Epilog

1.5K 134 206
                                    

ostatni rozdział kochani!
na dole macie informacje odnośnie następnego opowiadania, do którego wrzucę prolog jutro!
(w sumie to dziś)

***

TODOROKI

Mając jedenaście lat napisałem pierwsze w życiu opowiadanie. Nie było wybitne, ale było moje. Z błędami, koślawo zapisane każde słowo, bez większej logiki, z ubogą fabułą. Ale nie przeszkadzało mi to, w końcu było moje.

Nie było długie, zajmowało zaledwie trzy strony, nie posiadało tego czegoś, co powinno zawierać każde opowiadanie. Ale nie przeszkadzało mi to, w końcu było moje.

Mając jedenaście lat byłem pozbawiony możliwości, które miały inne dzieci. Nigdy nie zaznałem prawdziwego smaku dzieciństwa, a jedynie złudnych nadziei. Kłamstwa z czasem stały się goryczą niemożliwą do przełknięcia, ale nie przeszkadzało mi to. Umiałem z tym żyć. Miałem kartkę i długopis. Miałem wyobraźnie, choć była bogata, moje doświadczenie było tak cholernie ubogie...

Mając jedenaście lat napisałem pierwsze opowiadanie. Nie było wybitne, ale było moje. Drzwi, których nigdy jeszcze w życiu nie widziałem pojawiły się przede mną i otworzyły się. Widziałem światło i dłoń, która została wyciągnięta w moim kierunku. Mając jedenaście lat zrozumiałem, że moje życie może wyglądać inaczej.

Wyciągnąłem swoją rękę, drobną, dziecięcą, posiniaczoną i okaleczoną. Nie byłem maltretowany, choć tak mogłoby się wydawać. Powtarzano mi, że sam sobie jestem winny. Nie potrafiłem opanować własnej indywidualności na takim poziomie jaki był wymagany. Musiałem dużo ćwiczyć. Musiałem ponosić porażkę. Musiałem stać się lepszy.

Mając jedenaście lat, pomimo chęci nie chwyciłem dłoni, nie zbliżyłem się do drzwi. W momencie kiedy miało to nastąpić mój ojciec podarł moje opowiadanie. Zniszczył mnie. Całkowicie zgubiłem się w swoich myślach. Straciłem umiejętność racjonalnego myślenia. Coś się zmieniło. Nie potrafiłem stwierdzić co.

Ale teraz wiem.

Mając jedenaście lat usłyszałem, że jestem głupi i naiwny. Ojciec nie potrafił pojąć tego, że ciągnęło mnie do czegoś innego, niż powinno. Miałem być bohaterem. Miałem być najlepszy. Miałem być idealny. Ale to były jego marzenia, do których musiałem dążyć. Moje pragnienia zostały zakopane głęboko w ziemi.

Mając jedenaście lat usłyszałem, że pasja niczego mi nie zapewni, że głupie pisanie do niczego mnie nie doprowadzi. Mówiono mi, że jest wielu pisarzy, że naprawdę ciężko jest się wybić, że nie nadaje się do tego, ponieważ nie mam talentu.

Mając jedenaście lat, byłem naprawdę podatny na manipulacje. I rzuciłem to. Ścisnąłem kilka kartek, dusząc tym samym jakąś cześć siebie. Zabiłem ją. I już nigdy nie będę mógł jej odzyskać.

Minęło kolejne jedenaście lat. Mój ojciec miał racje. Pisarzy było, jest i będzie naprawdę wielu.

Mając dwadzieścia dwa lata zrozumiałem, że mój ojciec nie miał w jednym do końca racji. Było dużo pisarzy, ale nie tylko ich. Wszystkiego było dużo. I wszystkich. Piekarzy, kucharzy, nauczycieli i bohaterów.

Minęło tyle lat, ale nigdy nie dowiedziałem się w czym bohater naszego pokroju mógł być lepszy od bohatera z książek. Czy ratowanie realnych osób naprawdę było w stanie dać mi większa satysfakcję od opisania relacji dwójki chłopców?

Byłem zakochany. To nie minęło jak zakładano, a trwało. Uczucie było silne. Ja byłem silny. I miałem być silny dopóki kochałem. W końcu nigdy nie będzie nic silniejszego od chłopca wypełnionego miłością.

filter |Bakugou Katsuki x Todoroki Shouto|Where stories live. Discover now