1. To uśmiech miłych wspomnień.

438K 13.4K 98.5K
                                    

Jakim cudem to trzecia część trylogii?

Jakim cudem to ta ostatnia?

No... ale jakim cudem to ta trzecia część? Ah

Victoria P.O.V

– Jeśli nie wstaniesz w ciągu czterech sekund, przysięgam, że nie będzie miło.

Głos mojego brata rozniósł się echem po całym pokoju, odbijając się irytująco od beżowych ścian, a ja naprawdę miałam ochotę wyciąć mu struny głosowe tępymi nożyczkami. Jęknęłam cicho pod nosem, a następnie odwróciłam się tyłem do drzwi, w których stał, przyciskając twarz do miękkiej poduszki i szczelniej nakrywając się ciepłą kołdrą. Nie chciało mi się otworzyć nawet oka i marnować na niego cennej energii, którą mogłam przeznaczyć na powrócenie do mojego przerwanego i bardzo miłego snu. Cóż, Theodor chyba jednak nie podzielał mojej opinii, bo głośne, zirytowane westchnięcie wydostało się spomiędzy jego warg. Resztkami sił, chwyciłam dłonią jedną z poduszek i przycisnęłam ją do swojej twarzy, układając na niej ramię.

– Co ty wyprawiasz? – zapytał znudzonym tonem. Czułam na sobie jego pełen politowania wzrok, jednakże nie przejęłam się nim za bardzo.

– Wyobrażam sobie, że ciebie tu nie ma. – odburknęłam niezbyt miło, a mój głos przytłumiony został przez poduszkę na mojej twarzy. – Mam dziś dzień wolny, więc odejdź stąd i daj mi spać, albo skończysz na chodniku za oknem.

– Och, chodnik i tak wydaje się przyjemniejszym miejscem. – odrzekł sarkastycznie. Chwilę później usłyszałam jego kroki, kiedy wszedł głębiej do mojej sypialni. – I jeśli to zrobisz, spóźnisz się.

– Niby na co? – zapytałam, w końcu odrzucając od siebie trzymaną przy buzi poduszkę.

Uchyliłam mizernie powieki, chcąc na niego spojrzeć, jednak zamknęłam je z prędkością światła, kiedy Theo bezceremonialnie podszedł do jednego z okien, a następnie z premedytacją odsunął ciężkie zasłony. Promienie słoneczne uderzyły w moją twarz jak pociski z karabinu maszynowego. Jęknęłam męczenniczo, przekręcając się na brzuch i ponownie wciskając twarz w sporych rozmiarów poduszkę, ponieważ poczułam się, jakby ktoś mnie właśnie oślepił. Nienawidziłam mojego brata w każdym tego słowa znaczeniu. Tak jak większość ludzi, nie byłam fanem wczesnego wstawania, kiedy miałam wolne, a on uwielbiał robić mi na złość. Jedynym powodem, dla którego jeszcze nie rzuciłam w niego lampką stojącą na szafce nocnej obok, był fakt, że nie chciało mi się wyciągnąć ręki. Ale za budzenie mnie w wolny dzień, musiała spotkać go kara godna samego złoczyńcy. Jednak to po śniadaniu.

– Theo, nie muszę iść dziś ani na uczelnię, ani do Bensona, więc mam dzień wolny. – tłumaczyłam jak niedorozwiniętemu dzieciakowi, czując narastającą irytację. – Chcę spać, więc wyjdź z tego pokoju, bo jak Kota kocham, wbiję ci żarówkę w gardło.

Moja groźba chyba jednak nie podziałała, bo Theo bez żadnych zahamowań, zerwał ze mnie ciepłą kołdrę, odrzucając ją gdzieś w bok. Moje ciało automatycznie pokryła gęsia skórka przez chłód, jaki we mnie uderzył. Miałam na sobie jedynie krótkie spodenki i za dużą koszulkę z rękawami do łokci. Przeklęłam szpetnie pod nosem, wierzgając na łóżku i wyobrażając sobie mojego brata w klatce z dzikimi gorylami. W końcu jednak podparłam się łokciem o materac dużego łóżka i z wielkim wysiłkiem otworzyłam oczy, przekręcając się i spoglądając na chłopaka w pełnej okazałości.

W przeciwieństwie do mnie był już w całości ubrany i ogarnięty. Zmarszczyłam groźnie brwi, jeszcze lekko zamglonym wzrokiem taksując z pełną uwagą jego sylwetkę. Dłonie wsadzone miał do kieszeni swoich luźnych, ciemnoniebieskich jeansów w zestawie z czarnym, szerokim paskiem. Nogawki spodni zostały podwinięte, przez co widać było jego długie, białe skarpety. Na stopach miał już swoje białe air force, co oznaczało, że zapewne był już i w sklepie. Przesunęłam wzrokiem na jego bordową, lekko za dużą bluzę z fili z białymi rękawami, którą wetknął w spodnie. W końcu zblokowałam spojrzenie z jego lekko zirytowanymi już oczami. Uniosłam brew, nie zmieniając swojego poważnego wyrazu twarzy.

Extinguish The HeatWhere stories live. Discover now