Viven.

2.8K 171 58
                                    

- Marinette to nie tak, po prostu czuję się oszukany...
- Przepraszam... Nie gniewaj się już...
- No dobrze, ale mów mi o takich rzeczach.
- Zgoda.
- To jeszcze jakiś wyścig, czy książę zabierze swoją księżniczkę ze sobą?-zażartował Jake.

Kot nic nie odpowiedział tylko spojrzał na mnie, zresztą jak wszyscy inni.

- Chłopki nie gniewajcie się, ale biorę kocura na wycieczkę.-puściłam kotu oczko.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.-wtrącił od razu mój kot.
- Stary laska proponuje ci przejażdżkę, i to laska która zna się na tym jak żadna inna, a ty masz wątpliwości? Stary jak ty nie skorzystasz to ja tak.-zaśmiałam się z wypowiedzi Karola, a kot tylko przewrócił oczami.
- No dobra, ale chcę coś w zamian.-kocur spojrzał na mnie.
- Cco?-podszedł do mnie i położył mi ręce na ramiona.
- Chcę abyś opowiedziała mi to, czego nie chciałaś powiedzieć wczoraj.
- Ja...ja..nie wiem czy jestem gotowa...
- Marinette chodzi o no...-Jake zakręcił dwa razy głową.

Nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam na TAK. Jake westchnął, obrócił się wokół własnej osi i znów spojrzał na mnie.

- Według mnie powinnaś mu o tym opowiedzieć, chyba że mu nie ufasz to wtedy ty zdecyduj. Moim zdaniem Czarny Kot wygląda na osobę, której można zaufać.

Tak jest. Można mu zaufać, ale gdy pomyślę sobie że mam wracać do tego wspomnienia...

- Więc jak będzie księżniczko?-wyrwał mnie z zamyśleń głos kota.
- No okej, ale nie chcę abyś mi współczuł ok?
- Postaram się.

Uśmiechłam się lekko i podeszłam do Bloom, a za mną Kot. Podałam mu kask, ale on od razu go odepchnął i odsunął się o krok.

- Ja z tobą nie jadę, jeśli nie będziesz miała kasku.
- Świrujesz Kocie.
- Nie, albo obydwoje mamy kaski, albo ja nie jadę.-oburzył się.
- Nie widzisz że mam jeden kask!?-podniosłam głos.
- Widzę, dlatego go ubierzesz.
- A ty?
- Ja już mogę jechać bez.-przekręcił oczami.
- Nie zgadzam się!

Ta rozmowa już prowadzi do kłótni. Świetnie, po prostu świetnie. Miałam już na siłę włożyć kotu mój kask,ale wtrącił się Karol. Bo kto inny?

- Masz mój.-powiedział wyciągając do Czarnego Kota swój kask.- Ja i tak mam odebrane prawko jeszcze miesiąc.
- Okej?-kot bardziej spytał niż odpowiedział.- Dzięki.

Założyłam swoją ochronę na głowę, a Kot swoją. Uśmiechłam się do niego wsiadając na motocykl, a ruchem ręki zachęciłam,aby kocur zrobił to samo.

- Tylko nas nie zabij.-szepnął mi do ucha.
- Nie mam zamiaru.
- Nie pożegnacie się?-oburzył się żartobliwie Jake.
- Będziemy się jeszcze widzieć.-puśćiłam mu oczko.

Czułam westchnięcie kota. Czyżby o takie coś był już zazdrosny? On jest niemożliwy.

Ruszyłam. Kot mocniej wtulił się do mnie,a ja poczułam że na moich ustach pojawia się wielki banan.

[CZARNY KOT P.R.W.]

Jesteśmy właśnie w połowie drogi do mojego domu. Marinette pędzi,jakby gonili ją z pochodniami i chcieli ją spalić. Nie raz przeżyłem zawał, kiedy przez chwilę jechała na jednym kole. Zawsze przy tym zamykałem oczy.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, a pojazd się zatrzymał, miałem tak sztywne ręce, że trochę mi zajęło odklejenie się od Marinette.

- I jak się podobała przejażdżka?-zapytała, gdy staliśmy już na nogach.
- Niegdy więcej.
- Aż tak źle?-zrobiła smutną minę, po czym się zaśmiała.

Odstawiała motocykl do Garażu, gdzie stały dwa moje auta.

- Moja księżniczko ja się będę zbierał. Przyjdę później.
- Okej Kotku.-podeszła i ucałowała mnie w usta.

Is this love? ||MIRACULUM||Onde histórias criam vida. Descubra agora