Rozdział 14

4.1K 277 180
                                    

[2021 słów]

Gdy wrócili do swych pałacowych murów był już wieczór. Słońce znikało za linią horyzontu, zostawiając pomalowane niebo w kolorach pomarańczy czy mocniejszego różu. Jak każdego dnia o tej porze wszystko cichło, oddając się z objęcia Morfeusza, by ujrzeć w snach swe spełnione marzenia.

Lecz pomimo późnej pory wędrowcy nie byli zmęczeni, przez co tym bardziej matka przyszłego cesarza od razu wyszła im na przeciw, witając swoje ukochane dzieci. Za nią zaś powoli kroczył Daewon, który przyglądał się, jak jego żona całuje w czubki głowy przyszłą parę młodą. Był to uroczy, a jednocześnie zabawny widok, kiedy to narzeczeństwo musiało się schylić, by niska Youngsun mogła dosięgnąć.

- Moje słońca - uśmiechnęła się pogodnie, gdy stanął za nią jej mąż - Tak długo was nie widziałam - powiedziała, teatralnie rozpaczając.

- To tylko kilka dni - zaśmiał się cesarz, spoglądając na splecione palce dwójki młodych - Widzę, że podróż się udała - mruknął pogodnie - Witajcie w domu chłopcy. Idźcie coś zjeść, bo pewnie jesteście głodni.

- Nie masz pojęcia jak... - mruknął młodszy z Jeonów, po czym skierowali się do wejścia pałacu.

- A nie mówiłam, że między nimi coś zaiskrzy - mruknęła do męża, kryjąc się przy tym za rękawem szaty, jakby ktoś mógł ich usłyszeć - Wiedziałam, że wygram, więc musisz mi kupić te kolczyki z różowymi brylantami - uśmiechnęła się słodko, a jej mąż śmiejąc się, przyciągnął ją do siebie.

- I tak byś je dostała.

- Lecz z wygranego zakładu nagroda smakuje lepiej.

- To prawda.

- Najważniejsze jednak, że są oboje szczęśliwi.

- To już czas pokaże, a my możemy tylko ich wspierać - skierował swój wzrok na narzeczonych, którzy z uśmiechem znikali za pałacowymi drzwiami.

🌸🌸🌸

Po kolacji Jungkook odprowadził chłopaka pod jego komnatę, by pożegnać się z nim całusem w czubek głowy.

- Dobranoc, śpij dobrze.

- Ty również Jungkook-ah.

I dopiero gdy chłopak zniknął za drzwiami swojej prywatnej przestrzeni, skierował się do siebie, by również odpocząć po całym męczącym dniu jazdy. Dlatego też niewiele myśląc, skierował się do swojej prywatnej łaźni, by tam zrelaksować swoje mięśnie, a przy okazji zastanowić się nad miękkością ust swojego narzeczonego, które miał okazję zasmakować, lecz nie w pełni.

A w między czasie Jimin odświeżony po kąpieli, podszedł do lustra, by przy nim wykonać swoją codzienną pielęgnacje. Delikatnie opuszkami palców nakładał krem z najwyższej jakości ziół, który dbał o jego wrażliwą cerę, chroniąc go przed niechcianymi zanieczyszczeniami.

Następnie olejował każdy kawałek skóry, by nadać jej gładkości i odpowiedniego nawilżenia. W końcu jego ciało wkrótce nie miało należeć tylko do niego, przez co na samą myśl na jego policzkach rozkwitały soczyste rumieńce.

Jednak nie umiał sobie wyobrazić ich zbliżenia i to nie wynikało z wewnętrznej niechęci do starszego chłopaka. Po prostu Jimin nigdy nie doświadczył większych pieszczot, niż niewinny pocałunek, dlatego naprawdę nie wiedział, jak to wszystko wygląda. A nie miał też nikogo z kim mógłby na ten temat porozmawiać.

Lecz otrząsnął się z tych myśli i postanowił zaufać narzeczonemu, że ten go odpowiednio pokieruje, a przede wszystkim, że go nie skrzywdzi. Dlatego też tak już gotowy, ułożył się na miękkim posłaniu, zakrywając się jedwabną pościelą. I wsłuchując się w ciche odgłosy przyrody, usnął szybciej, niż mógłby się tego spodziewać.

The Mask |[jjk + pjm] ✔Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ