Rozdział 5

4.3K 98 0
                                    

Pov. Hope 

Siedząc w aucie i czekając na mój wyścig przeglądałam różne stronki internetowe na telefonie. Niezbyt zaciekawiona co się dzieje na zewnątrz pogrążyłam się w swoich myślach. Czemu akurat porywacz chciał, abym wzięła udział w tych wyścigach? Co za tym się kryje i jakie ma wobec mnie i Mike intencje? Nie wybaczę sobie jeżeli stanie się jakaś krzywda mojemu braciszkowi. Muszę go chronić, tak jak na starszą siostrę przystało. Jest to bardzo wkurzające, ale w tej grze to oni rozdają karty. Lecz niech nie będą tacy pewni siebie, bo życie może ich nieźle zaskoczyć. 

Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie w okno. Niezrozumiale spojrzałam na brunetkę, która gestem ręki pokazała mi, abym opuściła szybę. 

-O co chodzi?-spytałam zastanawiając się skąd ją kojarzę. 

-Chciałam się tylko z tobą przywitać Hope i życzyć Ci powodzenia. Może dawno Cię nie widziałam, ale od razu Cię rozpoznałam. Prawie w ogóle się nie zmieniłaś smerfetko-uśmiechnęła się. 

Z lekkim opóźnieniem dotarły do mnie słowa wypowiedziane przez dziewczynę. Wtedy jakby mnie olśniło. Dobrze już wiedziałam z kim prowadzę konwersację. 

-Dzięki, właśnie się zastanawiałam kto mnie jako pierwszy pozna. Ty też się prawie nic nie zmieniłaś, chodź na początku Cię nie poznałam Maya.

-No widzisz-uśmiechnęła się miło. 

-No cóż Isaac mnie nie rozpoznał-westchnęłam teatralnie. 

-Ale od razu gdy od niego odeszłaś podszedł do mnie z zapytaniem czy skądś Cię może nie kojarzę. Powiedziałam wtedy temu debilowi tylko tyle, żeby pomyślał z jaką osobą kojarzą mu się niebieskie włosy-zaśmiała się.   

-I co już wie kim jestem?-także się zaśmiałam. 

-Bardzo możliwe, Ciebie przecież nie da się tak łatwo zapomnieć. A tak w ogóle co ty tu robisz? Myśleliśmy, że już skończyłaś z tym światem. 

-Bo tak było-westchnęłam przeciągle. 

-Co się dzieje Hope?-spytała zmartwiona. 

-Powiedzmy, że nie z własnej woli znowu wdepnęłam w to gówno.

-Nie ważne co by się działo zawsze Ci pomogę. Może i tamte złe wydarzenia nas od siebie oddaliły, ale i tak byłaś i będziesz moją przyjaciółką.  

-Dzięki-uśmiechnęłam wzruszona tym wyznaniem. 

-A tak w ogóle gdzie ty się dziewczyno podziewałaś? Szukałam Cię, ale kurde tak jakby rozpłynęłaś się w powietrze-odparła z smutkiem.    

-Sorki, ale po prostu obiecałam sobie jak i rodzicom, że zerwę całkowite kontakty z nielegalnym światem. Nie raz chciałam się z wami skontaktować, ale bałam się, że nie chcecie mnie już znać. Mówiliście mi, że John jest zły i będę miała przez niego wielkie problemy, ale ja was wtedy nie posłuchałam. Przepraszam-powiedziałam czując łzy w oczach. 

-Oj Hope nigdy w życiu byśmy Cię nie odtrącili. Może i popełniłaś wielką głupotę, ale kto ich nie popełnia? Za wszelką cenę próbowaliśmy coś zrobić, abyś nie trafiła do poprawczaka. Nawet nie pozwolili nam się z tobą spotkać. Naprawdę się o Ciebie martwiliśmy.

-Tak bardzo mi was brakowało.

-Nam Ciebie też-przytuliła mnie. 

-Uwaga! Za pięć minut rozpoczyna się czwarty i za razem ostatni wyścig. Wszystkich uczestników prosimy o pojawienie się na linii startu-usłyszałyśmy informacje z głośników. 

Gra się rozpoczęła skarbie...Where stories live. Discover now