3.

283 15 1
                                    

Dziewięć godzin podróży dłużyło mi się w nieskończoność. Starałam się ignorować uścisk w żołądku, który z każdym kilometrem stawał się coraz silniejszy. Kiedy minęliśmy znak informujący nas, że jesteśmy w Garmisch-Partenkirchie, było mi już po prostu niedobrze. Miałam ochotę udusić Agnieszkę, że tak po prostu nie dała mi wyboru. Kiedy zjawiła się w moim pokoju, zaledwie dwie godziny po wysłaniu do mnie wiadomości, miałam jeszcze nadzieje na przekonanie jej, że moja obecność w GaPa będzie zbędna i zdecydowanie lepiej będzie się bawić beze mnie. Jednak żadne moje słowa nie działały na dziewczynę. Siłą wepchnęła mnie do łazienki, dając mi zaledwie 15 minut na ogarnięcie się. Przez drzwi słyszałam tylko jej monolog, że jeśli nie pojadę to Maciek mi tego nie wybaczy, że chce mnie tam widzieć a ona obiecała mu, że mnie tam po prostu przyciągnie. I chociaż chętnie zamknęłabym się w tej łazience i nie wyszła, wiedziałam że nie mogę im tego zrobić. Byli dla mnie naprawdę wspaniali, wspierając mnie w każdej chwili, nawet wtedy kiedy każdy się ode mnie odwrócił. Byłam winna Mackowi swoją obecność chociaż na jednym konkursie, musiałam zapomnieć o swoich problemach i po prostu pokibicować przyjacielowi.

- Nareszcie! – Aga ziewnęła przeciągle i przetarła zaspane oczy. – Kocham to miejsce ale nienawidzę tej drogi.

- Ciesz się, że jeździsz na konkursy raz na jakiś czas – Kuba, spojrzał na nas we wstecznym lusterku, uśmiechając się szeroko. Brat Maćka był do niego niesamowicie podobny, jednak charaktery mieli zupełnie inne. Maciek zawsze był cichy i stonowany, kiedy Jakuba wszędzie było pełno. Uwielbiał być w centrum zainteresowania, zawsze mając coś do powiedzenia. Ale nie było to nigdy uciążliwe, ze względu na to, że zawsze to co mówił było ciekawe i interesujące, a robił to w taki sposób, że słuchać chciał go każdy. Dlatego od dłuższego już czasu dobrze radził sobie jako ekspert eurosportu, sam będąc kiedyś skoczkiem i znając to od środka. Odwzajemniłam uśmiech i poprawiłam się na niewygodnym fotelu. Każda cześć ciała bolała mnie niemiłosiernie, marzyłam tylko o rozprostowaniu kości i gorącej, prawdziwej kawie, nie tej zwykłej ze stacji benzynowej. Jednak zdenerwowanie wygrywało ponad wszystkie moje dotychczasowe pragnienia. Marzyłam o tym żeby znaleźć się w domu, zakopać głęboko w koc i przespać sylwestra i nowy rok. Marzenia o gorącej kawie musiałam odłożyć w czasie, widząc przed sobą korek w centrum miasta. Agnieszka zaklęła pod nosem, przykładając do twarzy miękką poduszkę, a ja tylko zaśmiałam się pod nosem. Też miałam dość tej podróży, tym bardziej że zostałam do niej zmuszona.

- Za godzinę rozpoczynają się kwalifikacje, każdy chce zdążyć – Kuba przetarł dłonią zmęczone oczy. Jemu też podróż dawała się w znaki. Mimo że proponowałyśmy z Agą zmianę za kierownicą, chłopak odmawiał, wciąż nas utwierdzając że da radę. Dzielnie starał się pokazać nam to do końca, jednak widziałam gołym okiem jego przemęczenie i podpuchnięte oczy, których nie był w stanie ukryć. Kiedy w końcu przejechaliśmy ostatnie kilometry dzielące nas od naszego hotelu, ucieszona wysiadałam z samochodu, rozprostowując zdrętwiałe nogi. Kuba od razy wybiegł do recepcji, aby potwierdzić nasz przyjazd, a my razem z Agnieszką zajęłyśmy się naszymi walizkami. Ciągnąć ciężkie torby, w głowie wracałam wspomnieniami do mojej ostatniej wizyty w tym miejscu, w tym hotelu. Chociaż starałam się odpędzać te myśli od siebie, poznając stare miejsca wszystko przychodziło do mnie samo.

- Nie myśl tyle! – Aga traciła mnie ramieniem i uśmiechnęła się lekko, widząc moje nieobecne spojrzenie. – Chciałam żeby to była dla Ciebie terapia szokowa, może tu łatwiej będzie Ci się pogodzić z tym wszystkim.

- Spotykając Jakuba pod skocznią ?! – prychnęłam pod nosem, nie spoglądając na przyjaciółkę. Ruszyłam przed siebie zostawiajac Agę za sobą, chciałam już zameldować się w pokoju i zająć czymś innym swoje myśli.

Homecoming / J.WolnyWhere stories live. Discover now