32. Ja nie chcę cię kochać.

4.7K 302 81
                                    

Westchnęłam cicho, siadając na kanapę. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem. Było po dwudziestej drugiej, kiedy wróciłam do domu z przyjęcia weselnego Ivy. I szczerze mówiąc, dawno nie czułam się tak zmęczona psychicznie.

Jeśli miałabym opisać całą tę sytuację, powiedziałabym, że była to tragedia. Moja osobista tragedia. 

Sama ceremonia zaślubin w kościele nie była aż taka zła. Dopiero kiedy przed kościołem nadszedł czas składania życzeń, zabrakło mi języka w ustach. Dosłownie widząc Ivy nie wiedziałam co mówić, dlatego też Alan, stojący obok mnie musiał przejąć pałeczkę i zadbać o to, by złożyć parze młodej życzenia. Ja tylko skinęłam głową, zgadzając się z gratulacjami Alana. 

Dzisiejszego dnia naprawdę uświadomiłam sobie, że był to koniec mojej przyjaźni z Ivy. Widziałam dzisiaj zupełnie obcą mi dziewczynę. Nigdy wcześniej nie wydawała mi się tak obca jak dzisiaj. Niegdyś byłyśmy niczym siostry, które miały swój wspólny świat. Teraz obie miałyśmy swoje oddzielne światy i ani ona ani ja nie widziałyśmy siebie w nich nawzajem. 

Dlatego też w restauracji, w której odbywało się wesele nie siedzieliśmy długo, bo tylko dwie godziny. Czułam się tak bardzo nieswojo, że nie mogłam znieść tego uczucia. Dlatego też pod pretekstem złego samopoczucia, zmyłam się do domu razem z Alanem. 

Najgorsze było to, że to ja byłam głównym winowajcom tego co się stało. To ja zawiniłam. 

To zawsze była moja wina. 

Przetarłam zmęczona twarz. Wzdychając obróciłam głowę w kierunku okna i zacisnęłam usta w wąską linię. Obracałam w dłoni telefon, zastanawiając się, co powinnam zrobić. 

Oprócz tego jak bardzo zdołował mnie ślub mojej niegdyś najlepszej przyjaciółki, z tyłu głowy miałam jeszcze jedną ważną sprawę. Mianowicie, propozycja złożona przez Malesa. 

Z jednej strony - chciałam to zrobić. Chciałam spróbować. Ale z drugiej strony, jak mogłam w ogóle myśleć, że mogłoby mi się udać? Jeśli ja sama brzydziłam się swojego ciała to... jak ktoś inny mógłby na nie spojrzeć i powiedzieć "wow, ta dziewczyna jest taka ładna"? Nie wyobrażałam sobie tego. 

Przygryzłam wargę. Miałam wiele wątpliwości. Wiedziałam jednak, że jeśli udałoby mi się, pieniądze przestałyby być dla mnie problemem. Praca fotomodelki była nieźle płatna, szczególnie jeśli miałabym być początkowo fotomodelką pracującą dla Malesa. Był on jednym z najlepszych projektantów w kraju. A kto wie, jak później by się to potoczyło? 

Podniosłam się z kanapy i podeszłam do okna. Spojrzałam na ulicę, na której niemal aż świeciło pustkami. Dotknęłam wyświetlacz mojego telefonu dwa razy, a ten rozświetlił całą moją twarz. Przesunęłam palcem, odblokowując go i z mocno bijącym sercem weszłam w listę kontaktów, wybierając numer Malesa. 

Nie nadawałam się do tego, a przynajmniej nie teraz. Byłam zbyt słaba psychicznie by pokazać się może i całemu światu. 

- Halo? - usłyszałam zaspany głos mężczyzny. 

- Males? - spytałam niezbyt mądrze. Usłyszałam tylko mruknięcie, które potwierdzało moje pytanie. 

Ponownie wyjrzałam przez okno. 

A może przyjmując tę propozycję, pozwoliłoby mi to zrobić kolejny krok w przód? 

- Chciałam ci powiedzieć, że się zgadzam. 

Może i było to nierozsądne w cholerę. Może nie powinnam tego robić, ale czułam, że jeśli tego nie zrobię, będę żałować. 

Nie miałam niczego do stracenia. 

Dirty job ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz