Od razu kiedy przekroczyłem bramę ujrzałem potworny widok. Po ziemi walały się ciała martwych tytanów, a ich krew ściekała po ulicy potokami. Ruszyłem w kierunku zamku, a kiedy wraz z Avengersami wszedłem za zakręt zamarłem. Nad konającą kobietą stała Piper z potwornym uśniechem. Jej śnieżnobiałe włosy były brudne i posklejane od krwi jej ludu.
-Kochanie?- zapytałem czym zwróciłem jej uwagę. Białowłosa spojrzała na mnie pustym spojrzeniem, po czym przebiła pierś kobiety mieczem i ruszyła w naszym kierunku. -Stójcie!- krzyknąłem zły widząc jak Avengersi pobiegli w jej kierunku. Zaczęła się bitwa. Dziewczyna zadawała ciosy bohaterom którzy je zwinnie omijali. Moja żona też nie była gorsza. Pomimo iż Avengersi mieli przewagę liczebną to i tak nie mogli jej zadać obrażeń. Nagle Stark chciał strzelić w nią wiązką laserową. Widząc to podbiegłem do niego i popchnąłem go przez co czerwony strumień światła przeciął pobliski budynek. -Oszalałeś!- warknąłem zły.
-O co ci chodzi?- udawał głupiego Tony.
-Macie jej pomóc nie zabić.- powiedziałem zły. Kątem oka zauważyłem jak Avengersi schwytali moją żonę. Związali jej ręce na plecach i podeszli z nią do mnie i do puszki. Dziewczyna zaczęła się szarpać jak opętana krzycząc coś w obcym języku. -Piper?- zapytałem, po czym chwyciłem ją obiema rękami za twarz. Kiedy odgarnąłem jej włosy zauważyłem jej intensywnie niebieskie tęczówki.
-Jest pod kontrolą Thanosa?- zapytał Clint.
-Obawiam się, że tak.- odparłem patrząc na nią. Nagle kilka metrów obok nas pojawił się portal otwarty przez Tesseract. Przez niego wyszedł Thanos i od razu kiedy nas zobaczył jego wyraz twarzy spochmurniał.
-To znowu wy?- zapytał srogo. Następnie skierował w naszą stronę rękawicę. -Pójście ją.- wskazał na Piper.
-Twoje niedoczekanie.- warknąłem.
-Przypominam ci, że to ty dostarczyłeś mi osobiście jeden z kamieni.- powiedział. Zauważyłem jak Avengersi się na mnie spojrzeli.
-Żałuję, że ci go przyniosłem.- odpowiedziałem. -Wtedy byłem nie rozsądny i nic mnie nie obchodziło. Teraz mam o kogo walczyć.- dodałem.
-Jeszcze dziś gwiazdy będą skąpane w twojej krwi.- oznajmił tytan, po czym przyszykował swoją broń. Następnie ruszył w naszym kierunku…
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Kiedy Thanos zaczął się bić z bohaterami ja zostałem sam z Piper. Białowłosa była wyraźnie zła.
-Kochanie?- zapytałem na co ona zaczęła się szarpać. Kiedy dotknąłem jej twarzy krępujące ją łańcuchy nie wytrzymały i pękły. Dziewczyna z gniewem rzuciła się na mnie. Zza paska wyjęła sztylet i chciała mi go wbić w klatkę piersiową, ale na szczęście zdążyłem w porę zablokować jej atak. Chwyciłem za oba nadgarstki mojej żony, po czym przeturlałem się w taki sposób, że teraz ja siedziałem na niej. -Otrząśnij się!- wydarłem się wyrywając jej broń. Nagle zostałem gwałtownie popchnięty. Uderzyłem z ogromną siłą w ścianę jakiegoś pobliskiego budynku. Wstałem gwałtownie, po czym spojrzałem w kierunku napastnika. Obok Piper stał jeden z dzieci Thanosa.