Rozdział 2

26 0 1
                                    

*ranek*
Budzę się rano od razu patrzę na telefon i zauważam że jest godzina dziesiąta więc pora wstać. Podnoszę się i siadam na ławce przypominając sobie wczorajszą noc, wynika z tego że mnie zgwałcili. Staram się nie płakać ale wiadomo że jest ciężko by zająć swoje myśli pakuje się i idę do sklepu. Na szczęście mam jakieś drobne więc przez kilka dni nie będę głodna, ale jak wiadomo kiedyś pieniądze się skończą i będę musiała żebrać. Po jakiś dziesięciu minutach wchodzę do sklepu i kupuje jakieś puszki z jedzeniem,wodę i pieczywo. Po podejściu do kasy płacę i idę poszukać jakiegoś noclegu czyli pustostanu który znajduje się piętnaście minut od miejsca gdzie stoję. Droga minęła szybko a ja od razu udaje się jak najwyżej gdzie odkładam swoje rzeczy i jem śniadanie. Gdy skończyłam robię szybki obchód po budynku i znajduje stary materac więc zabieram go do swojego "pokoju". Postanawiam przejść się nad jeziorko, biorę tylko telefon i schodzę po schodach. Droga jest przez park więc będzie spacerek. Idąc alejkami w pewnym momencie zamyślam się i wpadam na coś twardego, a raczej na jakiegoś faceta. 

- Przepraszam bardzo, nie zauważyłam pana. - zawstydzam się i stresuje.
- Spokojnie, nic się nie stało. To moja wina bo zatrzymałem się na środku chodnika. A tak w ogóle to Michał jestem.- uśmiecha się.
- No dobrze, a ja Melania. Miło mi cię poznać. - delikatnie się uśmiecham.
- Mi również, to może przeprosinowa kawa, herbata? Oczywiście na mój koszt. - patrzy i czeka na odpowiedź.
- W sumie to nie mam nic do stracenia. Poprowadzisz? - patrzę na niego.
- Oczywiście odpowiada.

Idziemy obok siebie do kawiarni która jest dziesięć minut od parku cały czas rozmawiając czuję się jakbym go znała całe życie. Po dotarciu na miejsce zajmujemy miejsce przy oknie po czym zdejmujemy kurtki. Zamawiamy dwie herbaty i po kawałku szarlotki, tematy się nam nie kończą ale jak wiadomo nie opowiadam mu dużo o sobie bo nie ufam mu jeszcze.

*godzinę później*

Po mile spędzonym czasie w kawiarni ubieramy się i wychodzimy, przed czym Michał zapłacił za nas. W pewnym momencie pyta się gdzie mnie odprowadzić a ja odpowiedziałam mu że do parku bo stamtąd mam blisko do domu. W pewnym momencie zaczyna padać śnieg ale cały czas  rozmawiamy. Gdy docieramy do miejsca gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy zatrzymuje się.
- Dziękuję Michał, ale stąd pójdę już sama bo mam blisko. - patrzę na niego.
- Na pewno? Bo to dla mnie nie problem odprowadzić cię aż do drzwi żeby wiedzieć że jesteś cała. - uśmiecha się.
- Tak, na pewno. Pa. - uśmiecham się i odchodzę.

Oddalam się od niego i kieruje się do pustostanu. Po kilkunastu minutowym spacerku docieram do miejsca i udaje się do swojego "pokoju". Gdy docieram wyjmuje koce, z bluzy robię poduszkę i kładę na materac. Jest godzina dwudziesta pierwsza ale dziś miałam dużo emocji więc szybko zasypiam.

*****
Tak więc pojawił się i drugi rozdział. Mam nadzieję że wam się spodobał.

Historia samotnej dziewczynyWhere stories live. Discover now