I

2.2K 76 38
                                    

Pov Rey

Horyzont zdawał się nie mieć końca.
Poranne promienie słońca ogrzewały moje policzki. Uśmiechnęłam się i usiadłam na trawie dalej wpatrując sie w otaczającą mnie przestrzeń.
Takie chwile były dla mnie jak na wagę złota.
Zamknęłam oczy pozwalając sobie na trochę czasu tylko i wyłącznie dla siebie.
Odsunęłam wszelkie obecne problemy oraz troski zostałam tylko ja i moc.
Pozwoliłam jej wtargnąć w moje wnętrze i otulić każdy milimetr mojego ciała.
Spokój opanował moje zmysły.
Medytacja od paru tygodni była tak naprawde moim jedynym towarzyszem który pozwalał mi na chwilę zapomnieć o wszytkim i poprostu zatopić się we własnej głowie.
Czułam jak energia przenika przez moje ciało i wypełnia je w całości.
Nagle z transu wyrwało mnie odchrząkniecie kogoś za mną.
Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Poe.
Uśmiechnęłam się blado mając na dzieje że się oddali, ale on stał dalej na miejscu i prawdopodnie nie miał zamiaru odejść. Westchnęłam i wstałam otrzepując się z resztek trawy.

-Rey, Pani generał Organa wzywa cie do siebie.

Skojarzyłam, że wczoraj byłyśmy umówienie na poranną pogadankę.
Skinęłam lekko głową i ruszyłam do środka nowej bazy Rebelii.
Schronienie po bitwie na Crait znaleźliśmy na Endor wśród dawnych przyjaciół Leii-Ewoków. Te przesłodkie misie dawały mi nieźle popalić czasem strasznie mnie irytowały ale starałam sie nie pokazywać że w jakikolwiek sposób mają na mnie wpływ ich żarty. Ostatnio nie miałam ochoty na śmianie się i nic nie wnoszące rozmowy.
Jedyne czego pragnęłam to świętego spokoju, którego nie było mi dane doświadaczać przez całe moje życie.
Gdy weszłam do bazy poczułam znajome szarpnięcie mocy, pomyślałam że pewnie coś mi sie wydawało i nie zwróciłam na to szczególnej uwagi.
Kierowałam sie w stronę kwatery Generał jednak znów poczułam jak moc wokół mnie wiruje.
Po chwili przeszedł mnie nieprzyjemny dresz.
Poczułam otaczający chłód i czyjąś obecność tuż za sobą.
Wiedziałam że to ON.
Kylo nie nawiązał ze mną kontaktu od Crait.
Choć często myślałam czemu nie stara się ze mną połączyć, sama nawet nie próbowałam i zamierzałam o tym myśleć.
Mimo to czasem chciałam się dowiedzieć jak mógł wybrać taką drogę.
Byłam bowiem wściekła, zabrał mi nadzieje,
wybrał ciemność, mrok i cierpienie, a to nie była moja ścieżka.
Bałam się obrócić, nie miałam zamiaru nawet na niego spojrzeć.
Nie chciałam go teraz widzieć ani z nim rozmawiać.
W tedy myślałam, że naprawdę jest dla niego szansa ale teraz sama już nie wiedziałam w co wierzyć. Czułam sie oszukana.
Po chwili ciszy usłyszałam jego jedwabisty i przenikający głos.

-Rey... Chciałem sie połączyć tak wiele razy. Ale nie mogłem, myślałem, że nasza więź została przerwana a jednak tu jesteś.

Chcialam jakoś zaregować ale nie mogłam wydusić słowa stałam do niego tyłem i nie zamierzałam sie obracać.
Zdziwiło mnie że chciał kontaktu przecież nic nie wyczułam przez dwa pieprzone miesiące.
Zalała mnie fala złości i poczucia niesprawiedliwości.
Poczułam że podchodzi bliżej.

-Rey powiedz coś...

Poczułam dresze i napięcie odwróciłam się w jego stronę.
Od razu nasze spojrzenia się skrzyżowały.
Jego oczy choć na pierwszy rzut oka puste i niewrażliwe dla mnie sprawiały wrażenie bycia drzwiami do wnętrza Rena.
Zacisnęłam mocniej wargi i skierowałam dłoń w stronę miecza musiałam sprawdzić czy napewno jest na odpowiednim miejscu.
Kylo widząc mój ruch odezwał się.

-Dlaczego nie możesz skończyć walczyć. Nie dość że walczysz ze mną to czuje twój wewnętrzny konflikt. Jest w tobie nienawiść i złość ale światło mu dorównuje. Jesteś niestabilna Rey.

Without warning-ReyloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz