Rozdział VI

181 3 0
                                    

*Ding dong*

Lux usłyszała dzwonek do drzwi i natychmiast poszła zobaczyć kto przyszedł. Chwyciła za klamkę i pewnie otworzyła. Dziewczyna spojrzała na przybysza, a jej oczom ukazał się Shaco z dubeltówką.

- Kochanie chodź tu! - zawołała przerażona w stronę kuchni.

Z pokoju na korytarz przyszedł Ezreal.

- Przychodzę nie w porę? - zapytał błazen z uśmieszkiem.

- Schowaj się, szybko! Poradzę sobię z nim. - nakazał chłopak blondynce.

Młody podróżnik wystrzelił w klauna pocisk energii, ale ten w ostatniej chwili rozpłynął się w powietrzu.

- Jak śmiesz się tutaj pokazywać?! - zawołał zdenerwowany do przeciwnika.

- Nie ustaliliśmy jeszcze szczegółów mojej słodkiej zemsty na Tobie... - dało się słyszeć głos gościa z pokoju, do którego uciekła Lux.

Chłopak szybko wbiegł do salonu i zobaczył jak Shaco mierzy z broni w plecy zalanej łzami dziewczyny.

- Po co ją w to wciągasz?! - syknął blondwłosy.

- Zdaje się, że nic Cię bardziej nie zaboli...- odrzekł i po chwili wpadł w paniczny śmiech.

Chłopak zbliżył się powoli w stronę oprawcy.

- Jeszcze tylko jeden mały krok...- ostrzegł błazen i powoli zaczął wciskać spust broni.

- Nieeee, proszę! - błagała dziewczyna.

- Czekaj! Czego chcesz?! - zapytał Ezreal.

Broń wystrzeliła, a ciało dziewczyny osunęło się na ziemię.

- Ups! - skomentował Shaco i natychmiast się ulotnił, jednak z oddali było słychać jego śmiech.

Chłopak niezwłocznie rzucił się do ciała konającej dziewczyny, która na ostatnim wydechu zdążyła jeszcze wydusić kilka słów.

- Pocałuj mnie przed śmiercią...

Blondyn chwilę na nią patrzył, gdy ta zamknęła oczy, a on sam zbliżył swoją twarz do niej.

- CIĘCIE! CIĘCIE! - zawołał zniesmaczony przewodniczący koła teatralnego, Jhin - Zatrzymać to przyprawiajace o odruch wymiotny aktorstwo! Macie w sobie zero polotu. Jak lord Dominik zobaczy tą scenę w tak mdłej i odartej z życia koncepcji to natychmiast zleci zamknięcie akademii i deportuje was... I nas wszystkich do pustki albo w inne miejsce lepsze od tego padołu łez, w którym zaszczycacie mnie tak paskudnym obrazem nędzy i rozpaczy. Ugh... spokojnie... Policz do czterech... 1 2 3 4 1 2 3 4 1 2 3 4. Bardzie, przynieś mi wody. Uporządkować scenę!

- Wiedziałem, że się do tego nie nadaję. - powiedział Ez do koleżanki.

- Dobrze Ci szło... szkoda tylko, że temu "reżyserowi" nigdy nic nie pasuje i zawsze musimy grać każdą scenę od nowa. Dałby w końcu dograć do końca, a potem mógłby uwagi dawać... - odpowiedziała wyraźnie obrażona.

- Walić reżysera...i całe to kółko...Po co ja tu przychodzę w ogóle meh...

- Ha ha, zawsze mogłeś wybrać inne zajęcia.

- I tak nie było niczego, co by mnie interesowało. - założył ręce na piersi i zadumał się na chwilę.

- Teraz macie zagrać to z werwą. Chcę widzieć emocje. Zaczynamy od dzwonka do drzwi. 1 2 3 4 AKCJA! - zawołał znów Jhin do aktorów.
*Ding dong*

Lux usłyszała dzwonek do drzwi i natychmiast poszła zobaczyć kto przyszedł. Chwyciła za klamkę i zdążyła ją tylko lekko pociągnąć, kiedy nieproszony gość wysadził je kopniakiem tak, że uderzyły z impetem o ścianę. Dziewczyna odskoczyła i spojrzała na przybysza. Jej oczom ukazał się Shaco z dubeltówką.

Liga Legend - AkademiaWhere stories live. Discover now