Rozdział 20.

800 33 8
                                    

Zaraz po szkole zaciągnęłam Ruby do kawiarni. Zaprosiłam ją wczorajszego dnia, więc pasowałoby się wywiązać z spotkania.

Wchodząc do przestronnego pomieszczenia uderza w nas zapach świeżo parzonej kawy, czekolady i pieczonych ciast. Całość urządzona jest w dość przytulny sposób. Choć jak dla mnie jest zbyt słodki i uroczy. Ściany pomalowane są w fioletowo niebieskich oraz pudrowo różowych pastelowych kolorach. Meble są białe z elementami jasnego drewna zupełnie jak podłoga. Miękkie biało szare fotele z jasno niebieską poduszką stoją przy każdym stoliku, a wygodna kolorystycznie pasująca do ścian kanapa zajmuje miejsce w rogu pomieszczenia obok małej biblioteczki.

Na stolikach leżą świeże kwiatki, serwetki i mała miseczka z owocami. Kasa również jest w białych kolorach, a jej wierzch wyłożony jest jasnym drewnem. Na górze znajduje się słoik na napiwki, ślicznie pachnąca mięta, biały wiklinowy koszyk z menu i szklana patera z kloszem, a pod nim różnego rodzaju babeczki i ciasteczka. Na białej części kasy jest jasna niebieska chmurka, a na niej napis z szyldem kawiarni "Cup&Chocolate". Obok są witryny cukiernicze z dużą ilością różnorodnych ciast.

Przy kasie stoi młoda kobieta o wyblakłych długich rudych włosach. Jeśli dobrze pamiętam nazywa się Carly i jest bardzo pozytywną trzydziestolatką.

Pochodzimy do lady, gdy rudowłosa macha na nas ręką. Nie musimy brać menu, ani nawet mówić co zamawiamy, ponieważ dziewczyna doskonale zna nasze zamówienia. Zawsze wyglądają tak samo. Chociaż czasem udaje się nam je zmienić.

Siadamy przy jednym z wolnych stolików, a kiedy tylko moje pośladki dotykają fotela zapadam się w nim. Są niesamowicie miękkie i wygodne.

— Jesteś pewna, że chcesz iść na tą imprezę jutro? — odzywa się niepewnie. Od samego początku wiedziałam, że brunetce nie chce się ze mną iść. Nie namawiałam jej. Nawet nie próbowałam.

— Tak.

— W piątek Alex robi domówkę. Może wolałabyś iść wtedy? — stara się mnie przekonać. Zaprzeczam kiwnięciem na co ta wzdycha.

Wiem, że to środek tygodnia i następnego dnia jest szkoła i ciężki sprawdzian, ale nie mogę sobie odpuścić. Ten dzień jest dla mnie zbyt ważny.

— Ru — wzdycham posyłając lekki uśmiech Carly, która przynosi nam nasze zamówienie. — Jeśli tak bardzo nie chcesz iść to możesz sobie odpuścić. Dam radę sama — upijam łyk różanej herbaty delektując się jej cudownym smakiem.

— Nie puszczę cię samej. Coś ci się może stać — zaprzecza od razu.

— Oj daj spokój. Nikt mi nic nie zrobi. Jestem już dużą dziewczynką — pstrykam ją w nos, gdy ta przeżuwa kawałek ciasta. Marszczy nosek zapewne nawet o tym nie wiedząc.

— Idę z tobą i koniec kropka — przełyka porcję ciasta grożąc mi widelczykiem.

— Skoro chcesz — unoszę ręce w geście poddania uśmiechając się wesoło.

Nigdy nie spotkałam się w kawiarni z balonami podwieszonymi pod sufitem. Bardzo ciekawy i kreatywny pomysł.

Hannah od tych paru miesięcy się do nas nie odzywa. Na korytarzu obrzuca nas tylko morderczym spojrzeniem i idzie nie wiadomo, gdzie. Ostatnio przyczepiła się do stolika Zayna i lepi się do nich wszystkich.

Pamiętam jej złość na jeden z imprez chłopaków, gdy mnie zobaczyła. Nie wspominając już o tym jak zachowywała się, kiedy zrozumiała kim jest dla mnie Liam. Do tej blond suki kompletnie nic nie dociera. Sam Drake mówił jej, że nie jest nią zainteresowany. To samo mówił Malik i Styles, ale ona wciąż uparcie dąży do wskoczenia im do łóżka.

Black Page/1D,,5SOS - W Trakcie PoprawyWhere stories live. Discover now