25

493 58 5
                                    

Dean najpierw był zaskoczony, że Castiel ma z nimi mieszkać i myślał, że to żart, ale gdy to do niego dotarło, był po prostu szczęśliwy. Nie mieli już wolnych pokoi, więc Novak zaproponował, że będzie spał na kanapie. Dean stanowczo zaprotestował, twierdząc, że będą spać razem, bo i tak ma duże łóżko.

Castiel tego właśnie się obawiał, ale co mógł zrobić? To byłoby niegrzeczne, odmówić.

Tak naprawdę pierwsze wrażenie nie było złe - wszyscy razem zjedli wspólną kolację, po której Castiel pomógł Bobby'emu pozmywać naczynia, jako że ten nie miał zmywarki, a Dean w tym czasie poszedł się kapać, aby nie zajmować potem łazienki innym. Panował kompromis i zrozumienie.

Bobby zaproponował Castielowi piwo, a ten z grzeczności przyjął propozycję. Usiedli przed telewizorem i stuknęli się butelkami, po czym upili po pierwszy łyku piwa.

- Na długo zostajesz? - spytał Bobby.

- Nie jestem pewien - przyznał Castiel. - Możliwe, że do procesu, albo aż znowu go zamkną.

- Naprawdę gliniarze zrzucili się na kaucję dla tego skurwysyna?

Castiel wzruszył ramionami.

- Też byłem w szoku - przyznał.

- Czemu w ogóle zostałeś gliną? Nie dostałeś się do college'u czy co?

Castiel uśmiechnął się smutno.

- Mój ociec był gliniarzem. Nigdy nie mieliśmy zbyt dobrych relacji, bo był wiecznie zajęty służbą, tak naprawdę chyba kochał tylko mamę, a mnie i brata nie. Ale i tak był lepszym ojcem niż John, więc może powinienem bardziej go szanować... W każdym razie nie raz mówił mi, że niewiele w życiu osiągnę, dlatego zdecydowałem się pójść w jego ślady i skończyć karierę przynajmniej o szczebel wyżej.

- Czyli?

- Chcę być komendantem, w najgorszym wypadku. Po cichu liczę na jeszcze wyższy stopień, ale do tego daleka droga.

Bobby skinął głową.

- Nie boisz się, że staniesz się taki jak on?

- Jak mój ojciec? - spytał, żeby się upewnić, a Singer przytaknął. - Nie ma na to szans. Inne charaktery, jestem za miękki w porównaniu do niego.

Bobby ponownie skinął głową.

- Fajna fucha chociaż?

- O ile twój partner nie jest chujem - odparł. - Ale mam nową partnerkę i zapowiada się na to, że w końcu będzie dobrze.

- Oby, młody. A powiedz mi... jak miedzy tobą i Deanem? Zmienia się coś?

Castiel nagle poczuł się jak na przesłuchaniu, nawet jeśli była to tylko koleżeńska pogawędka przy piwie.

- Bez zmian - odparł, upijając piwa.

- Myślisz, że są dla was szanse?

Castiel wzruszył ramionami.

- Zależy od Deana. Nadal chowa się za maską, a to mi przeszkadza. Nie daje mi siebie bliżej poznać. To irytujące.

- A potencjalnie myślisz o nim w poważniejszym kontekście?

- Jest w moim typie, ale to jeszcze o niczym nie świadczy.

- Deanowi zależy na tym, żeby coś miedzy wami było.

Castiel westchnął, czy to oby na pewno nie było przesłuchanie?

- Wiem, to widać.

- Więc co cię powstrzymuje?

- Boję się, że to okaże się błędem - wyznał. - Nie chcę go stracić ze swojego życia. Jeśli zostaniemy przy przyjaźni, wierzę, że go nie stracę. Ale jeśli spróbujemy związku... Jeśli okaże się, że do siebie nie pasujemy, wtedy może być różnie.

Bobby skinął głową.

- Słuchaj, młody, jak znam Deana, on po prostu boi się otworzyć w obawie, że odrzucisz jego prawdziwą wersję. Gdyby miał pewność, że zostaniesz...

- Zostanę, ale nie wiem czy jako przyjaciel, czy ktoś więcej.

- Deana przyjaźń nie interesuje. Nie mówi o tobie w kontekście przyjaźni...

- Nie chcę go zranić nieudanym związkiem, nie potrzebuje tego.

- Skoro nie jesteś pewien związku z nim, to czemu pozwoliłeś mu sobie obciągnąć?

Castiel skrzywił się. Zaczynał mieć wrażenie, że wszyscy mają do niego o to pretensje. Nie żeby sam ich do siebie nie miał. Gdyby nie to, John nie pobiłby Deana i nie byłoby tej całej sytuacji. Wiedział o tym aż za dobrze, ale wiedział też,  że nie cofnie czasu.

- To był błąd pod wpływem impulsu - stwierdził. - Żałuję, że to się stało.

- A Dean nie. Powinniście porozmawiać. Szczerze. Obaj tego potrzebujecie.

Castiel westchnął. Bobby miał rację - szczera rozmowa była tu konieczna. Z tym, że on naprawdę bardzo się jej bał.

- Chcę tylko, żeby był szczęśliwy.

- Więc pozwól mu na to. Zapewnij go, że zostaniesz. Pokaż mu, że to nie tak, że tamten raz nic nie znaczył, bo Dean zaczyna to tak odbierać.

- Znaczyło, ale...

- Ale co?

Castiel westchnął.

- Nie jestem pewien czy oby na pewno powinniśmy być razem.

Bobby spojrzał na niego poważnie.

- A jak chcesz się przekonać bez związku? Nie będziesz miał pewności jeśli nie spróbujesz. Dean sporo w życiu wycierpiał, obaj o tym wiemy. Więc jeśli naprawdę ci na nim zależy, w co wierzę, udowodnij mu to. Bo dzieciak jest zagubiony.

- Sam jestem zagubiony - wyznał.

- Więc tym bardziej musicie porozmawiać - stwierdził. - Obiecaj mi na razie jedno - poprosił.

Castiel spojrzał na niego niepewnie.

- Co takiego?

- Gdy skończymy pić, weźmiesz prysznic, chyba, że kąpiesz się rano, mniejsza i pójdziesz do sypialni, porozmawiasz z nim. Jeśli rozmowa skończy się na seksie, mam to gdzieś, mam zatyczki do uszu, poradzę sobie. Sam ma słuchawki, też sobie poradzi. Ale porozmawiajcie.

Castiel skinął głową.

- Dobrze - zgodził się. - Ale wątpię, żeby skończyło się seksem. Dean ma rękę w gipsie.

- Różnie może być.

Castiel westchnął i przymknął oczy. To nie będzie łatwa rozmowa, ale wiedział, że Bobby miał rację - ta rozmowa była konieczna. Nie mógł dłużej tego odkładać.

N/A

Cześć i czołem! Zapraszam na dzisiejszy maraton 😎

Ilość rozdziałów do końca maratonu: 5

Oficer Novak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz