2. Jesteś poezją, Victoria.

381K 12.2K 91.7K
                                    

Tamtego dnia nie czułam się już lepiej. Kiedy po wizycie u Sylvii postanowiłam poszwendać się trochę po mieście, sądziłam, że to dobry pomysł. W końcu mogłam ogarnąć umysł i ciało. Jednak nie przemyślałam tego, iż pogoda na dworze wieczorami wynosiła coś około siedmiu stopni powyżej zera, mój płaszcz w żadnym wypadku nie był zimowy, a na stopach miałam wysokie szpilki. I choć byłam przyzwyczajona do spędzania całego dnia na obcasach, chodzenie w nich w kółko po nierównych chodnikach Lewiston było nie lada wyzwaniem i z moimi umiejętnościami. Także kiedy po dwudziestej przekroczyłam próg naszego mieszkania, czułam się psychicznie i fizycznie wycieńczona. Z naciskiem na fizycznie.

Ciepło uderzyło w moje zmarznięte ciało, przez co poczułam się, jakbym właśnie weszła do gorącej wody. Nie czułam swoich policzków oraz nosa, który zapewne był już cały czerwony od mroźnego powietrza na zewnątrz. Klucze, którymi przekręcałam zamek w drzwiach, ledwo utrzymywały się w moich zdrętwiałych palcach. Odetchnęłam cicho, wchodząc głębiej do pogrążonego w mroku pomieszczenia. Tchnęłam cicho w przestrzeń, chcąc przyswoić jak najwięcej otaczającego mnie ciepła. Na oślep wyszukałam włącznik światła na ścianie po lewej stronie, a kiedy to zrobiłam, przełączyłam go. W całym salonie połączonym z kuchnią, nastąpiła światłość, która lekko mnie zamroczyła, więc pomrugałam powiekami, aby przystosować się do tej sytuacji. Szybko zamknęłam za sobą drzwi wyjściowe, aby nie wpuszczać więcej chłodu i wzdrygnęłam się ostatni raz.

Przekręciłam zamek w drzwiach, a następnie podeszłam do szafki z butami obok. Niezgrabnie zrzuciłam z siebie swój płaszcz i odłożyłam torebkę, a kiedy ściągnęłam najpierw jednego buta, a następnie drugiego, myślałam, że odlecę. Moje bose stopy dotknęły płasko podłogi i przysięgam, że było to najlepsze uczucie, jakie można było sobie w ogóle wyobrazić. Mimo iż kochałam te szpilki. Delikatnie odstawiłam je na swoje miejsce, z rozczuleniem obserwując mieniące się różowym złotem LV na górze podeszwy. Plusy pracy u Bensona.

Ułożyłam płasko swoje zziębnięte dłonie na udach, a następnie szybko je potarłam, aby wytworzyć choć odrobinę ciepła. Kiedy to zrobiłam, wyprostowałam się, rozglądając wokół. Wiedziałam, że Theo był już u Ericka na kolacji, więc czekał mnie samotny wieczór. I w dziwny sposób, pierwszy raz od dawna nawet mi to nie przeszkadzało. Już miałam podejść w stronę kuchennego blatu, gdy nagle Kot wyłonił się z korytarza po prawej, który prowadził do pokoi i łazienek. Wielki nowofundland powolnie kroczył po siwych panelach, przeciągając się i ziewając, co oznaczało, że właśnie wstał ze swojej wieczornej drzemki. Uśmiechnęłam się szeroko, a następnie podeszłam do zwierzaka, marszcząc nos. Przykucnęłam przy nim, chwytając go za pyszczek i drapiąc za uszami.

– Hej, staruszku. – przywitałam się miękkim głosem, całując go w głowę. Delikatnie gładziłam jego czarną, szorstką już sierść, na której widoczne były pasma siwizny. – Co dziś robiłeś, jak mnie nie było? – zapytałam, spoglądając w jego błyszczące, brązowe oczy. Kot znowu ziewnął, na co uśmiechnęłam się. Ostatni raz dotknęłam jego siwych wąsów i wstałam na równe nogi. – Brałeś już witaminy? – kontynuowałam, przechodząc do kuchni, w której panował schludny porządek. Kot w tym samym czasie podszedł do kanapy w salonie i wygodnie na nią wskoczył, cały czas obserwując moje poczynania.

Spojrzałam na zegarek na wyświetlaczu piekarnika wbudowanego w ściankę obok wraz z mikrofalą. Było dokładnie jedenaście po dwudziestej, co oznaczało, że Theo nakarmił Kota, ponieważ jego pora karmienia codziennie odbywała się o osiemnastej, a wraz z nią nowofundland przyjmował swoje lekarstwa. Westchnęłam cicho, kładąc dłonie płasko na blacie. Przez dłuższą chwilę bez żadnego sensu wpatrywałam się w swoje długie paznokcie, nie myśląc nawet o niczym konkretnym. Po prostu zajęłam się sobą, na chwilę odcinając od świata. Do żywych przywrócił mnie dopiero odgłos warknięcia mojego żołądka, który jasno domagał się pożywienia. Przez cały dzień zjadłam jedynie pół rogalika, którego kupiłam w pobliskiej piekarni podczas mojego spaceru. Po prostu nie byłam zbyt głodna. I wiedziałam, że gdyby Theo się o tym dowiedział, zebrałabym niezłe cęgi.

Extinguish The HeatWhere stories live. Discover now