Rozdział 2. Audrey Skromność Isabella Mistmoore.

10K 540 175
                                    

Przeturlałam się po łóżku i ziewnęłam bardzo głośno. Kiedy otworzyłam oczy, zorientowałam się, że wieczorem musiałam zasnąć w trakcie nauki na następny dzień. Przejechałam ręką po swoich potarganych włosach i zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę siódmą piętnaście.

— Dlaczego nikt mnie nie obudził?! —Krzyknęłam podrywając się do góry. Jak na złość, w nocy całkowicie zaplątałam się w pościel przez co dwa razy potknęłam się o własne nogi uderzając przy okazji łydką w ramę łóżka. Dziękowałam niebiosom, że poprzedniego dnia zaraz po powrocie do domu wzięłam długi prysznic, podczas którego umyłam włosy. Czułam się jak na jednym z letnich obozów, kiedy na przygotowanie się na cały dzień było niezwykle mało czasu.
Gdybym miała już swój samochód, nie musiałabym martwić się, że Malone postanowi odjechać beze mnie. Gdy tamtego dnia zbiegłam na sam dół, chłopak stał  zniecierpliwiony w przedpokoju i przerzucał kluczyki od samochodu z ręki do ręki.
— Tylko dwadzieścia minut spóźnienia, jest coraz lepiej. —Zakpił rzucając w moją stronę kubek termiczny, który prawie upuściłam.
— Budzik mi nie zadzwonił. —Jęknęłam naciągając na głowę białą puchatą czapkę. — Poza tym czuję się okropnie i chyba bierze mnie jakieś choróbsko. Mógłbyś być czasami trochę bardziej wyrozumiały dla innych. Wyszłoby ci to na zdrowie. —Mruknęłam narzucając na siebie kurtkę. Obwiązałam się szczelnie szalikiem i wsunęłam na nogi czarne botki należące do mojej mamy.
— Wracasz dzisiaj sama, ja mam dłuższy trening. —Rzucił wchodząc do samochodu. —Za tydzień gramy mecz. —Dodał tak, jakby próbował się usprawiedliwić.
— Jasne, nie ma problemu. —Wzruszyłam ramionami wlepiając wzrok w ekran swojego telefonu. — W sumie to mam do ciebie prośbę. Słyszałam, że zazwyczaj po meczach jest urządzana jakaś impreza i zastanawiałam się, czy byłbyś w stanie wkręcić mnie i dwójkę moich znajomych? — Posłał mi pełne politowania spojrzenie wycofując z podjazdu.
— Wydawało mi się, że twoje zaproszenie jest raczej sprawą dość oczywistą. —Mruknął podając mi swój odblokowany telefon, bym połączyła się z radiem i włączyła utworzoną wspólnie playlistę. — Natomiast, jeśli chodzi o dwójkę tych twoich pożal się Boże kolegów, z którymi ostatnio spędzasz przerwy obiadowe, to absolutnie wykluczone. To zamknięta impreza, Audrey.
— Oni są naprawdę w porządku Malone. —Rzuciłam wybierając ulubioną piosenkę Mayera, której pierwsze nuty rozbrzmiały w samochodzie, już kilka sekund później. Babcia zawsze powtarzała mi, że ludzie bywają bardziej skłonni zrobić coś co chcemy, kiedy stworzymy im sprzyjającą do tego atmosferę. — Califooornia Looove —Zanuciłam razem z 2Packiem.

— Zamknięta impreza, Mistmoore. Łapiesz?

— Proszę Malone, przejmę twój tydzień sprzątania po kolacji. — Zaproponowałam, a brunet przejechał ręką po swoich misternie ułożonych włosach.
— Dwa miesiące pod rząd—Rzucił marszcząc brwi. — I w czwartek nie widzę cię po południu w domu. Rodzice gdzieś jadą, a ja chcę zaprosić Maddie.

— Powiedział ci już ktoś kiedyś, że jesteś genialnym starszym bratem, czy jestem pierwsza? — Zamrugałam słodko oczami dostrzegając uśmiech malujący się na jego ustach.

Malone Mayer był śmiesznie łatwy w obsłudze.

·.·.·'¯'·.··.

— Załatwione, ale wisicie mi sto dwadzieścia dolarów, za kosmetyczkę. — Zajęłam miejsce obok Lou i zaczęłam rozrywać opakowanie od papierowej słomki.

— U kogo ty robisz paznokcie Mistmoore? —Skrzywił się blondyn, a ja wzruszyłam ramionami.

— Dostałam trzy zaproszenia i łącznie miesiąc zmywania naczyń. — Wyjaśniłam. — Więc zapłacicie mi za dwie wizyty u kosmetyczki.

𝐓𝐡𝐢𝐧𝐤 𝐥𝐢𝐤𝐞 𝐚 𝐤𝐢𝐥𝐥𝐞𝐫;Where stories live. Discover now