? - odezwał się szorstkim głosem.

- Cz-czy mógłby mi pan użyczyć telefon, bo chciałabym zadzwonić w ważnej sprawie? - nawet nie patrzyłam na jego twarz, ponieważ ten wyraz twarzy wywoływał we mnie dreszcze.

- Hmmm, no dobrze, zgubiłaś się? - spytał.

- Nie... Po prostu muszę zadzwonić... - powiedziałam cicho.

Mężczyzna podał mi swój telefon. Widać, że sprzęt był stary, bo przypominał mi nowszą wersję Nokii 3310. Skupiłam się na klawiszach, po chwili spojrzałam przed siebie, ale nigdzie nie widziałam człowieka, który dał mi ten telefon.

Po prostu zniknął? Co jest?

Po dłuższej chwili zaczęłam wpisywać numer, ale najwyraźniej to nie było to, czwgo szukam. Otworzyłam notatnik telefonu i wpisałam sześć cyfr po sobie w odstępie, w jakim były podane.

(Spójrzcie w media rozdziału)

Dwukrotne naciśnięcie klawisza z cyfrą 2 dało mi literę "B", dwukrotne naciśnięcie klawisza z cyfrą 3, literę "E", a dwukrotne naciśnięcie klawisza z cyfrą 6 dało mi "N".

- BEN? - powiedziałam na głos, sama nie wiem dlaczego.

Nagle telefon zaczął wibrować i włączyła się jakaś muzyka. Przestraszyłam się i odruchowo wyrzuciłam telefon przed siebie. Nie mówiąc o moim przerażeniu w tym momencie, zaczęłam kierować się przed siebie.

To nie może być walony zbieg okoliczności... Coś musi w tym być. A co jak ten mężczyzna, który dał mi telefon, stoi za tym wszystkim? Myśli nie dawały mi spokoju. Czułam się coraz lepiej z myślą, że jestem coraz bliżej w domu. Moi rodzice na pewno już wrócili.

Jednak to, co zobaczyłam przeraziło mnie.

Przed moim domem stało pełno pojazdów policji.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 24, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Friend request [Ben Drowned]Where stories live. Discover now