10

363 16 4
                                    

Pov. Alex

-Dzień dobry, doktorze Smith. -powiedziałam, widząc mężczyznę przed budynkiem.

-O, Alex, dzień dobry. Przepraszam, ale mam ważne spotkanie i muszę szybciej wyjść. -mówił, przeglądając papiery, które trzymał w dłoniach. -Chłopaki już czekają. A gdzie Katherine? -zapytał.

-Nie mogła przyjść razem ze mną, ale powiedziała, że będzie później. -odpowiedziałam.

-To dobrze. Przepraszam cię Alex, ale na prawdę się śpieszę. -nim zdążyłam odpowiedzieć, mężczyzny już nie było.

Szłam korytarzami, które widziałam przez ostatni tydzień codziennie. Idąc, przyglądałam się widokom za oknem. Zdecydowanie wolałam lato. Połowa kwietnia a wieje jakby był listopad mimo, że rano było nawet ciepło. Za to właśnie nie lubiłam wiosny, za zmienną pogodę.

-Wasza ulubienica przyszła. -powiedziałam radośnie wchodząc do dobrze znanego mi pomieszczenia.

-Gdzie ty niby widzisz Kate? -zapytał całkiem poważnie Calum.

-Bardzo śmieszne. Czyli mogę iść? -odwróciłam się z zamiarem wrócenia na korytarz.

-No przecież wiesz, że żartuję.. Ale tak na serio, to czemu nie przyszła? -zadał kolejne pytanie zaciekawiony, a ja się uśmiechnęłam na jego reakcję.

-Nie wiem. Ma coś ważnego do załatwienia i powiedziała, że przyjdzie później. -odpowiedziałam, a chłopak pokiwał głową na znak, że rozumie.

-To co dzisiaj robimy? -odezwał się Luke, który siedział na jednym z foteli.

-Pogoda się psuję, więc opcja pójścia do parku odpada. -zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku.

-Film? -podał propozycję brunet.

-Może być, ale ja wybieram. -powiedział Ashton, podchodząc do telewizora, którego nigdy wcześniej tu nie widziałam. Może to zaplanowali. -Horror, czy coś mniej strasznego? -loczek spojrzał na mnie.

-Jak dla mnie, to może być. -a tak na prawdę to na samą myśl przechodził mnie ciarki. Nienawidziłam horror'ów, to nie był gatunek dla mnie, ale przecież im tego nie powiem bo stwierdzą, że jestem mięczakiem.

-Jesteś pewna? Ash jest takim sadystą, że nawet nasza trójka czasami po nocach nie śpi.. -powiedział niepewnie blondyn.

-Dam radę. -odpowiedziałam, już mniej przekonana, siadając na kanapie koło Michael'a. -Obraziłeś się na mnie? -zapytałam zielonowłosego, który od początku ani razu się nie odezwał.

-Nie, po prostu jestem zmęczony i chciałem ci to oddać. -odpowiedział podając mi kartonowe pudełeczko od farby do włosów. -Zostawiłaś je jak farbowałaś mi włosy, a ja później o tym zapomniałem. -powiedział po czym wstał z kanapy.

Coś z nim było nie tak i to nie było zmęczenie. Był smutny i to było widać, ale nie chciał o tym mówić. Niby tydzień to mało, ale poznałam go wystarczająco, że teraz się o niego po prostu martwiłam.

-Miłego oglądania. -mruknął stojąc przy drzwiach. -Jakby coś idę się przespać, nie budźcie mnie. -zanim wyszedł posłałam mu pocieszający uśmiech, a chłopak go odwzajemnił, po czym zniknął za drzwiami.

Słysząc dziwny dźwięk spojrzałam w stronę okna, za którym rozpętała się ulewa. Ciekawe jak ja teraz wrócę do domu skoro tak leje. No trudno.

-Alex, jesteś pewna, że chcesz to oglądać? -upewniał się blondyn.

-A co, ty pękasz? -zapytałam pół żartobliwie.

-My sobie damy radę, ale ty musisz wrócić do domu a się ściemnia.. -spojrzał na mnie, a ja miałam dziwne wrażenie, że się martwił.

-Dam radę. -powiedziałam pewnie.

-Jak uważasz. -odpowiedział, siadając obok mnie na kanapie, a na oby dwóch fotelach usiedli Cal i Irwin.

Obejrzeliśmy chyba pół filmu, a ja około trzy razy już ściskałam rękę Luke'a ze strachu, po czym za każdym razem uderzałam w ramię śmiejącego się blondyna.

Gdy główna bohaterka filmu schodziła do piwnicy i stanęła przed drzwiami usłyszałam pukanie do drzwi, tylko największy kłopot, to to że ten dźwięk był zbyt realistyczny. Spojrzałam wystraszona na niebieskookiego, a on z identyczną miną na mnie.

Kolejne raz usłyszeliśmy pukanie. Tym razem zwróciło to uwagę i bruneta. Po chwili jednak nastała wręcz śmiertelna cisza. 

Słyszałam jak moje serce dudniło i miałam wrażenie, że wszyscy to słyszą. Z każdą sekundą krew w moich żyłach płynęła coraz szybciej.

W tej samej chwili gdy dziewczyna z filmu zaczęła krzyczeć na widok martwego ciała, drzwi, z których niedawno było słychać pukanie, otworzyły się, a w nich stanęła postać, oświetlana tylko mrugającą lampą z korytarza. Krople deszczu skapywały z chudej jak patyk sylwetki.

Odruchowo sięgnęłam po ramię Luke'a, który siedział obok. Rosnące napięcie spowodowało strach, który musiałam odreagować, a że jedyną rzeczą, którą miałam pod ręką była ręka blondyna, wbiłam w nią swoje paznokcie.

Postać podeszła bliżej, przez co mocniej zacisnęłam dłonie na ramieniu chłopaka. Stojąc w progu Ashton, jako jedyny który zachował zimną krew, podchodząc do istoty i obezwładniając ją.

-Ała!! -usłyszałam znajomy głos.

-Kate!? -wykrzyczałam zaskoczona, w chwili gdy Calum poszedł zapalić światło.

-Możesz mnie puścić?! -zapytała wkurzona, gdy loczek dalej ją trzymał.

-Chyba jednak nie, wygodnie mi tak. -odezwał się Irwin, nachylając się bardziej do dziewczyny.

-To super, ale tak jakby wyginasz mi rękę, co boli jak cholera! -warknęła brunetka.

-Dobry stary, puść ją. -mówił spokojnie Hood, który próbował uwolnić Kate.

-Zaraz. -rzucił krótko loczek. Obrócił ciemnooką by stała do niego przodem. W chwili gdy Ash się nachylał, jakby do pocałunku, brunetka spanikowała i wyrwała mu się jednocześnie upadając na podłogę.

-Kate! -krzyknęłam rzucając się przyjaciółce na pomoc.

Will You Help Us?Where stories live. Discover now