17

536 63 19
                                    

Bela przyszła do szkoły wściekła. Tak wściekła, że aż strach było do niej podejść. Musiała porozmawiać z Deanen o tym, co mu strzeliło do tego jego pustego łba. Czekała przy jego szafce, jednak chłopak nie przychodził. W końcu zniecierpliwiona wybrała jego numer, ale oczywiście nie odebrał.

Stwierdziła, że tak nie będzie. Miała z nim pierwsze dwie lekcje, postanowiła poczekać, może Winchester po prostu się spóźni.

Nie spóźniał się.

Po drugiej lekcji usłyszała dziwną rozmowę dwóch dziewczyn, które ledwie kojarzyła, na korytarzu. Jeśli dobrze jej się wydawało to były to Charlie i Claire.

- Był ledwo przytomny, cały we krwi właściwie. No i ten młody policjant trzymał go za rękę... - opowiadała rudowłosa, a więc Charlie, która mieszkała z Deanem praktycznie po sąsiedzku.

- Kto mu to zrobił? - spytała ta druga, blondynka, a więc Claire.

- Podobno jego ojciec. Aresztowali go.

- Hej, o kim mówicie? - spytała Bela, nieco przestraszona tą historią, bo policjant, wkurzony ojciec... pasowało do Deana.

Dziewczyny spojrzały po sobie.

- Myślałyśmy, że wiesz. Nawet w gazetach o tym piszą.

- O czym?

- Dean jest w szpitalu, ojciec go prawie zabił. Podobno poszło o to, że Dean przespał się z jego policyjnym partnerem, a ojciec Deana to straszny homofob...

- Żyje? - spytała, czując, że ogarnia ją panika.

- Żyje, ale podobno bez śledziony. Biedaczysko...

- Powinnyśmy do niego iść... - Bela nie słuchała dalszej historii, tylko rzuciła się w stronę wyjścia ze szkoły, złapała taksówkę na pobliskim postoju i pojechała do szpitala, mając nadzieję, że Deana przyjęto właśnie w tym głównym, a nie w jakimś innym.

Kiedy na korytarzu zobaczyła Castiela Novaka rozmawiającego z jakimś starszym mężczyzną, wiedziała już, że trafiła do dobrego szpitala.

Nie potrafiła patrzeć na tego bruneta. Ten znowu miał na sobie swój policyjny mundur, miał broń schowaną w niewielkim pokrowcu przypiętym przy pasku od spodni mundurowych... Mogła zrozumieć, co Dean w nim widział - Novak był przystojny, mógłby uchodzić za seksownego (zakładała, że był umięśniony), był męski i możnaby poczuć się przy nim naprawdę bezpiecznie.

Czuła się zagrożona.

Okłamywała wszystkich, mówiąc, że wyleczyła się z uczuć do Deana, ale tak się nie stało. Kiedy zaczęli współpracować z kradzieżami, kiedy miała go tak blisko, czuła się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Godziła się na to, że Dean sypia z różnymi chłopakami, bo leżało to w jej interesie i miała z tego konkretny zysk, ale nie mogła się pogodzić z tym, że może go stracić. Nie mogła się pogodzić z tym, że Dean faktycznie mógłby odtrącić ją na bok i próbować ułożyć sobie życie z Novakiem.

Próbowała się powstrzymać. Próbowała z całych sił, ale czasem emocje są tak silne, że nie da się nad nimi zapanować.  I tu emocje wzięły górę. Podeszła do Castiela i bez ostrzeżenia wymierzyła mu prawy sierpowy.

Nim chociażby się zorientowała, była skuta przez Novaka.

- Jesteś zatrzymana za napaść na policjanta na służbie - poinformował ją, po czym wyrecytował resztę formułki i na koniec dodał:- Idziemy do radiowozu, młoda damo.

Castiel ruszył w stronę wyjścia ze szpitala, siłą prowadząc dziewczynę obok siebie.

- Chcesz mnie tam zaciągnąć, żebym ci obciągnęła tak jak wczoraj zażądałeś tego od Deana? - wypaliła Bela, a Castiel szarpnął ją, po czym pchnął lekko pod ścianę, aby w razie czego mógł zareagować, na wypadek gdyby znowu się na niego rzuciła.

- Słucham?

- To co słyszysz - powiedziała wściekła i zirytowana. - Czemu chcesz go tylko dla siebie?

- Słuchaj, dziewczyno. Nie wiem kim jesteś...

- Bela Talbot - przedstawiła się, a Castiel zamarł na moment. To ona?!

Założył ręce na klatce piersiowej i spojrzał na dziewczynę poważnie.

- Więc to ty namawiałaś Deana, żeby się ze mną przespał dla jakiś tam waszych niby korzyści?

- To był jego pomysł.

- Ta, jasne. Może jeszcze mi powiesz, że bycie żigolakiem tez było jego pomysłem, co?!

Bela parsknęła. Nie da się tak łatwo. Była jeszcze bardziej wściekła na Deana za opowiedzenie tego Castielowi. Zastanawiała się, co jescze mu powiedział.

- Godził się na to, prawda? Lubił to. Dean to klasyczna męska szmata. Myślisz, że cię kocha? Będzie się z tobą pieprzył, aż mu się znudzisz, a wtedy cię zostawi i znajdzie sobie kolejnego. Pogódź się z tym.

- Godzić to ja się mogę na twoje szczere zeznania przed policją - odparł. - Nie oczekuję od niego niczego.

- Więc czemu tu jesteś?

- Po pierwsze: jest coś takiego jak bezinteresowne zainteresowanie, wsparcie i pomoc. Po drugie: praca.

- Typowy służbista...

- I ten typowy służbista właśnie zabiera cię na komendę - stwierdził, łapiąc za kajdanki i prowadząc ją w stronę wyjścia.

- Powiem im, że puściłeś wtedy Deana 1 ostrzegła. - Wtedy co ukradł.

- Nie puściłem, tylko mi uciekł, a ja tego nie zgłosiłem. Poza tym nie masz dowodów.

- Ochroniarz w klubie.

- Nie rozpozna mnie.

Bele wydała z siebie dźwięk podobny do warknięcia.

- Też cię nie lubię, Talbot - stwierdził, opuszczając szpital.

- Odpieprz się od Deana!

- Nie, to ty dasz mu spokój. Masz tupet udając, że ci na nim zależy po tym co zrobiłaś.

- A ty taki święty?!

- Na pewno dużo lepszy niż ty - odparł, siłą pchając ją do radiowozu.

Zamknął ją na tylnej kanapie, siadł za kierownicą i ruszył w stronę komendy, ignorując wszystkie jej docinki.

N/A

Serio idę na rekord z tempem...

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz