11. Rozmowa i tragiczny wypadek

252 7 0
                                    

Całkowicie zapomniałam o grupce siedzących za nami przyjaciół,już widziałam w swojej wyobraźni pełne zdziwienia spojrzenia. Odwróciłam się do przyjaciół,dziewczyny miały wielkie uśmiechy na twarzy, chłopaki natomiast mieli wymalowane zakłopotanie na twarzy. 

- Co tu się u licha stało,Logan?  - zapytał Harry.

- Już wam tłumaczę a więc to może zabrzmieć dziwnie,ale Logan jest moim starszym bratem. Zaginionym,nie wiedziałam gdzie on jest. - z moich oczu zaczęły lecieć łzy. - Był moim wsparciem gdy rodzice się mną nie przejmowali,był moim opiekunem,bardzo go kocham i nie przestanę. 

Logan przytulił mnie do siebie. I szepnął ciche " ja ciebie też kocham,promyczku". Zawsze tak mówił. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego nazywał mnie "promyczkiem",zapytam się go o to później. 

Popatrzyłam się na przyjaciół,wyglądali na nieźle zszokowanych. A dziewczyny? Dziewczyny dalej się uśmiechały,wiedziały o mojej sytuacji, o Loganie. Bardzo je kocham,za to,że ze mną są na dobre i na złe.Gdy pada deszcz lub grad. Zawsze są. Są moim wsparciem zresztą Logan też nim był i nadal będzie.

 Nie mogę wierzyć,że odnalazłam go. 

- Dobra,zmieńmy temat.Miało być tu wesoło,a jest stypowo. 

- Logan,co chciałeś powiedzieć chłopakom? - zapytała Betty,uśmiechnęłam się do niej. 

- A no tak! Całkowicie zapomniałem! Dyrektorka nas wzywa,ponoć to coś pilnego. 

- Nas? Co przeskrobałeś?  -  Popatrzyłam się na niego z udawaną powagą. 

- Dopiero się o tym przekonam. - Uśmiechnął się głupio. 

Wstał z wcześniej zajętego miejsca,wcześniej całując mnie w czoło. Podszedł do drzwi,otworzył je i wypowiedział ostatnie słowa.

- Widzimy się za chwilę Promyczku. 

Uśmiechnęłam się na jego słowa, poczułam przyjemne ciepło w okolicach serca. Popatrzyłam na Bryana uśmiechał się patrząc na mnie. Również wstał razem z chłopakami i już chciał coś powiedzieć,ale przerwała mu w tym Taylor. 

- No dajcie se tego buziaka na do widzenia i po sprawie. - Oburzyła się Tay.

- Widzimy się wieczorem? - zapytał z lekkim uśmiechem. 

- No tak. 

Podszedł do mnie i pocałował w policzek. Nie powiem trochę się zawiodłam. Zadowolony wyszedł z pomieszczenia nie zamykając drzwi. Przeszłyśmy w dziewczynami w rządku,oczywiście ja jako ostatnia. Jednak zatrzymałam się obok ściany,czekając aż Bryan zamknie drzwi. Nie wiem czemu to robię. Popatrzyłam na dziewczyny,pokiwały głowami i odeszły,razem z chłopakami. 

- Musimy porozmawiać. - powiedziałam z nieudawanym zachwytem. 

- Ale widzimy się chyba wieczorem? - zapytał. 

- No tak,ale trzeba wyjaśnić teraz sytuację,która zaszła kiedy graliśmy w butelkę. 

- Fakt, to może ja zacznę. Gdy cię zobaczyłem pierwszy raz pomyślałem,że będziesz pewnie kolejną córką znajomych mojego ojca,która będzie chciała pójść ze mną do łóżka,ale ty nie zwracałaś na mnie uwagi. Potem gdy usłyszałem jak śpiewasz i grasz,zrozumiałem,że masz w sobie coś co inne nie mają,że jesteś inna. Kiedy już wyszliśmy przypomniałem sobie o swojej kurtce i wróciłem się po nią i w tedy usłyszałem jak twoja mama na ciebie krzyczy,wtedy właśnie postanowiłem,że pomogę ci spełnić swoje marzenie. Nie wiem jak nazwać to co wtedy poczułem po prostu nie wiem,może chciałem ci pomóc, a może po prostu mi się spodobałaś i chciałem ci pomóc bo wtedy mógłbym się z tobą widzieć codziennie,nie wiem tego,ale jednego jestem pewien, coś do ciebie czuję. Tylko teraz pytanie,czy ty do mnie też?

Zamknęłam oczy, idąc dalej, wiedziałam,że rozmowa będzie trudna,a mimo postanowiłam z nim porozmawiać, muszę mu teraz powiedzieć co czuje,teraz albo nigdy. Otworzyłam oczy i popatrzyłam  w czekoladowe oczy Bryana. 

- Też coś do ciebie czuje. I też dokładnie nie wiem co. Na początku,nie chciałam przyjąć do wiadomości,że coś do ciebie czuje. Nie chciałam wierzyć,że ty mógłbyś być we mnie zakochany,że coś mogłoby miedzy nami być. Wmawiałam sobie,że nic dla ciebie nie znaczę,że jestem dla ciebie za brzydka i za mało inteligentna. No bo w końcu nie miałam nic tobie do zaoferowania. Ale kiedy zobaczyłam cię siedzącego przy liście zgłoszeń,nieźle się zdziwiłam a potem właśnie zaczęły się te  dziwne uczucia.Byłam szczęśliwa gdy cię widziałam,czułam,że mogłam ci zaufać,jak Loganowi. Byłeś moim wsparciem, moim przyjacielem,mogłam się tobie wyżalić, to jeszcze nie jest miłość,ale coś podobnego. Wiem tyle,że mi się podobasz. 

Bryan zatrzymał się i chwilę myślał nad odpowiedzią. Nie dziwiłam mu się,sama miałam mętlik w głowie. Bałam się,że stracę osoby na których mi tak bardzo zależy. Bryan jest wyjątkowy, potrafi sprawić,że samą swoją obecnością poprawia mi humor. Jest czuły.troskliwy i kochany. 

-  Bryan!!! Choć dyrektorka się niecierpliwi! - Usłyszałam głos Charliego. 

- Dokończymy tę rozmowę wieczorem. 

 Pocałował mnie w policzek i szybkim krokiem poszedł w kierunku gabinetu dyrektorki.  Poczułam mrowienie na policzku,dotknęłam go ręką. To była trudna rozmowa,która zresztą się jeszcze nie skończyła. Za niedługo będzie czas na drugą. I co ja mam teraz robić? Nie chcę iść do pokoju bo pewnie są tam dziewczyny,a ja na pewno teraz nie potrzebuje irytujących pytań,wolę być sama. Przynajmniej teraz. 

***

Siedziałam na murku nie przejmując się zimnym wiatrem owiewającym moje nieodpowiednio ubrane ciało. Nie przejmowałam się tym,że uczniowie patrzyli na mnie z ukosa,szepcząc coś do siebie, nie przejmowałam się niczym. Teraz interesował mnie tylko cichy szum wiatru i delikatny śpiew ptaków. Interesował mnie widok za murami szkoły,która po swojej prawej stronie miała piękny las z różnorodnymi zwierzętami po nim chodzącymi,a po prawej natomiast miała ławki w kolorze jasnego brązu,ustawione w równe koło i piękne jabłonie i wiśnie stojące przy każdej z ławek po  środku natomiast stał krzak,który był koloru pomarańczowo-czerwonego,na każdą porę roku przybierał inny kolor. To było niesamowite. 

Czułam się świetnie,mogąc siedzieć na tym murku i oglądając tak zwany cud natury.Cieszyłam się,że mogę chodzić do tej szkoły,cieszę się,że mogę w końcu być tym kim chce. Cieszę się,że mam takich przyjaciół,że odnalazłam brata i mam nadzieję,że sprawy potoczą się również dobrze z Bryanem. Czuję do niego coś niezwykłego. Ludzie mówią,że miłość od pierwszego ujrzenia nie istnieje,ale ja tak nie uważam,od zawsze marzyłam o tym by znaleźć chłopaka na którym będzie mi zależało,któremu będę mogła zaufać,który będzie przy mnie nie zwracając uwagi na przeszłość, nie wiem do niego czuję, co to za uczucie. Jestem pewna tylko tego,że Bryan mnie nie skrzywdzi. Rodzice mnie nie uczyli jak kochać,nie wiem co to jest miłość rodzicielska. Miałam tylko brata,który mnie kochał,ale został mi odebrany. Myślałam,że go już nigdy nie zobaczę. 

 Dopiero teraz poczułam zimny wiatr,który odbijał się od mojej skóry powodując tak zwane ciarki, zeskoczyłam z 2,5 metrowego muru i szybkim krokiem pobiegłam w stronę wejścia do szkoły.

 Niestety zanim zdążyłam otworzyć drzwi te z rozmachem we mnie uderzyły, powodując mój upadek ze schodów. Poczułam jak moje ciało odbija się o rogi schodów a w pewnym momencie się zatrzymuję. Poczułam ból w każdej części ciała, zaczynałam widzieć czarne plamki. A dopiero po chwili zdążyłam usłyszeć wrzask tak dobrze mi znanych osób a potem zapanowała ciemność. 


Zakazana miłośćWhere stories live. Discover now