Rozdział trzeci- GEOGRAFIA

4 0 0
                                    

Pan Pandowski, znów nie może znaleźć klucza do jakiejkolwiek klasy. Pandowski jest nauczycielem w naszej szkole od tego roku. Wcześniej uczył w podstawówce. Miałam mieszane uczucia co do tego jak będzie z jego strony wyglądać przygotowanie do naszej matury. Ale okazało się, że radzi sobie lepiej niż nasza poprzednia nauczycielka, która od wielu lat uczyła szkołę średnią. Jej sposoby polegały na dyktowaniu tego co podawał podręcznik do zeszytu. Nic ponad to. Jakby nie posiadała własnej wiedzy. Pandowski jest inny, potrafi zaskoczyć wiedzą z dziedzin, z których o wiedzę nikt go nie podejrzewał. Jedynie posiłkuje się książką przedstawiając potrzebne wiadomości. Na lekcjach nie rozmawiamy tylko o geografii. Pandowski zawsze czymś zaskoczy tak samo jak dziś. Siedzimy już na swoich miejscach. Po jednej z dziewczyn widać, że jest przeziębiona. Jest ubrana w czerwoną bluzę, z pseudo golfem na zamek. Widząc ją tak ubraną Pandowski pyta:

-Czy gardło też cię boli?- zaskoczona dziewczyna odpowiada, że tak. Wiedząc, że możemy spodziewać kolejnej informacji, z zakresu ciekawych poza geograficznych. Odwróciliśmy głowy w stronę nauczyciela- W takim razie wokół gardła nie powinien znajdować się kolor czerwony, najlepiej jakby był to kolor niebieski. Czerwony zaburza czakre. Teraz to tylko witamina C i niebieski szalik i do łóżka wygrzewać się. Możecie się śmiać lub nie ale ja w takie rzeczy wierzę. Myślicie, że dlaczego moje ostatnie dolegliwości wyleczyłem w niecały tydzień. Ale do tego potrzeba wiary. Jak nie uwierzycie, że takie rzeczy naprawdę istnieją i działają, to wam nie pomogą. Dobra koniec tego dobrego. Wracamy do nauki, za niedługo matura. Do roboty!- Do końca lekcji rozwiązywaliśmy jakieś testy. O 8:45 wreszcie zadzwonił dzwonek na przerwę. Teraz godzina wychowawcza. Nie przepadam za tą lekcją, przedmiotem, nawet nie wiem jak to nazwać. Nasza wychowawczyni, udaje, że wszystko jest super i że nas lubi, a my udajemy, że ona stanowi dla nas jakikolwiek autorytet. Na przerwie razem z Wiolą i Ramoną siadamy na holu, przy stoliku obok okna. Chwile później dołącza do nas Ola, miała na drugą lekcję. Z Olą znam, się tyle samo czasu, co z Ramoną i Wiolą, ale nie potrzebowałyśmy czasu na rozwinięcie przyjaźni. Zaczęło się od tego, że mamy tak samo na imię, oraz, że daty naszych urodzin dzieli tydzień. Ona jest starsza. Miałyśmy te same zainteresowania, lubiłyśmy te same książki i filmy. Czasami nawet wypowiadałyśmy na głos swoje myśli, ale chyba ludzie mają rację, że to przeciwieństwa się przyciągają. Nasze kontakty nieco się ochłodziły. Ja się zmieniłam, ona też i teraz już nie wiadomo, o czym rozmawiać. Często bywa niezręcznie. Cisza między nami, nie jest komfortowa. Już się sobie nawzajem nie zwierzamy z tego czego nikt inny nie wie. Jest w niej więcej sztuczności, więcej wszystkiego na pokaz, niż kiedyś. I wcale nie chodzi mi o to, że ja jestem idealna, że to nie moja wina. Może jestem dla niej za nudna, ale ja nie będę, w tym momencie mojego życia udawać kogoś kim nie jestem. Chyba nie chcę już się zmieniać, pod kogoś, żeby ktoś mnie polubił. W przeciwieństwie do Olki. Moim zdaniem jest zbyt elastyczna. Dla każdego ma inną wersje. Myślę, że nasza „przyjaźń" skończy się wraz z końcem szkoły. Przez przerwę gadamy o nieistotnych sprawach. Byle zabić czas, chyba dziś nie jest dobry dzień dla nikogo.

-Ale mi się dzisiaj nic nie chce.- Mówi Ola, czytając w myślach nas czterech.

-Nic nowego, ty masz tak chyba codziennie.- odpowiadam. Wszystkie się śmiejemy, bo to prawda.

-Oglądałyście ostatnio „Zakochani po uszy"? – pyta Wiola

-Ja tak, najlepsza scena, to jak Aśka mówi, Tomkowi i Piotrkowi, że kocha ich obu, a Piotr zamiast się zmartwić, to jeszcze bierze to za zachętę, że w ogóle go kocha. – odpowiadam

-Ten serial mógłby się wreszcie skończyć. – Mówi Ramona, na co odpowiada Olka

- Chyba zostało tylko kilka odcinków.

-Niestety, mają robić następny sezon. I nawet nie wiadomo kiedy ma wyjść. Już nigdy nie dowiemy się jak to się zakończy.- mówię dramatycznie. Z tym serialem to jest tak, że na początku miało być fajnie, taki komediowy serialik. Ale główna bohaterka jest wiecznie zamulona i w depresji. Jak Bella w „Zmierzchu". Kojarzycie jak w drugiej części „Zmierzchu" Bella siedzi, na takim krześle i się obraca i są pokazane upływające miesiące. To główna bohaterka tego serialu ma wiecznie taką samą minę jak Bella. Wciąż oglądamy ten serial tylko dlatego, żeby wiedzieć jak twórcy to zakończą. Ale nasze upragnione zakończenie, wciąż się oddala. Pewnie będziemy cierpieć dalej.

-Nie doczekamy się końca. To będzie jak „Moda na sukces".- odpowiada Wiola. Dzwoni dzwonek i zmierzamy w kierunku klasy.


Dziękuję za przeczytanie

C.D.N

Cudowna abstrakcyjność- czyli (nie)zwyczajny romansWhere stories live. Discover now