Rozdział 1

7.3K 327 468
                                    

[2441 słów]

- Ale... - rozbrzmiał delikatny głos chłopaka, był załamany wiadomością, którą przekazał mu ojciec.

- Bez dyskusji... Wyjdziesz za syna samego cesarza sąsiadującego państwa! Powinieneś być szczęśliwy... A teraz każ służbie Cię spakować, jutro z samego rana udamy się na ich tereny i między czasie przestudiujesz ich wszystkie tradycje.

Jimin zacisnął swoje małe dłonie na materiale sukna, powstrzymując ogromną złość, która zaczęła się w nim kłębić, ale i niewyobrażalny smutek. Nie chciał wychodzić za mąż za nieznanego mu człowieka, czy pchać się do władzy, będąc partnerem przyszłego cesarza.

Poza tym miał już swojego ukochanego, któremu oddał swoje kruche serduszko, a teraz musiał go opuścić. Czuł zbierające się w oczach łzy, lecz nie mógł pozwolić im swobodnie spłynąć po jego licach.

- Tak ojcze - mówiąc te dwa słowa, czuł jakby jego język palił żywym ogniem.

Nie mógł się sprzeciwić, choć bardzo tego chciał. Tu chodziło o zawarcie sojuszu z krajem, które było znacznie silniejsze od tego należącego do rodu Park. A zawiązanie z nimi partnerskich więzi, ustawi państwo na bezpiecznej pozycji, bo w końcu nikt nie chce postawić się ich sąsiadom.

Ukłonił się więc, oddając ojcu należyty szacunek i skierował swoje kroki w stronę drzwi. Opuszczając pomieszczenie, dał upust swoim emocjom, ale nie pozwolił sobie na głośny szloch, który echem odbijałby się po wystawnych korytarzach pałacu.

Mimo, iż nie wypadało, rzucił się biegiem w stroję swojej komnaty. Wpadł tam z impetem, rzucając się na swoje posłanie. Tutaj dopiero mógł głośno płakać, tutaj nie musiał udawać, że nie ma żadnych emocji.

Płacz tłumiony przez ozdobne poduszki, pozwalał chłopakowi, wyrzucić wszystko z siebie. Przecież nie tylko nie chciał opuszczać swojego wybranka, ale także domu. Tu się przecież wychował, tu jego nieżyjąca już matka, tuliła małego Jimina do snu i śpiewała kołysanki, jak bał się burzy. A teraz musi to wszystko zostawić, porzucić, na rzecz małżeństwa, którego nie chciał.

Lecz wiedział, że mimo wszystko musi spełnić swój obowiązek, chroniąc lud, który zaraz będzie dla niego obcy. Nikt nie pomyślał o tym, co na ten temat sądzi Jimin, lecz taka już była rola księcia, której nie mógł się wyprzeć. Jako drugi syn cesarza, nie miał możliwości objęcia tronu, dlatego zostało mu zostanie kartą przetargową w możliwych sojuszach.

To nie było nic dziwnego, że przyszli cesarzowie, brali śluby z mężczyznami, a nie tylko z niewiastami, w końcu tak samo jak one, mogli ofiarować kolejnego potomka swojemu władcy. A najważniejsze było przedłużenie rodu krwi.

Gdy chłopak mógł już opanować swoje emocje, do jego pokoju zawitało kilka służek. Starannie pakowały kolorowe szaty księcia, jak i wszelkie kosmetyki do pielęgnacji jego ciała, czy też przepięknych, długich włosów.

Jimin zaś patrzył na wszystko pustym wzrokiem, jak jego dobytek chowany jest w ogromnych skrzyniach. Została mu jeszcze jedna, najważniejsza rzecz. Rozmowa z ukochanym, która będzie kosztować oboje kolejne wylane łzy, czy też wyrwane z piersi serca, które wspólnie biły jednym rytmem.

Wstał w końcu i wyszedł na zewnątrz, by świeżym powietrzem ukoić ból głowy, spowodowany kilkugodzinnym płaczem. Oparł swe dłonie na balustradzie, skąd mógł podziwiać piękno cesarskich ogrodów. Jimin był osobą bardzo wrażliwą, a widok zwykłych kwiatów, mógł poprawić mu humor. Nie był chciwy czy narcystyczny, a wręcz przeciwnie. Lekko bojaźliwy chłopak o dobrym sercu, którego interesowała poezja, przez co wykształciły się w nim cechy romantyka.

The Mask |[jjk + pjm] ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora