40. Żegnaj moja miłości.

4.4K 239 138
                                    

Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami, nie mogąc uwierzyć w to co widziałam. Moja dłoń automatycznie powędrowała do ust, by je zakryć. Nie, to nie działo się naprawdę. Wszystko nagle zwolniło. Dla mnie ludzie będący w klubie przestali istnieć. Muzyka przestała grać. Świat się zatrzymał. Moje oczy były skupione tylko na jednym - Alanie.

Patrzyłam na chłopaka, a w moim gardle momentalnie pojawiła się gula. Zamknęłam powieki, a z moich ust wyrwał się cichy szloch. Pokręciłam przecząco głową. Nie wierzyłam w to, co widziałam. Nie chciałam tego przyjąć do wiadomości. Nie mogłam, nie teraz. Nie teraz, kiedy wszystko zaczęło się, do cholery, układać.

Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, jednak nawet nie chciałam patrzeć, kim była osoba obok mnie. Nie chciałam otworzyć oczu. Nie chciałam tego widzieć, nie chciałam przyglądać się temu i...

- Hej, Natasha! - usłyszałam głos Stelli. - Wszystko w porządku? - spytała. Przełknęłam głośno ślinę, nie odzywając się. W końcu zdecydowałam się spojrzeć na swoją przyjaciółkę. Nie musiałam dużo mówić, właściwie nie musiałam mówić nic.

Bo jej głowa odwróciła się w prawo i wtedy wszystko zrozumiała. Rozchyliła usta, a na jej twarzy szok był wręcz namacalny.

- Ja... - zaczęła, jednak szybko urwała.

I wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyłam na Alana zaciskając szczękę coraz to mocniej. Bałam się, że jeśli nie przestanę to zaraz pokruszę sobie wszystkie zęby. Ale nie mogłam inaczej. Nie mogłam sobie z tym poradzić, ja nie... nie byłam w stanie przyjąć tego do wiadomości.

Koszula chłopaka była rozpięta i nieco pobrudzona w niektórych miejscach przy kołnierzu czerwoną szminką. Uniosłam głowę, natrafiając spojrzeniem na jego twarz. Był w szoku, tak samo jak ja i Stella. Nie spodziewał się, że ktokolwiek mógłby go przyłapać na tym, co robił.

Zrobił krok w moją stronę, jednak moje nogi automatycznie zrobiły krok w tył. Oddychałam głęboko, czując jak serce zaciska mi się coraz bardziej. Czułam okropny ból, który sprawiał wrażenie, jakby zaraz przez niego miałoby mi pęknąć serce.

Widziałam tylko tę dziewczynę, która zawzięcie jeszcze kilkadziesiąt sekund temu błądziła dłońmi po całym ciele Alana. Mojego Alana. Widziałam jak on całował ją, zjeżdżając coraz to niżej.

- Natasha, ja... - zaczął, jednak pokręciłam przecząco głową. Widziałam wszystko i rozumiałam wszystko. W tej sytuacji nie było miejsca na jakiekolwiek słowa wytłumaczenia. Bo nic nie mogło zmienić tego, co się stało.

Poczułam łzy, które zaczęły moczyć moje policzki. Czułam, jakbym miała zemdleć.

- To się nie dzieje naprawdę - szepnęłam sama do siebie. - To jakiś żart - zaśmiałam się histerycznie, choć w tym śmiechu nie było nawet krzty wesołości. - To sen - mówiłam sama do siebie, cały czas kręcąc głową na boki jak jakaś wariatka.

I czułam się jak wariatka. Czułam się jak wykorzystana wariatka. Nawet nie wiem dlaczego. Widziałam jaki on jest. Wiedziałam, że nie powinnam mu ufać, tyle razy mi to udowodnił. A ja jak głupia zawsze leciałam za nim i...

Nie mogłam na niego patrzeć. Nie mogłam zmusić się do tego, aby ponownie na niego spojrzeć. Obrzydzał mnie. Brzydziłam się nim, brzydziłam się jego dotyku, jego głos. Brzydziłam się nim całym.

- Ja ci to zaraz wytłumaczę - usłyszałam jego głos. Zapłakałam żałośnie, ponownie ukrywając usta pod dłonią. Próbowałam przełknąć gulę w gardle, która uniemożliwiała mi swobodne oddychanie. Choć w tamtym momencie nie chciało mi się nawet oddychać.

Dirty job ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz