PROLOG

385 21 14
                                    

09.11.1995r~Ingrid~
Miałam dziś dziwny sen. Bardzo dziwny. Pływałam o północy, w pełnię księżyca w czarnym jak noc jeziorze. Jego woda była zimna, chłodnymi falami oblewała moje ciało. Nie przeszkadzało mi to. Dookoła rósł las.Wiał mroźny wiatr, kołysząc drzewami. Mokre włosy lepiły mi się do twarzy, gdy wynurzałam się nieco, łykając chłodne powietrze. Czułam się spokojna, jakby odcięta od świata. Jednak było we mnie trochę czegoś na kształt melancholii i tęsknoty za czymś niezrozumiałym. Nie wiedziałam. W powietrzu unosiła się woń wilgotnej ziemi jakby świeżo skopanej pod grób, bólu, krwi...I tego niekończącego się zimna.

Oddychając ciężko rozejrzałam się dookoła, gdy moje nogi dotknęły mielizny pokrytej lepkimi, czarnymi wodorostami. Ujrzałam jakąś ciemną postać o bladej skórze stojącą na brzegu. Wiedziałam kto to. Patrzył pustym wzrokiem w przestrzeń, nie dostrzegając mnie. Brnęłam przez coraz to gęstszą wodę w jego kierunku. Czułam jak czarny muł brudzi moją bladą, zsiniałą od niskiej temperatury skórę. W końcu wdrapałam się na stromy brzeg, czołgając się po mokrej trawie. Wstałam z niej w końcu, podchodząc do niego. Spojrzał na mnie zimnym wzrokiem, swych oczu, które zaszły ciemną krwią.

- Ingrid... - Powiedział głosem pozbawionym emocji.

- Øystein, co ty tu robisz? Przecież ty...nie żyjesz... - Wydusiłam z siebie.

- Żyję. I ciągle czekam na ciebie.

- Ale.. jak to? Ja nic nie rozumiem...- Mruknęłam.

- Jesteśmy tak daleko od siebie...Nie mogę...Zresztą nieważne. Odwiedź Fausta w więzieniu, on będzie wszystko wiedział. - Popatrzył na mnie tak dziwnie. Nie rozumiałam. Ale skoro już go spotkałam, nie mogłam pozwolić mu odejść. Dotknęłam dłońmi jego odkrytych ramion, po czym przyciągnęłam go do siebie. Pozostał w bezruchu w moich objęciach. Za czasów gdy jeszcze żył śmieszyło mnie zawsze to, że byłam wyższa od niego. Był tak uroczy, a czasem nieporadny, dziecinny i głupi. Dziś zdawał się poważny i taki...zimny.

Gdy obudziłam się trzęsąc się z zimna a obok nie było nikogo zimne łzy pociekły z moich oczu. Samotność. To bolało tak bardzo. Wydałam z siebie krzyk, wiedząc, że i tak nikt nie usłyszy. Ale czy na pewno? Zapomniałam, że mam na głowie załamaną dziewczynę Euronymousa. Przerażona moim wrzaskiem Lisa wpadła do pokoju.

- Co ci się stało? - Zapytała z lękiem w oczach. Moje pierwsze słowa tego dnia bardzo zdziwiły nawet mnie samą.

- Idź pakować swoje rzeczy, jedziemy odwiedzić Fausta w więzieniu. - Powiedziałam wręcz stanowczo. Spojrzała na mnie jak na ostatnią wariatkę, ale bez namysłu wyszła z pokoju.


10.11.1994r~Faust~
W tym więzieniu w sumie nie jest tak źle. Dają żreć, łóżka są (powiedzmy) w miarę wygodne i nawet jest nas tylko czterech w celi. Najgorsze jest to, że okropnie się nudzę. Często leżę w łóżku patrząc w sufit i w ogóle się nie ruszam przez dobre parę godzin. Nie gadam bo nie mam z kim. "Mieszkam" z trzema idiotami. Jeden z nich jest łysy i napakowany. Myśli tylko mięśniami i fiutem. Ewentualnie żołądkiem. Jak mnie zobaczył to na początku pomyślał, że jestem dziewczyną. Gdy zrozumiał, że się mylił, to uznał mnie za geja. W końcu się odpierdolił, jak się dowiedział, za co mnie zamknęli. Drugi na serio jest homo i patrzy się na mnie łakomym wzrokiem, albo to ja już mam schizę. Próbował coś kiedyś rzucać do mnie jakieś słodkie słówka, ale go olałem. Żeby tu biedak cukrzycy nie dostał od mojej "oszałamiającej urody". A trzeci? On ciągle tylko wali konia gdzieś w kącie. Niefajnie się słucha odgłosów stękającego faceta, gdy jest północ, a ty próbujesz spać. Czasami to już chcę mi się rzygać. Zastanawiam się co te ułomy robią w pace.

Chujowo jest też z czasem na korzystanie z prysznica. Po jakichś pięciu minutach każą ci wychodzić. Nieważne, że jesteś totalnie goły i spływa z ciebie woda, albo co gorsza nie zdążyłeś się spłukać.
Jedzenie, jak już wcześniej wspomniałem jest w sumie jadalne, pomijając pojedyncze rzeczy po których chce się rzygać. Ale tu nikt nie zmusza do jedzenia, to w końcu nie przedszkole.
 
Ogólnie to w naszej kochanej Norwegii często im większe przestępstwo popełniłeś tym lepiej się masz w więzieniu, więc chyba zazdroszczę temu idiocie Virkernesowi, chciałbym być na jego miejscu, gdyby nie to, że ma praktycznie o połowę dłuższy wyrok niż ja.
 
Nie minęło strasznie dużo czasu odkąd tu siedzę, ale już totalnie się nudzę. Poza tym strasznie tęsknię za Ihsahnem i Samothem. Źle się czuję, gdy nie ma ich ze mną. To tylko i wyłącznie moja wina, że tak się do nich przywiązałem.

Talk With The Prisoner Where stories live. Discover now