1.

404 18 8
                                    






- Lili poczekaj! - Maciek krzyczy za mną, gdy wybiegam z budynku. Zaciskam mocniej szalik wokół szyi i rozglądam się nerwowo za zamówioną chwilę wcześniej taksówką. Nie obracając się w stronę wciąż nawołującego mnie chłopaka, przystaję przy krawężniku, wypatrując pojazdu.

    - Lili proszę - skruszony głos Maćka dociera do mnie po raz kolejny. Chłopak przystaję obok mnie, delikatnie łapiąc mnie za ramie, chcąc abym spojrzała na niego.

    - Maciek nie wrócę tam - odwracam głowę, nie chcąc aby chłopak widział jak moje oczy błyszczą od zbierających się w nich łez.

    - Przestań! Nie pozwól by zniszczył ci ten wieczór. Jest sylwester, myślę że on na pewno nie chciał.

    - Przestańcie go bronić! - przerywam gwałtownie chłopakowi, strącając jego rękę z mojego ramienia i spoglądam w jego stronę. - Robicie to za każdym razem, a on nawet nie zauważa że mnie po prostu rani.

    - Wiesz że ma teraz trudny okres, nie może poradzić sobie z wieloma rzeczami - Maciek po raz kolejny próbuje wytłumaczyć mi zachowanie swojego przyjaciela, jednak ja nie chce tego słuchać. Widząc światła nadjeżdżającego samochodu, wystawiam dłoń aby zatrzymać go. Kiedy taksówka zatrzymuję się obok naszej dwójki, spoglądam jeszcze raz na Maćka, kiwając na boki głową.

    - To wszystko nie usprawiedliwia jego podłego zachowania w stosunku do mnie! - otwieram drzwi samochodu, jednak chłopak zatrzymuję mnie, po raz kolejny łapiąc mnie za ramie.

    - Lili... - odtrącam jego dłoń i wsiadam do samochodu. Emocje buzują we mnie, jednak wciąż staram się aby ani jedna łza nie wypłynęła spod moich powiek. Nie mogłam pozwolić sobie na słabość przy Maćku, nie po raz kolejny.

    - Nie mów mu, że mnie widziałeś - zatrzaskuję drzwi przed nosem chłopaka i podaje adres kierowcy, tak aby jak najszybciej odjechać z pod hotelu. Zaciskam mocno dłonie na małej torebce, chcąc jeszcze przez chwilę utrzymać emocje wewnątrz siebie.

   
Kiedy docieramy pod budynek hotelu w którym ja się zatrzymałam, podaje kierowcy plik wyliczonych banknotów i wysiadam, od razu czując na policzkach zimny podmuch wiatru. Po raz pierwszy od kilkunastu dni czuć powiew zimy, nawet tu w Niemczech, gdzie o tej porze roku nie powinna być ona zaskoczeniem. Szybkim krokiem dobiegam do hotelu, czując na sobie zaskoczony wzrok recepcjonistki, ale nie zwracając na nią uwagi, zatrzymuję się dopiero przy windzie. Będąc już w pokoju, daje upust wszystkim swoim emocją. Rzucam na zaścielone łóżko zdjętą z ramion kurtkę i zanoszę się głośnym płaczem. Po moich policzkach spływają mokre łzy, których nie umiem utrzymać już pod powiekami. Rzucam ciężką walizkę na ziemie, pośpiesznie wrzucając do niej wszystkie rzeczy, nie starając się ich nawet układać. Rękawem bluzy ocieram spływające łzy, których z każdą minutą przybywa coraz więcej. Upadam bezsilnie na podłogę tuż obok walizki i podciągam kolana wysoko pod brodę. Pociągam nosem, zastanawiając się, co ja tak naprawdę robię. Inaczej wyobrażałam sobie koniec roku, miałam nadzieję że spędzę go między śmiejącymi się przyjaciółmi i razem z Kubą, który po raz kolejny wszystko zepsuł. Podnoszę głowę opartą na kolanach dopiero gdy docierają do mnie głośne wybuchy za oknem i rozbłyskujcie się światła fajerwerków. Podchodzę do okna, otwierając go na całą szerokość i zaciągam się mroźnym powietrzem. Może ryzykuje przeziębieniem, ale w tej chwili wszystko było mi obojętne. " Szczęśliwego Nowego Roku" szepcze pod nosem do siebie i ponownie zamykam oczy. Gdzieś pomiędzy wystrzałami kolejnych sztucznych ogni, dociera do mnie dzwonek mojego telefonu. Z niechęcią odszukuję go w torebce, mając świadomość kto dzwoni. Widząc uśmiechniętą twarz skoczka na przypisanym do kontaktu zdjęciu, wyciszam połączenie i odrzucam telefon na łóżko. Kuba był ostatnią osobą, z którą chciałam w tym momencie rozmawiać. Zaledwie chwilę wcześniej swoim zachowaniem dał mi wyraźnie do zrozumienia, że nie jestem dla niego tak ważną osobą, jakbym chciała. Może byłam nieco samolubna, chcąc uzyskiwać jego całą uwagę, jedna w czasie trwającego sezonu mieliśmy dla siebie tak mało czasu, a ja tak zwyczajnie potrzebowałam jego bliskości. Ignoruję dzwoniący od dobrych kilku minut telefon, wpatrując się w rozświetlone ulice Garmisch-Partenkirchen. Nie była to wymarzona końcówka tego roku, ani początek nowego. Westchnęłam kiedy w końcu po kilkunastu nieodebranych połączeniach, telefon przestał wydawać z siebie nieznośny już dzwonek systemowy. Zarzuciłam ponownie na ramiona kurtkę i zasunęłam zamek spakowanej torby. Nie mogłam zostać w tym mieście, po prostu nie chciałam. Złapałam za rączkę walizki i zabierając jeszcze tylko telefon, wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Telefon w kieszeni zawibrował, oznajmiając mi że mam nowa wiadomość. Sięgnęłam po niego, na wyswietlaczu widniała liczba 10 nieodebranych połączeń od Wolnego i jednej wiadomości od Maćka. Przyjaciel życzył mi szczęśliwego nowego roku, jednak wiedziałam że martwi się o mnie . Wystukałam kilka słów w odpowiedzi, informując go ze wracam do domu. Wiedziałam, że zrozumie.

- rok później-

Zasunęłam kurtkę szczelniej, czując że nie chroni mnie wystarczająco przed zimowymi podmuchami wiatru. Chociaż przyzwyczaiłam się do pogody jaka panowała w Oslo, wciąż nie pozbyłam się nawyku ubierania się lżej niż powinnam. Śnieg przyjemnie skrzypiał pod moimi butami i nie mogłam powstrzymać się przed zrobieniem zdjęcia, aby wysłać do znajomych w Polsce, którzy wciąż narzekali na jego brak. Z uśmiechem na ustach przekroczyłam próg ulubionej kawiarni, w której niemalże każdego poranka zamawiałam kawę na wynos, aby zabrać ją ze sobą do pracy. Znajoma ekspedientka z uśmiechem zabrała ode mnie banknot, nie pytając o zamówienie, znając je doskonale. Oparłam łokcie na wysokim blacie i w oczekiwaniu na parujący napój, zabijałam czas zabawą swoim telefonem. Kiedy ten rozdzwonił się niespodziewanie, z uśmiechem przesunęłam palcem po ekranie.

- Błagam nie wysyłaj mi takich zdjęć, bo nawet tu w Oberstdorfie śnieg to mogę zobaczyć tylko na skoczni – zaśmiałam się do słuchawki na słowa Maćka.

- Nie mogłam się powstrzymać – z uśmiechem zabrałam od ekspedientki swoją kawę i kiwając w podziękowaniu głowa, wyszłam z kawiarni. – Co u was słychać ? – zapytałam przebiegając przez ulice. Ciepły napój przyjemnie grzał moją zmarzniętą dłoń, której nie ochraniała rękawiczka, ponieważ jak zwykle zapomniałam ich z mieszkania.

- Za pare godzin pierwszy konkurs i chyba każdy z nas się troszkę denerwuje.

- Trzymam kciuki!

- A Ty jak się czujesz ? – mogłam wyczuć w głosie Maćka zmartwienie. Westchnęłam do słuchawki, zastanawiając się co odpowiedzieć chłopakowi. Życie w Norwegi wcale nie było tak kolorowe jak oczekiwałam i może pochopnie zdecydowałam się na wyjazd tutaj, jednak była to dla mnie duża szansa, która spadła mi z nieba w najtrudniejszym dla mnie okresie życia. Po roku mogłam zdecydowanie stwierdzić, że jedynym plusem przyjazdu tu było rozwiniecie swojej kariery dziennikarskiej, nic po za tym. Zostawiłam w Polsce wszystko, a teraz nie było mi łatwo myśleć o powrocie, kiedy tak naprawdę nie miałam do kogo wracać. Poza Maćkiem i Agnieszką nie miałam kontaktu z nikim, nie wspominając o Kubie, który wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną już nic wspólnego.

- Wracam do Polski – odpowiedziałam trochę nieśmiało, nie wiedząc jak chłopak zareaguje na moje słowa. – Wysłałam kilka zgłoszeń i zaproponowali mi prace.

- I mówisz mi to dopiero teraz ! – skoczek próbuje udać obrażonego, jednak czuje, że uśmiecha się do słuchawki. – Powiedz mi jeszcze, że Aga o wszystkim wiedziała!

- Jako jedyna i obiecała mi, że nikomu nie powie! – chciałam jakoś wybronić żonę skoczka.

- Cieszę się Lili, naprawdę ! – niemalże czułam radość skoczka. Uśmiech sam wyrywał mi się na usta, cieszyłam się ze w końcu ich zobaczę. – Muszę już kończyć, chłopaki właśnie po mnie przyszli – słyszałam tylko w słuchawce stłumione głosy Stefana i Jakuba.

- Wszystko u niego dobrze ? – zapytałam jeszcze nim chłopak się rozłączył. Tylko on był moim źródłem informacji na temat Wolnego. Mimo że uciekłam od niego rok temu, gdzieś w środku wciąż żywiłam do niego uczucia, których sama nie mogłam zrozumieć. Nigdy nie wybaczył mi wyjazdu, wysyłając dosadną wiadomość, w której obarczał mnie winą o to co działo się między nami.

- Jest w porządku – Maciek odpowiada szybko. Wiem, ze nigdy nie chciał aby Kuba dowiedział się o tym, że rozmawia ze mną na jego temat. – Do zobaczenia mała.

- Do zobaczenia – wzdycham cicho, przekraczając próg redakcji po raz ostatni.

_____
Witam was, w czymś co leżało w moje szufladzie od roku. Dawno nie pisałam nic ze skocznego świata, ale mam nadzieje ze ta historia pomoże mi do tego wrócić.

Może akurat wam się spodoba!
Więc widzimy się w każdy poniedziałek!
06.01.2020

Homecoming / J.WolnyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang