Wileka Książka

812 46 23
                                    

Z dedykacją dla ViolaWB ~ wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

Zaczął się ostatni tydzień października, a ja, Ann, Ron, Hermiona, Harry i Ginny wciąż próbowaliśmy rozgryźć na czym polega plan Elliota (tego, że ma jakiś, plan byliśmy pewni). Jak na razie wiedzieliśmy tylko, że genialnie posługuje się mgłą, wie o istnieniu bogów olimpijskich oraz poszukuje Grande Libro. Zanim jednak powiecie „Ale Percy, co to Grande Libro?" udzielę wam najprostszej w świecie odpowiedzi: nie wiem. Oprócz tego, że tłumaczenie tytułu z łaciny na angielski oznacza „Wielka Książka", zaś z włoskiego „Świetna Księga". Hermionę, która znała się na powieściach dość dobrze ten brak rozwiązania doprowadzał do szału. Jednak, mimo że przetrząsnęliśmy cały Hogwart, ba całe Hoghseed, użyliśmy wszystkich znanych nam zaklęć przywołujących, nie znaleźliśmy księgi.

    Do tego wszystkiego dochodziło uczenie się i nieudane próby skontaktowania z Obozem Herosów lub Obozem Jupiter. Iryfon przestał działać na dobre, a Esti, którą w akcie desperacji wysłałem z listem, wróciła po kilku dniach. Do nóżki wciąż miała przyczepiony mój list, a jej pióra były postrzępione. Miałem nadzieję, że u pozostałych półbogów wszystko gra.

- Stary, jesteś tu jeszcze? Prosiłem, żebyś przymocował te balony do ściany! — Ron pokręcił głową z trudem powstrzymując irytację. — Co ty taki zamyślony? — Spytał, za pomocą zaklęcia przywołując do siebie sporą, niemal czerwoną dynię i odstawiając ją w przeciwnym rogu holu.

Wyciągnąłem różdżkę z kieszeni i skierowałem ją na pomarańczowo-fioletowy łańcuch z papieru szepcząc pod nosem właściwe zaklęcie.

    Ja i Weasley pomagaliśmy ozdabiać zamek przed jutrzejszym Halloween. Staliśmy właśnie w jednym z korytarzy rozstawiając dynie wyhodowane przez Hagrida i inne ozdoby.

- Po prostu zastanawiałem się, o co może chodzić Eliotowi — wyznałem.

Ron spochmurniał, wydawało się, że część jego energii ubyła.

- Kiedyś na pewno się dowiemy. Nie przejmuj się tym, a przynajmniej nie teraz.

***

Wielka Sala udekorowana dyniami Hagrida, fioletowo-pomarańczowymi łańcuchami i serpentynami oraz plakatami dotyczącymi Nocy Duchów wyglądała naprawdę wspaniale, jedzenie było przepyszne, a wszyscy uczniowie zdawali się świetnie bawić. Mimo to nie mogłem pozbyć się przeczucia, że coś się wydarzy i to wcale nie coś miłego. Annabeth cały czas była nieobecna myślami, a Ron co i już zaniepokojony spoglądał na stół Ravenclawu. Domyśliłem się, że moich przyjaciół trapi to samo co mnie — zagadka Gabriela Elliota.

Właśnie kończyłem jeść ciasto dyniowe z borówkową, niebieską polewą, gdy Ron powiedział, abyśmy spotkali się z nim przed Wielką Salą za pięć minut, po czym wyszedł. Wymieniliśmy zdziwione spojrzenia, po czym w niewielkich odstępach czasowych zaczęliśmy wstawać od stołu Gryffindoru i opuszczać pomieszczenie. Gdy Ann i ja jako ostatni wyszliśmy z sali i dołączyliśmy do pozostałych ci prowadzili zaciętą dyskusję.

- Jestem pewien, że Elliot już znalazł Grande Libro! - Harry mówił dość głośno, zbyt głośno biorąc pod uwagę to, że nie chcieliśmy, aby ktoś nas podsłuchał — Miał dziś świetny humor, nie było go na lekcji Obrony przed Czarną Magią i — jak zauważył Ron, przed chwilą wyszedł z uczty!

- W takim razie co robimy? Chcecie znaleźć Gabriela i wyrwać mu księgę? Nie jestem przekonana czy to najlepszy pomysł — stwierdziła sceptycznie Ginny.

Zauważyłem, że jeden z duchów, które przemierzały korytarz zaczął zmierzać w naszą stronę. Była to młoda półprzezroczysta kobieta odziana w zniszczone szaty i spiczastą czapkę. Jej włosy były związane w warkocza.

olimpijscy czarodziejeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz