Chapter 44

1.9K 191 54
                                    

“Mój biedaczek”

— Tylko uważaj, jest bardzo ślisko — przestrzegła go, kiedy zobaczyła jak niepewnie wszedł na lód.

Jego nogi zaczynały się lekko trząść, bo, choć lubił próbować nowych rzeczy, tak ślizganie się po zamarzniętym jeziorze nie do końca wydawało mu się bezpieczne. Był pewien, że tafla okaże się zbyt cienka i krucha, i gdy tylko odepchnię się trochę dalej, podłoże się pod nim przełamie, a on sam wpadnie do lodowatej wody.

— Spokojnie, nie masz się czego bać — zapewniła go z pogodnym uśmiechem, chcąc podnieść go na duchu.

— Nie boję się... — mruknął pod nosem, choć oboje dobrze wiedzieli, że było zupełnie inaczej.

— Tak? W takim razie na co jeszcze czekasz? — spojrzała na niego wyzywająco i poruszając sugestywnie wskazującym palcem, dała mu sygnał, aby do niej podjechał.

Młodzian zagryzł ze stresu dolną wargę, zastanawiając się, jakim sposobem jego uroczej towarzyszcze udało się go wciągnąć na naturalne lodowisko.

— Co jest, Dei? — zapytała kąśliwie ze złośliwym uśmiechem. — Tchórzysz?

Na to pytanie, poczuł jak w jego ciele przybywa adrenaliny. Nie chciał wyjść przed nią na cykora, zwłaszcza, że był obserwowany również przez Dannę, który mógłby później mu wypominać chwilę trwogi. W jego ciele potęgowała się dziwna mieszanka uczuć, zaczynając od złości wynikającej z kpiącego tonu dziewczyny, przechodząc do nagłego zastrzyku odwagi, a kończąc na poczuciu zszarganej dumy, którą uraziły słowa (h/c) włosej. Blondyn odgarnął włosy do tyłu, poprawił swoją czapkę i wstrzymując - i tak przyspieszony - oddech, odepchnął się od lodu. Jego podeszwy przejechały po zamarzniętym jeziorze tylko kilka centymetrów, co go trochę zawiodło, bo myślał, że będzie to wyglądać choć trochę bardziej widowiskowo.

— No dalej, ja wciąż czekam i prawdę mówiąc, trochę mi się zimno robi — zachichotała cicho, uginając się lekko nogach.

— Przecież jadę — burknął niebieskooki i po dłuższej chwili niepewności, kiedy to stopniowo przemierzał lodowisko, znalazł się obok kobiety. — Zobacz dałem radę, un! — zawołał pogrążony w euforii i gdy (Y/N) myślała, że jego obawy całkiem uleciały mu z głowy, chłopak niespodziewanie stracił równowagę i poleciał w tył.

(e/c) oka zareagowała natychmiast i nie dała mu się przewrócić, przy czym musiała do tego użyć dużej ilości swojej siły i zręczności, aby nie upaść razem z nim. Przyciągnęła do siebie oszołomionego Deidarę i zobaczyła, że w jego oczach nieudolnie krył się lęk.

— Hej, spokojnie — powiedziała uspokajająco i docisnęła go do siebie, zamykając w łagodnym uścisku.

Deidara wtulił się w nią, a dzięki jej bliskości jego mięśnie w miarę szybko się rozluźniły. Artysta spojrzał na nią z niemą wdzięcznością i odwzajemnił jej pełen uroku uśmiech.

Zajęci sobą nie zwracali uwagi na Akasunę stojącego na brzegu jeziora, który z założonymi przed sobą rękoma, obserwował ich poczynania w milczeniu. W środku czuł jak skręca go zazdrość, gdy widział jak dogaduje się ta dwójka i jakie gesty wzajemnie sobie okazują.

Kiedy rano wracał z kuchni do pracowni z zamiarem pogrążenia się w pełni w swojej pracy, nie tracąc czasu na nic innego, usłyszał głos (L/N) przekonującej Deidarę, że powinni wybrać się razem na lodowisko. Wtedy coś w nim drgnęło, a jego poranne plany poszły w zapomnienie, gdy do sterów doszła skrywana w jego sercu zazdrość. Nie chciał myśleć, co mogło się między nimi wydarzyć, gdyby byli sami, zwłaszcza, że wiedział o uczuciach, jakimi młody blondyn darzył (h/c) włosą. Według Deidary - Sasori wprosił się na ich wyjście na lodowisko, aby móc ich przypilnować i spędzić trochę czasu z (Y/N).

Onii-chan • Akatsuki Where stories live. Discover now