Rozdział 72: Oto kim jesteście

94 10 24
                                    

Ludzi, którzy... obserwowali tą grę? Przez ten cały czas...?!?

Patrzyłam z niedowierzaniem na ekrany na suficie. Ci ludzie... Przez ten cały czas nas obserwowali... Patrzyli jak umieramy... Jak cierpimy...

- To... to jest chore - wydusiła z siebie Obsidian.

- Ta... - dodał Itled, rozglądając się.

- CO DO JASNEJ CHOLERY?!? - krzyknęła nagle Oliwka.

- Co jest? - spojrzałam na nią.

- Tam... Prawy górny róg, drugi ekran od góry...

Spojrzałam na wskazany monitor... I kompletnie zaniemówiłam. Widziałam na nim... Oliwię, która zatkała usta dłonią, jakby zorientowała się że patrzymy na nią. I... nie tylko ona. Widziałam tam też twarze dwóch innych osób które poznałam...

- Andzia... i Pati...?!? - krzyknęłam.

- O c-co tu chodzi?!? - Nico był wstrząśnięty. - One... też mają sobowtóry?

- Można tak powiedzieć... Choć nie do końca - Autorka była naprawdę rozbawiona naszymi reakcjami.

- Bawi... bawi cię to? - mruknął Itled. - Jak... jak mogłaś prowadzić to jak jakieś cholerne reality show?

- Oj, wiecie, to nie do końca tak...

- A jak? - spytałam. - Powiedz... Powiedz o co tu chodzi.

- Hehehe... Proszę bardzo, choć nie miejcie pretensji jeśli popadniecie przez to w rozpacz... Te osoby... To moi fani, obserwujący wasze przygody. A tamte dziewczyny, które wyglądają jak wy... nie są waszymi sobowtórami. Jest dokładnie odwrotnie: to wy byłyście ich kopiami.

- Co? Co ty...

- Ten chłopak? W lewym dolnym rogu? Od niego pochodzi Darron... Nieaktywny ekran na górze? Stamtąd wziął się Nico, a raczej NicoB... Ta grupka na środku? Fanatycy, absolutni fanatycy takich gierek jak ta...!

- Zaraz, co... Co ty próbujesz przez to powiedzieć? - Obsidian była w kompletnym szoku.

- To, że nie mogą oglądać was jak reality show, bo reality show to nie jest... Jest to po prostu rozbudowane fanfiction, w którym wy jesteście postaciami... Ja jestem jedyną prawdziwą w nim osobą, podczas gdy wy nawet nie istniejecie!

Fan... fiction... Co ona...?

- Istnieje pewna piękna rzecz... Zwie się ona Danganronpa - zaczął Monokuma. - Miejsce, z którego pochodzę ja i miejsce, w którym mają miejsce dokładnie takie jak te.

- Fikcyjny świat, który pogrąża w sobie tysiące, a nawet miliony ludzi - dodał Dos. - Jedni naiwnie stoją po stronie nadziei... Podczas gdy inni pogrążają się w cudownej rozpaczy. Nawet można trafić na mały margines który twierdzi, że oba są konieczne dla idealnej równowagi...

- I w ten świat zagłębiła się pewna osoba... Nastolatka, która wkraczała w dorosłość i nie mogła się nigdzie odnaleźć - dodała Autorka. - Pisała opowiadania... Stworzyła własne, maleńkie uniwersum i postacie, które robiły co tylko zapragnęła... Postacie, które były jej przyjaciółmi, a które przyciągały fanów ciekawych jej powieści. Ale mimo to czuła się samotna i ignorowana. Fani przychodzili tylko na moment, wyrażali swoje zainteresowanie, po czym całkowicie przestawali zwracać na nią uwagę. Postacie za to... co prawda były jej przyjaciółmi, ale dlatego że chciała by tak było. Robiły tylko to co im kazała, były jej marionetkami... To wszystko sprawiało, że traciła nadzieję iż to się kiedyś zmieni i ktoś naprawdę da jej uwagę, na którą zasługuje.

[✔] [AU] Danganronpa: Ściany EnderverseDonde viven las historias. Descúbrelo ahora