o s i e m (rozdział)

1.5K 182 113
                                    

- Pytałeś się mnie kiedyś czy mam problem. Odparłem, że nie na co ty z uśmiechem powiedziałeś, że jeśli kiedykolwiek jakiś się pojawi mam przyjść do ciebie, ponieważ mi pomożesz. Dlatego przyszedłem. Mam problem. Nie potrafię sobie sam z nim poradzić, nie chcę zaczynać tego tematu z moimi rodzicami, bo choć wiem, że kochają mnie pomimo tego jaki jestem i co robię, to mam wrażenie, że i oni nie byliby w stanie mi niczego doradzić.

Czerwonowłosy chłopak zamrugał zaskoczony. Nie był w stanie stwierdzić, co zdziwiło go najbardziej.

Bakugou był z pozoru prosty jak konstrukcja cepa, jednak, jeśli chodziło o jego uczucia, jak to miał w zwyczaju nazywać to Kirishima, była to wyższa szkoła jazdy. Choć blondyn jeszcze nigdy nie rozmawiał z nikim, nawet z nim na takie tematy, Kirishima świetnie zdawał sobie sprawę, że prędzej czy później miłość zapuka do drzwi Bakugou Katsukiego, a on, albo poradzi sobie sam i otworzy swoje serce na kogoś, albo zwróci się o pomoc.

Oczywiście, Eijiro nie spodziewał się, że nastąpi tak szybko, biorąc po uwagę stosunek Bakugou do każdego ucznia myślał, że chłopak zakocha się dopiero na studiach.

Cóż, najwidoczniej los miał inne plany wobec niego - przeszło mu przez myśl.

- Przejdźmy się - zaproponował, na co blondyn jedynie kiwnął głową. Poczekał, aż jego przyjaciel założy buty i weźmie bluzę po czym cicho, tak by nie obudzić śpiącego Kaminariego zamknęli drzwi.

W ciszy udali się do lasu, który znajdował się blisko ich obecnego miejsca zamieszkania. Choć teoretycznie był zakaz opuszczania budynku w nocy, chłopcy nic sobie z tego nie zrobili. Któż mógłby ich nakryć? Na pewno nie Aizawa, który smacznie spał w swoim śpiworze.

- Więc jaki to problem? - spytał w końcu Kirishima patrząc kątem oka na blondyna, który jedynie się wzdrygnął.

- Wydaje mi się, że się zdążyłeś domyśleć - mruknął szurając butami po ziemi.

- Fakt - Eijiro kiwnął lekko głową.

Między chłopcami ponownie zapanowała niezręczna cisza, którą chcąc nie chcąc przerwał Bakugou. Nigdy nie spodziewał się, że zdobędzie przyjaciół, a samego Kirishime brał za kogoś, kto na siłę stara się z każdym zakolegować. Dopiero teraz zaczął rozumieć, że był w błędzie. Czerwonowłosy naprawdę go lubił i chciał dla niego jak najlepiej. Nawet teraz ryzykował łamiąc szkolny regulamin. W dodatku bez problemu wstał z łóżka. Mógłby zbyć Katsukiego, ale nie zrobił tego. 

Eijiro z kolei zignorował fakt, że rano będzie niewyspany. Chciał pomóc blondynowi mimo wszystko.

- Im bardziej próbuję się go pozbyć, tym jeszcze mocniej się w nim zakochuję, właśnie na tym polega mój problem - odezwał się.

- W nim? Więc to chłopak? - spytał zaskoczony Kirishima, po czym uśmiechnął się szczerze. - No dajesz, pochwal się na kogo wypadło - klepnął go w ramię, na co Katsuki wywrócił oczami.

- Zapomnij.

- No weź, stary. Jest trzecia w nocy, i tak rano zapomnę - nie ustępował Eijiro, na co Bakugou cicho prychnął.

- Zgadnij w takim razie.

- Rany, ale to jest nierealne do zgadnięcia, przecież ty nikogo nie lubisz - jęknął zrezygnowany, przez co po chwili zapanowała niezręczna cisza między nimi. Katsuki poczuł ukłucie w sercu. Nie spodziewał się, że Kirishima bierze go za chłodną jednostkę bez uczuć. Cholera, on taki nie był!

Rzeczywiście, rzadko okazywał jakiegokolwiek uczucia nie licząc złości i nienawiść, ale to dlatego, że nie miał okazji doświadczyć czegoś innego. Był tylko małym, niedoświadczonym dzieckiem w ciele siedemnastoletniego chłopaka, który udawał, że jest najlepszy.

filter |Bakugou Katsuki x Todoroki Shouto|حيث تعيش القصص. اكتشف الآن